Kurczę, lubię ryby. Wolę ryby od mięsa i niejednokrotnie pisałam, że chętnie zamienię miejsce zamieszkania jak nie na Australię, to na jeden z krajów śródziemnomorskich. Poza Christiano Ronaldo Portugalia ma jeszcze inną dumę narodową – sardynki. O ile połowy dorsza, który pozostaje królem domowych portugalskich stołów zostały przez unijne przepisy i przerzedzone stada mocno ograniczone, o tyle sardynki są wszędzie i w każdej możliwej formie. Najbardziej znane w dwóch postaciach – świeżej, podane prosto z grilla i puszkowanej – w wielu wariantach.
Portugalskie sardynki to gruby temat – na całkiem odrębny wpis. Smętna rybia drobnica, o wielości większych szprotek, którą my kupujemy w puszkach w oleju lub tomacie z grubą, tłuściutką i porządnie wypasioną portugalską sardynką wiele wspólnego nie ma i to naprawdę widać od razu.
Ryby po raz pierwszy po zimie odławia się po tarle, na przełomie maja i czerwca – a Festas de Lisboa, czyli Festiwal Lizbony (zwany też Festiwalem św. Antoniego) odbywa się w Lizbonie przez cały czerwiec. Noc z 12 na 13 czerwca to najważniejsza data – przez udekorowane, kolorowe i rozświetlone miasto idą Marchas Populares, kolorowe parady mieszkańców z różnych dzielnic. Tradycja każe tego dnia zjeść grillowaną sardynkę – i na szczęście, i na powodzenie, i na zdrowie.
Ale w Portugalii ciężej chyba sardynki nie zjeść. Tak jak w Europie i Stanach uliczne jedzenie zapewniają przechodniom food trucki, tak w Portugalii stoją przenośne grille a zapach świeżo szykowanych ryb i węgla drzewnego sunie między wąskimi uliczkami. Grillowane, osypane morską solą sardynki podaje się z pajdą chleba, słodkimi ziemniakami, grillowaną papryką… Wśród tapas – przekąsek do piwa, wina i sangrii – królują błyszczące sardynki wyłowione z pięknie zaprojektowanych, utrzymanych w stylistyce retro puszek – w całości, albo w formie pasty.
Udało mi się dopaść portugalskie sardynki – puszka ogromna, bo całość waży 450g – w środku 5 wielkich, tłuściutkich i soczystych sardynek. Wróciłam do sklepu i wzięłam od razu jeszcze trzy opakowania., na zapas Nie mogłam zrobić z nich nic innego!
Sardynki w oleju czy w pomidorach? Wszystko jedno – bo nie używamy płynu z puszki, tylko ryby. Moje sardynki miały lekko słodki pomidorowy posmak, więc dopełniłam go suszonymi pomidorami. Cebulka na zaostrzenie – szalotka sprawdzi się idealnie – jest delikatniejsza od żółtej cebuli, bardziej aromatyczna od czerwonej i o wiele trwalsza od białej. Choć o trwałości tej pasty naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć, bo znika zawsze za szybko. Oliwki – bez pestek, bez nadzienia, czarne lub zielone, najlepiej samodzielnie wydrylowane – jako słony dodatek. I koniecznie – wędzona papryka. I słodka, i pikantna – w takiej ilości jaką lubicie.
Osobno siekamy (nie na pastę, ale drobniutko) w blenderze oliwki, szalotkę i pomidory. Przekładamy masę do miseczki (spróbujcie, już sama w sobie jest idealna jako pasta na grzanki!). Szprotki otwieramy widelcem od strony kręgosłupa. Kręgosłup wyjmujemy. Ości i rybia wątroba zostają – ości znikną w paście, a wątroba jest pyszna, delikatna i bardzo zdrowa.
Ryby miksujemy na pastę. Wszystko razem mieszamy, doprawiamy – próbujemy i ewentualnie lekko dosalamy i dopieprzamy. Pasta nie może być za sucha, powinna być lekka i smarowna – jeśli potrzeba, dolejcie do niej łyżkę lub dwie dobrej oliwy z oliwek i ponownie zmiksujcie.
Można jeść od razu. Nie ma na co czekać, bo jeszcze ktoś Was ubiegnie i zobaczycie tylko dno miski i smętne resztki. Pyszna na krakersach, na tostach, na pszennych grzankach ( u mnie z grillowaną papryką bez skórki, dodatkowo posypane wędzoną papryką). Z nachosami, z surową albo pieczoną papryką, z selerem naciowym… I świetnie sprawdza się jako nadzienie do jajek na twardo!
SKŁADNIKI
- 300g sardynek (waga po odsączeniu) w pomidorach lub oleju
- 2 małe szalotki
- 5-6 połówek suszonych pomidorów
- 15 oliwek, bez pestek, nie nadziewanych
- papryka słodka wędzona
- papryka ostra wędzona
- sól
- pieprz
- opcjonalnie : oliwa z oliwek
6 komentarzy na temat “Portugalska pasta z sardynek”
Skąd taka pucha sardynek? Też lubię robić pastę z sardynek – ale wiecznie się naszukam prawdziwych sardynek, bo oczywiście można nazwać sardynką – umieszczoną w puszce szprotkę co też producenci skwapliwie wykorzystują….
Aldi 🙂 W tym tygodniu udało się uzupełnić zapasy o kolejne 3 puszki, więc jest szansa że jeszcze chwilę pobędą, w żadnej gazetce ich nie widziałam
Dzięki:-) podjadę 🙂
Zerknij jeszcze na sardynki w oleju bez skórek i bez kręgosłupów – super kruche!
Sprawdzę:-) choć sardynki lubię całe ugnieść 🙂 zdaje się, że to zdrowo 😀
Bardzo zdrowo! Sardynki i szproty to spora dawka witaminy A i D ułatwiających wchłanianie wapnia – a wapń właśnie z kręgosłupów. No i oczywiście kwasy omega-3 🙂