Nie jestem fanką żadnej zupy kalafiorowej. A w tej – prawie w ogóle kalafiora nie czuć, spełnia rolę zagęszczacza. W smaku dominuje pieczony czosnek i słono-korzenny posmak bulwiastego selera. Lekko, ale rozgrzewająco – idealna zupa na jesienną pluchę.
Warzywa dokładnie myjemy. Seler i cebulę obieramy, kroimy drobno w kostkę. Kalafiora dzielimy na mniejsze różyczki. Główce czosnku odcinamy ok. ¼ od góry, zawijamy ją w folię aluminiową i pieczemy w piekarniku w całości, na górnej półce, w temperaturze 200⁰C przez 30-45 minut, aż zmięknie. Wyciskamy upieczony czosnek do miseczki, łupinki wyrzucamy.
Zamiast ustawiać i mocno rozgrzewać piekarnik tylko dla samego czosnku, można czosnek z powodzeniem usmażyć w głębokim maśle i tak właśnie ja robię najczęściej. Masło klarowane rozpuszczam w bardzo małym ale wysokim rondelku i smażę w nim, na bardzo małym ogniu, całe obrane z łupinek ząbki czosnku przez około 25-35 minut. Powinny się zrobić złote z wierzchu, ale w środku – kremowe i miękkie. Co jakiś czas należy je zamieszać. Po usmażeniu czosnek odławiamy, masło zostawiamy – przyda się do usmażenia grzanek.
W garnku na zupę rozgrzewamy olej, podsmażamy na małym ogniu pokrojoną cebulę i selera przez 10-12 minut, do zeszklenia, co jakiś czas je mieszając. Następnie dodajemy różyczki kalafiora, zalewamy wodą i rosołem, dodajemy ½ łyżeczki soli i startą gałę muszkatołową. Zupę gotujemy na małym ogniu, pod przykryciem, do miękkości warzyw, około 20-30 minut.
Gdy kalafior i seler już miękkie, całość miksujemy przy użyciu ręcznego blendera razem z upieczonym albo usmażonym w głębokim maśle czosnkiem. Zaciągamy zupę kilkoma łyżkami słodkiej śmietanki, po spróbowaniu solimy i pieprzymy do smaku.
Na pozostałym ze smażenia czosnku klarowanym maśle smażymy grzanki z drobno pokrojonego czerstwego chleba – można je dodatkowo posypać ziołami, solą lub granulowanym czosnkiem. Podajemy grzanki do zupy posypanej grubo pociętym szczypiorem.
Nie obawiajcie się, że będziecie działać jak chodzący odstraszacz na wampiry i wszystkich wokół po zjedzeniu tej zupy – pieczony czy smażony w głębokim maśle czosnek nie dają aż takiego efektu, smakują dużo delikatniej, nabierają przyjemnego aromatu i lekkiej słodyczy.
SKŁADNIKI
- 500g kalafiora
- 1 średni seler, około 400g
- 1 biała cebula, ok 150g
- 1 główka czosnku średniej wielkości
- 6-8 łyżek masła klarowanego (jeśli czosnek gotujemy w maśle)
- 5 łyżek śmietany 30%
- 4 łyżki oleju do smażenia
- 1 litr rosołu (może być warzywny z kostki BIO) + szklanka wody (razem 1250ml płynu)*
- 2 kromki czerstwego chleba na grzanki
- ½ łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- szczypior do podania
- sól
- pieprz
*Korzystam zamiennie z różnych kostek – Alce Nero, BIO Oaza, EkoWital, enerBio, albo na Natur Compagnie.
2 komentarzy na temat “Zupa krem z pieczonym czosnkiem”
Uwielbiam zupy krem, a kalafiorowej takiej jeszcze nie jadłam. Zawsze zapominam żeby dodać do zupy grzanki. Chętnie spróbuję 🙂
Pyszna <3