Ostatnio czas tak mi się skurczył, że obiady robiłam prawie z zegarkiem w ręku. Ten zajął mi dokładnie tyle czasu ile gotowanie makaronu, czyli 12 minut. Szybko, prosto, pysznie i do syta – tylko z kilkoma składnikami. Nie da się ukryć, że makaron to żelazny zapas i główny filar naszej spiżarni!
Szykujemy duży garnek do gotowania makaronu i rondel lub głęboką patelnię do której zmieści się makaron i łatwo go będzie wymieszać. W dużym garnku nastawiamy wodę do gotowania makaronu – makaron gotujemy w mocno osolonej wodzie (1 pełna łyżka soli morskiej na 3 litry wody). Ja zazwyczaj stosuję na to stary włoski patent – woda ma mieć taki stopień słoności jak woda z Adriatyku. Pozwala to makaronowi na lepsze, równomierne rozklejanie i szybsze gotowanie. Makaron do tego dania powinien być ugotowany al dente – spokojnie dojdzie przez chwilę łączenia i podgrzewania z dodatkami.
Ja wybrałam swój ukochany makaron czyli bucatini – ale ten sos równie dobrze, a może nawet wygodniej do jedzenia – będzie komponował się z makaronem krótkim – kolankami, kolankami z falbanką, świderkami i małymi muszelkami – nie ograniczajcie się tutaj, użyjcie swojego ulubionego makaronu.
Groszek cukrowy myjemy, osuszamy i odcinamy stwardniałe końce. Każdy strączek groszku kroimy na 3-4 równej wielkości kawałki. Szalotki obieramy i drobno kroimy. Boczek kroimy w plastry, a plastry na zapałki. Kiedy wstawimy makaron i minie już 1/3 czasu jego gotowania, zaczynamy szykować dodatki.
Do rondla wlewamy oliwę. Na gorący tłuszcz wrzucamy boczek i smażymy do zrumienienia na średnim ogniu przez około 2-3 minuty. Wsypujemy pokrojoną szalotkę i mieszamy, smażymy ją razem z boczkiem do zeszklenia. Dodajemy pokrojony groszek cukrowy i smażymy wszystko razem jeszcze przez 1,5-2 minuty na małym ogniu.
Odcedzamy ugotowany makaron, zachowujemy 150ml wody z jego gotowania.
Ugotowany makaron przekładamy do rondla, dodajemy wodę z gotowania i masło, dokładnie mieszamy do jego rozpuszczenia. Partiami, stale mieszając zawartość rondla, wsypujemy do makaronu starty ser. Pieprzymy całość do smaku i od razu podajemy – każdą porcję posypując dodatkowo startym serem, odrobiną płatków chili i koniecznie skropioną sokiem z cytryny.
SKŁADNIKI
2 duże porcje
- 250g makaronu – bucatini, bavette, muszelek albo kolanek
- 200g groszku cukrowego
- 75-100g wędzonego boczku
- 60g szalotek
- 25g masła
- 1 łyżka oliwy
- odrobinę więcej niż ½ szklanki startego sera Pecorino Romano albo parmezanu
- sól
- pieprz
- 2 plasterki cytryny do skropienia
- płatki chili do posypania
5 komentarzy na temat “Makaron z groszkiem cukrowym i boczkiem – obiad w 15 minut”
Miałam w tamtym roku swój groszek cukrowy. Mimo, że zblanszowałam strączki przed zamrożeniem, był niesmaczny po odmrożeniu. Znasz może na to jakiś sposób?
Marzyniu – pierwszy sposób to dokładnie sprawdzić jaki się ma groszek, bo tzw. śnieżny i cukrowy są bardzo podobne do zwykłego ogrodowego, który też daje się jeść na surowo ale on po zamrożeniu w całych strąkach już nie jest tak dobry.
Groszek cukrowy i azjatycki groszek śnieżny są bardzo płaskie (śnieżny jest “najchudszy”), z bardzo małymi nasionkami. Ogrodowy zielony groszek – okrągły w przekroju, a i młode nasiona ma okrągłe, bardzo wyczuwalne i widoczne pod skórką. Trzeba go zerwać kiedy jest jak najmłodszy, a po 2 minutowym blanszowaniu koniecznie wrzucić do miski z lodem – taki szok temperaturowy rozkłada enzymy które są odpowiedzialne za rozkład materii organicznej kiedy groszek sobie naturalnie spadnie z rośliny matecznej i chce się sam rozsiać. Bez tego- zamrożony na surowo- zbrązowieje.
Z nasion dostępnych u nas mogę Ci polecić groszek cukrowy Carouby i Hrabia. Niezła jest też Bajka. A sprzedawane jako cukrowe, które cukrowymi nie są a zwykłym groszkiem to między innymi Ambrosia, Iłówiecki czy Hermano – wygoogluj, sama zobaczysz różnicę 🙂
Jesteś kochana! Już sobie zapisałam twoją radę i na wiosnę zasieję ten właściwy groszek do mrożenia. Mój NA PEWNO był zwykły. Po rozmrożeniu (nie robiłam tego myku z lodem) wyglądał właśnie jak nadpsuty 🙁
P.S. Jak to dobrze, że trafiłam ta tego bloga 🙂
zapomniałem o serze na zakupach, czy dość twardy, 17 miesięczny cheddar się nada?
Nada się, choć może się przy rozpuszczaniu rozwarstwić