Ziemniaki do potęgi trzeciej. Ugotowane, surowe i te w postaci skrobi ziemniaczanej. Tylko tyle potrzeba żeby zrobić prawdziwe, polskie kluski z ziemniaków zwane pyzami. Uwierzcie mi, że te smakują zupełnie inaczej niż pyzy z paczki. Wymagają na przygotowanie dłuższej chwili, ale wcale nie są trudne do zrobienia.
Ze względu na wartość użytkową możemy wyróżnić trzy podstawowe typy ziemniaków.
Typ A to odmiany sałatkowe, twarde. Nie rozpadają się podczas gotowania, mają w sobie mało skrobi a dużo wody. Najlepiej nadadzą się na sałatki, do dań z ziemniakami smażonymi bądź pieczonymi w plastrach i do gotowania w mundurkach (Lord, Ditta, Denar, Hubal, Dali).
Typ B to tak zwane odmiany ogólnoużytkowe- uniwersalne. Ziemniaki o średniej twardości, nierozsypujące się, w końcowej fazie gotowania stają się kruche, zaś przy smażeniu pozostają miękkie wewnątrz, a z wierzchu chrupiące. Dobry materiał na frytki, chipsy, placki. Idealne będą do duszenia i gotowania np. w zupie (Irys, Irga, Orlik, Flaming, Gala, Bila, Justa).
Typ C to ziemniaki najbardziej mączyste, zawierające najwięcej skrobi- one łatwo się rozpadają, mają najczęściej jasny i sypki miąższ. Doskonałe na pieczone babki, farsze, np. do pierogów, na kluski, do purée, jako smażone placki, pyzy czy kopytka (Bryza, Tajfun, Ibis, Gracja, Bursztyn, Etiuda, Legenda).
W Polsce oficjalnie jest zarejestrowanych około 100 odmian ziemniaków. Mimo wszystko ciężko się czasami zorientować, co kupujemy. Dawno nie spotkałam w warzywniaku podpisanych kartofli – trzeba dopytać sprzedawcy jakiego typu warzywo ma w swojej ofercie i do czego je poleca. Jeśli sam nie wie- poproście o przekrojenie ziemniaka i potrzyjcie o siebie obie połowy. Jeśli szybko wytworzy się biała, lśniąca i lepka piana- ziemniaki będą idealne na kluski, mają dużo skrobi. Jeśli zamiast piany zostanie sam płyn, a bulwy po przekrojeniu mają żółty lub ciemno beżowy miąższ z zarysowanym środkiem- nadadzą się raczej na sałatkę- dadzą się łatwo pokroić i nie będą się rozsypywać.
Markety ułatwiły nam trochę tą kwestię, sprzedając umyte już ziemniaki zapakowane w plastikowych workach po 2 do 5kg i podpisując je oznaczeniami typu „ziemniaki na frytki”, „ziemniaki sałatkowe”, „ziemniaki do pieczenia”. Szukajcie na opakowaniu oznaczenia według grupy użytkowej A, B lub C, jeśli nie pamiętacie nazwy gatunku.
Mamy już kupione ziemniaki. Koniecznie typu C, czyli wysokoskrobiowe, suche, takie które rozpadają się po ugotowaniu. Kupcie więcej, bo półtora kilograma to waga po obraniu i tyle ich potrzeba na porcję pyz dla dwóch lub trzech głodomorów, albo jako dodatek do obiadu dla czterech osób. Tych pyz nie da się zrobić na zapas ani zamrozić – ze względu na to, że ich głównym składnikiem są ziemniaki surowe, te pyzy po dłuższym leżeniu stają się… szare.
Ziemniaki obieramy. Po obraniu odważamy 0,5 kg i te ziemniaki gotujemy w osolonym wrzątku. Po ugotowaniu przepuszczamy je przez praskę lub ubijamy, albo rozdrabniamy dokładnie widelcem. Studzimy. Do pyz lepiej nadają się świeżo gotowane ziemniaki, niż takie ugotowane dzień wcześniej. Pozostawione w lodówce mogą zachować w sobie sporo wody, co będzie oznaczało konieczność dodania większej ilości mąki. A tego chcemy uniknąć.
Pozostały kilogram surowych ziemniaków rozdrabniamy – na tarce o najdrobniejszych oczkach, w sokowirówce, w blenderze. Ziemniaki wykładamy na gęste sito, przyciskamy talerzykiem żeby pozbyć się z nich wody. Niech tak poleżą około 15-20 minut. Mogą być lekko wilgotne, w żadnym wypadku nie mogą być mokre.
Dokładnie odciśnięte ziemniaki surowe mieszamy łyżką lub widelcem z ugotowanymi. Dosypujemy mąkę ziemniaczaną. Początkowo po 3-4 kopiaste łyżki, i dokładnie łączymy je z masą łyżką lub widelcem (ziemniaków staramy się nie ugniatać ani nie mieszać rękami). Masa ziemniaczana na pyzy powinna być spoista, ale im więcej mąki dodacie, tym pyzy mogą być twardsze, dlatego tak ważne jest dobre odciśnięcie ziemniaków. Moje pochłonęły szklankę skrobi.
W lekko umączonych (lub naoliwionych) dłoniach toczymy pyzy wielkości orzecha włoskiego i gotowe kluski odkładamy na papier pergaminowy do pieczenia – nie przylepią się. W dużym garnku doprowadzamy do wrzenia wodę (około 2/3 garnka, pyzy muszą pływać)z łyżką soli. Gdy już zawrze, zmniejszamy płomień pod garnkiem i wrzucamy pyzy partiami, tak by jedną warstwą zajmowały dno garnka. Mieszamy je po 2-3 minutach, po czym gotujemy około 4-5 minut od wypłynięcia. Gotująca się woda powinna tylko lekko mrugać, nie może gwałtownie buzować.
Gorące pyzy podajemy z dodatkiem cebulki i boczku, przesmażonych na wytopionej ze skwarków słoninie. Lub jako dodatek do gulaszu albo ulubionego sosu. Jemy szybko, żeby nie zdążyły ściemnieć. Z resztą – kto jadłby wolno pyzy podane tak, jak u babci? 😉
SKŁADNIKI
- 1,5 kg ziemniaków TYPU C
- 1-1,5 szklanki skrobi ziemniaczanej
- sól
- woda do gotowania
- boczek, słonina, cebula do podania
Jeden komentarz na temat “Jak zrobić domowe pyzy – czyli ziemniaki do potęgi trzeciej”
wspaniałe kluchy 🙂 UWIELBIAM takie potrawy!