A to feler? Nie — to seler! A tak w zasadzie to dwa selery. Jeden długi i zielony, drugi bardzo niepozorny, szary, nieforemny, nazywany często najbrzydszym warzywem na świecie. Oba bardzo lubię. I często łączę. Tak jak w tej szybkiej, kremowej zupie.
Oba te selery to tak naprawdę jedno i to samo warzywo. Seler naciowy to tylko specjalna odmiana, dająca większe, wyższe i bardziej soczyste łodygi. Seler naciowy ma w sobie więcej witaminy C niż cytrusy. Nie obejdzie się bez nich żadna dieta wegetariańska czy odchudzająca — oba są źródłem kompleksu witamin z grupy B, kwasu foliowego i witaminy PP (niacyny). Ciemnozielone łodygi bogate są w beta-karoten (pamiętajcie, że jasne mają go zdecydowanie mniej). Seler jest też warzywem o największej zawartości fosforu wśród warzyw korzeniowych, kryje też sporo wapnia, potasu i cynku. Obniża ciśnienie krwi, rozkurcza naczynia krwionośne, wzmagając ukrwienie organów wewnętrznych. Działa też rozkurczająco na mięśnie gładkie i lekko moczopędnie, pozwalając tym samym na szybsze usuwanie efektów ubocznych przemiany materii. Pomaga trawić tłuszcze i zapobiega ich nadmiernemu wchłanianiu.
Wszystkie warzywa myjemy i cienko obieramy. Jeśli macie młodą marchew i pietruszkę — mocniej ją tylko wyszorujcie i nie obierajcie. Kroimy warzywa na mniej więcej jednakowej wielkości kawałki. Seler naciowy dobrze jest przed pokrojeniem pozbawić twardych żyłek — jeśli tego nie zrobicie, po zmiksowaniu zupy dalej będą wyczuwalne. Najłatwiej zrobić to krótkim nożykiem do jarzyn, nacinając delikatnie łodygę od zwężonej strony i wyciągając twarde łyko z selera ręcznie. Wygląda trochę jak struny od gitary, prawda?
Zagotowujemy wodę z kostką rosołową lub domowy bulion. Wrzucamy od razu wszystkie przygotowane wcześniej warzywa. Gotujemy je do miękkości pod przykryciem, około 25 minut. Gdy warzywa będą już miękkie, całość blendujemy razem z naturalnym, topionym serkiem. Zmiksowaną zupę jeszcze chwilę podgrzewamy — minimalnie zgęstnieje. Doprawiamy do smaku solą (delikatnie, spróbujcie czy zupa nie jest już wystarczająco słona od użytego selera), sporą ilością pieprzu i tartej gałki muszkatołowej.
Zupa jest dzięki serkowi pysznie kremowa i szlachetnie jasna w kolorze. Nam najbardziej smakuje z czosnkowymi grzankami lub ptysiowym groszkiem. Ta zupa z selerów pełna jest błonnika, naprawdę syci na długo.
SKŁADNIKI
- 6-7 zewnętrznych, dużych, zielonych łodyg selera naciowego
- 1 bulwa selera, ok. 300g
- 3 średnie ziemniaki, ok. 300g
- 1 mała marchew, ok. 60g
- 1 mała pietruszka, ok. 60g
- 5 szklanek wody albo domowego bulionu — 1,25l
- jeśli nie używacie rosołu 2 kostki bulionowe BIO — z kurczaka i jarzynowa*
- 1 serek topiony 100g, u mnie Mlekovita Mazowiecki Kremowy
- mielona gałka muszkatołowa
- sól
- pieprz
- natka pietruszki do podania
- grzanki lub groszek ptysiowy do podania
*Korzystam zamiennie z różnych kostek – Alce Nero, BIO Oaza, EkoWital, enerBio, albo na Natur Compagnie.
4 komentarzy na temat “Szybka zupa-krem z selera. Z selerów dwóch”
Bardzo lubię seler w każdej postaci 🙂 Zjadłabym sobie takiej zupki 🙂
Wiem, że każdy z nas ma inny gust i smak, ale zawsze jestem zdziwiona jak ktoś mówi “nie lubię selera” 🙂 Dla mnie w każdej postaci jest inny i pyszny 😀
Ja rowniez lubie seler. W rownym stopniu lodygi jak i korzen, pieczony, surowy, gotowany i smazony. I dzisiaj mam wlasnie ochote na taka goraca, szybka zupke, a wieczorem beda krewetki. Slinka mi leci na te z cytryna w maslanym sosie, tylko nie mam szparagow. Ale jak je zastapie fasolka maslana, to chyba tez bedzie smacznie, jak sadzisz?
Zimą o szparagi ciężko (dopadłam pęczek Meksykańskich w grudniu), fasolka tez będzie pycha 🙂