Piekielnie sycące i diablo kaloryczne. Mięciutkie, ciągnące się i chrupiące jednocześnie. Delikatnie mleczne i zdecydowanie serowe. Moje francuskie tosty z przypieczonym żółtym serem. Złote tosty – moje śniadanie mistrzów.
Tostów francuskich nie wynaleziono ani nie wymyślono we Francji, jak mogłaby wskazywać ich nazwa. Chleb był podstawowym pożywieniem wielu kultur, a że i wtedy, i dziś, nikt nie lubi marnować jedzenia, trzeba było znaleźć sposób na to, by czerstwe pieczywo było smaczne. Maczanie go w mleku i jajku a następnie smażenie pozawalało na przygotowanie smacznego posiłku i nie zmarnowanie nawet okruszka. Pierwsze historyczne zapisy o tej potrawie pochodzą już z IV w. p.n.e. z Rzymu, z książki z przepisami kucharza Apiciusa – grzanki te były robione dokładnie tak jak dzisiaj i nazwane ‘Pan Dulcis’.
Ten sposób odświeżania pieczywa przyjęła w średniowieczu cała zachodnia Europa. W samej Francji (ale też w Nowym Orleanie, Nowej Funlandii i Kongo) potrawa ma nazwę „pain perdu”, co dosłownie znaczy „chleb utracony”. Książka „Why Do Donuts Have Holes” ma świetne wytłumaczenie skąd nazwa ‘french tosts’ wzięła się w Stanach Zjednoczonych. W 1724 swoją potrawę nazwał tak kucharz Joseph French. A że gramatyka nie była jego mocną stroną i przy wpisywaniu potrawy do menu zapomniał postawić w odpowiednim miejscu apostrof, zamiast „tostów Frencha” wyszły mu „tosty Francuskie”. I tak już zostało 😉
W Indiach te tosty podaje się z zielonym chili, cebulą i ketchupem, w Hiszpanii najpierw macza się pieczywo w winie, następnie w mleku i jajkach, podaje z miodem i cynamonem. Włosi składają dwa tosty i wkładają w środek plaster sera mozarella. Francuzi dzisiaj tą potrawę jedzą jako deser – mleko jest mocno słodzone, grzanki są smażone na maśle i nie podaje się ich na śniadanie, a na zakończenie posiłku.
Jajka wbijamy do płaskiego naczynia (ja używam zamykanego, prostokątnego plastikowego pojemnika) i rozmącamy je dokładnie. Wlewamy mleko, ścieramy na jak najdrobniejszych oczkach żółty ser. Całość delikatnie dosalamy (w zależności od tego jak bardzo Wasz ser jest słony) i bardzo dokładnie mieszamy.
Czerstwe bułki najlepiej ‘piją’ masę mleczno-jajeczną. Kroimy je w 1,5 centymetrowe plastry (bez piętek) i maczamy je z obu stron w masie z jaj, mleka i sera. Jeśli wszystkie kromki zmieszczą się do naczynia – idealnie. Jeśli nie, starajcie się je nasączyć równomiernie. Na patelni rozpuszczamy masło – klarowane do tych tostów będzie najlepsze – nie spali się przy dość długim smażeniu. Nasączone kawałki bułki układamy na już mocno rozgrzanym maśle i smażymy do mocnego zrumienienia z obu stron. Zawsze na dnie naczynia zostaje trochę sera, bo nie zawsze chce się przykleić – pomóżcie mu, wyciągając go z dna na widelcu i rozkładając na smażących się kawałkach pieczywa.
Dwie naprawdę duże, pszenne bułki z tą ilością mleka i jaj to bardzo sycące śniadanie dla dwóch dorosłych osób. Daje power! 😉
SKŁADNIKI
- 2 duże pszenne bułki, najlepiej wczorajsze, czerstwe
- 3 jajka rozmiaru M
- szklanka mleka
- 100-150g dobrze się rozpuszczającego się żółtego sera, u mnie Edamski
- sól
- masło klarowane do smażenia