Coś dla fanów dalekowschodniego połączenia smaku słodko-kwaśne – pochodzący z Indii chutney, na polską nutę. W roli głównej rabarbar i jabłka, jako akompaniament – owoce jałowca. Musicie go spróbować!
Chutney to sos, którego bazą mogą być zarówno owoce jak i warzywa. Spotkacie bardziej płynne lub bardziej gęste jego wariacje, chutney bardzo kremowe i gładkie lub o zróżnicowanej, grubszej fakturze – jak ten. Bazą zawsze są wybrane warzywa bądź owoce, czosnek i cebula, a dodatki smakowe, czyli przyprawy, dobierane są w zależności od regionu powstania sosu czy użytego składnika bazowego. W polskich sklepach najszybciej znajdziecie chutney z owoców mango, który uwielbiany jest na Wyspach Brytyjskich.
Rabarbar myjemy z piasku, obieramy ściągając z niego cienką skórkę, odcinamy zdrewniałe końce. Moje laski rabarbaru były szerokie i grube, przekroiłam je wzdłuż na pół i później w centymetrową kostkę.
Jabłka myjemy, obieramy, usuwamy gniazda nasienne, kroimy je w kostkę, nie bardzo drobno, żeby jabłka nie porozpadały się podczas gotowania i zachowały kształt.
Cebule pozbawiamy zewnętrznej warstwy, kroimy na pół, a połówki w półcentymetrowe półplasterki, które dodatkowo kroimy na pół. Imbir obieramy, skrobiąc go nożykiem tak samo jak młode ziemniaki, bardzo drobno kroimy. Czosnek obieramy i kroimy w plasterki. Wszystko razem ląduje w dużym garnku z grubym dnem.
Zasypujemy całość cukrem, wsypujemy rodzynki. Pieprz w ziarnach i owoce jałowca rozgniatamy w moździerzu. Jeśli nie macie w kuchni moździerza, zrobicie to umieszczając ziarna w torebce zrobionej z papieru lub w grubym foliowym woreczku – wystarczy zbić ziarna drewnianym wałkiem lub młotkiem do rozbijania kotletów.
Wsypujemy do garnka wszystkie przyprawy, wlewamy ocet i wodę. Stawiamy garnek bez przykrycia, na małym ogniu, co jakiś czas mieszając zawartość, gotujemy całość około 1,5 do 2 godzin, aż masa zgęstnieje, rabarbar się rozpadnie.
Wyparzamy słoiki. Najłatwiejszy i najszybszy sposób na totalnie czyste słoiki i długo przechowujące się przetwory to wypiekanie. Słoiki myjemy w gorącej wodzie z płynem do naczyń, dokładnie płuczemy, ustawiamy otworem do góry na blaszce w piekarniku, na środkowym poziomie. W temperaturze 140°C wystarczy im 10 minut. Metalowe pokrywki najwygodniej wygotować – 5 minut w gotującej się wodzie będzie dobrą opcją. Jeśli używacie słoików z uszczelką, typu weck, uszczelki gumowe również należy wygotować. Nie powinno się wkładać ich do piekarnika, ponieważ – w przeciwieństwie do gorącej wody – gorące powietrze niszczy strukturę gumy.
Ja zabieram się za naszykowanie słoików, gdy chutney gotuje się już 1,5h i jeszcze gotujący się, gorący sos, przelewam do świeżo wypieczonych słoików łyżką wazową. Słoiki z gorącą zawartością natychmiast zakręcam i stawiam do góry dnem – pokrywki powinny się zassać.
Ten chutney, którego podstawowym składnikiem jest rabarbar, jest słodko-kwaśnym, lekko pikantnym i bardzo charakterystycznym sosem. Będzie pasował zarówno do klasycznych zimnych wędlin jak szynka czy baleron, pasztetów, jak i do mięsa drobiowego – kurczaka, indyka czy kaczki, do mięsa białych ryb, a już wyjątkowo sprawdzi się jako dodatek do wieprzowiny w każdej postaci. Możecie używać go również na kanapki, podawać jako dip do warzyw, np. pieczonych ziemniaków czy batatów. Ogranicza Was tylko smak – próbujcie! Ja lubię go też na kanapce z ciemnego pieczywa, z twardym białym serem albo jako dodatek do smażonego tofu.
Z tej porcji wyszło mi 7 słoiczków o pojemności 250ml.
SKŁADNIKI
- 1,4kg rabarbaru
- 220g cukru (tutaj brązowy, trzcinowy, zamiast białego będzie naprawdę super)
- 2 większe czerwone cebule (350-400g)
- 100g rodzynek sułtanek
- 2 duże ząbki czosnku
- 2 twarde, winno-kwaskowate jabłka (400g)
- 100ml octu z czerwonego wina
- 100ml wody
- 3 cm świeżego imbiru
- 1 łyżeczka owoców jałowca
- 1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
- 1 niepełna łyżeczka płatków chili (lub 1/3 łyżeczki mielonego chili, ale płatki tutaj bardziej pasują)
- 2 płaskie łyżeczki soli
4 komentarzy na temat “Chutney z rabarbaru. Słodko-kwaśny sos po polsku”
Jadłam. Odleciałam. Polecam 🙂
Super, do tego jak ślicznie zapakowane! 🙂
Dziękuję za przepis. Wymiana płatków chilli na rozgniecione w moździerzu, suszone strączki chilli (bo tylko to miałam) przesunęła smak w stronę mocno pikantnego. Niemniej – smak rewelacja!
Cieszę się i mam ogromną nadzieję że sos nie zrobi się jeszcze bardziej i bardziej ostry 😉 Nie ma tego złego, będzie rozgrzewał na jesień i zimę!