Wiecie, że nie tylko ogórki mogą być małosolne? Przyszykowana w ten sposób młoda kapusta nie dosyć, że jest zdrowa i smaczna sama w sobie, jest też świetną podstawą do wiosennej surówki.
Od kilku lat ze względów zdrowotnych na klasyczną kiszoną kapustę mogę sobie tylko popatrzeć. Ale taka – małosolna, nie szkodzi mi zupełnie. Co wiosnę czekam do momentu, aż zielone kapuściane główki zaczną związywać ciaśniejsze liście i od tej chwili małosolną kapustę robię przynajmniej co 2 tygodnie, do końca sierpnia.
Nie spotkałam się z nią w swoich rodzinnych stronach (jestem ‘scyzorykiem’ na Dzikim Zachodzie) i chyba tym bardziej ucieszyła mnie, jako miłośniczkę kiszonek, taka wersja przyrządzenia. Banalna i szybka. Sami sprawdźcie!
Kapustę trzeba umyć, usunąć z niej wierzchnie, przygniecione i ponadrywane liście. Główkę kroimy na ćwiartki. Ćwiartki kroimy drobno, ale bez przesady – grubszy kawałek takiej kapusty to sam smak, naprawdę nie trzeba jej szatkować tak drobno, jak zimowej kapusty do kiszenia.
Koper siekamy, razem z łodyżkami (jeśli ładne). Marchewki obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach. Szykujemy sobie zawczasu litrowy słoik i dużą miskę. Wsypujemy najpierw do miski warstwy kapusty, koperku i marchewki, a każdą warstwę solimy, tak jakbyśmy robili surówkę. I znowu kapusta, koper, marchewka, sól – aż skończycie wszystkie składniki. To wszystko musi postać około 2-3 godzin zanim przełożymy kapustę do słoika.
Pamiętacie, że w ogórkach małosolnych zalewaliśmy ogórki wodą z solą? Tutaj woda nie jest potrzebna – sama kapusta ma jej w sobie dużo, a gdy już jest pokrojona i posolona – zmięknie i wypuści wodę.
Po 2-3 godzinach kapusta będzie się już nadawała do ubicia w słoiku. Przekładajcie ją porcjami w słoik, każdą warstwę mocno ubijając tak, żeby pozbyć się powietrza. Zalejcie kapustę w słoiku pozostałą w misce wodą i obciążcie, żeby nie wypływała na wierzch. Tak jak przy ogórkach – co wypłynie ponad poziom solanki, popsuje się i nadgnije, a w wypadku kapusty – może zgnić cała i to dość szybko. Obciążcie ją spodeczkiem, małym słoikiem, szklanką z wodą.
Pamiętajcie, że w trakcie kiszenia wydziela się poza kwasem mlekowym również dwutlenek węgla, który musi mieć się którędy wydostać – dlatego nie zakręcajcie słoika! Dopiero gdy kapusta będzie już małosolna, zamykamy słoik i wstawimy go do lodówki, przerywając tym samym proces jej dalszej fermentacji.
Odstawcie słoik z obciążeniem, ale bez przykrycia, w zacienione miejsce i poczekajcie 2-3 dni. W międzyczasie próbujcie czy już dobra – wszystko zależy od tego, jak ciepło macie w kuchni. Przy wyjmowaniu kapusty do jedzenia nie zapomnijcie o tym, żeby cała zawartość słoika była zakryta, a reszta kapusty w słoiku obciążona. Schowajcie ją do lodówki gdy będzie już idealna.
Ja jem ją samą, wyjadam często prosto ze słoika. Ale można z powodzeniem zrobić z niej surówkę, dodając posiekaną drobno cebulę, garść świeżego kopru, dwie starte na grubej tarce marchewki karotki, pieprz, sól, cukier i olej.
Nigdy nie kiszę na raz więcej niż jedną główkę – przez to zawsze mam świeżą chrupiącą kapustkę, bo zjadam ją na bieżąco. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować, dajcie jej szansę, a może tak jak ja – zakochacie się w tym świeżym, zielonym kolorze i mocnym smaku.
SKŁADNIKI
- kapusta młoda (1-1,2kg)
- 150-200g marchwi
- mały pęczek świeżego kopru
- 2 płaskie łyżki stołowe soli
3 komentarzy na temat “Młoda kapusta – nie ukiszona, a małosolna”
Właśnie tego szukałam 🙂 Dzięki.
Bardzo mi się przyda ten przepis. Moja kapustka już się składa w główki, dziękuję!
To za chwilę będzie idealna! 🙂 Smacznego!