Szprotki to takie nasze swojskie anchois – tłuste, bardzo mocne i w smaku, i w zapachu. To chyba najbardziej charakterystyczna i najbardziej wyrazista wędzona ryba. Niewiele znam osób które z tego powodu szprotki naprawdę lubią. A tą szprotkową dosadność dobrze wykorzystać w mądrym połączeniu – część ich smaku podbić, a część przytłumić i podać wędzoną rybę z dodatkami które temperują jej moc, czyniąc szprotki bardziej przystępnym smakołykiem.
Pokazywałam już na blogu pastę z makreli wędzonej z odrobiną chrzanu, świeżą i lekką sałatko-pastę z tuńczyka, portugalską pastę z sardynek, mocno doprawioną szalotkami, oliwkami i wędzoną papryką – wszystkie nadają się zarówno na kanapki, tartinki, krakersy jak i do nadziewania jajek czy pomidorów (nie tylko na wielkanocny stół!).
Pasta z wędzonych szprotek będzie tak samo dobrym wyborem na kanapki (szczególnie polecam Wam te z dodatkiem jajka na twardo, szczypioru i kopru), ale przyda się też do nadziewania jajek, elegancko wyciśnięta z jednorazowego rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką.
Do przygotowania pasty wybierzcie świeże wędzone szprotki – te w oleju będą za tłuste. Rybek nie obieramy – odcinamy im tylko głowy i ogonki, mięso wrzucamy do blendera – razem z ośćmi i kręgosłupami, bez problemu się rozdrobnią. Szalotki obieramy, kroimy na mniejsze kawałki. Odcedzamy z oleju polówki pomidorów, dodajemy twarogowy serek, skórkę otartą z cytryny i pikantny sos. Wszystko razem blendujemy przez 3-4 minuty na wysokich obrotach blendera.
Przekładamy do miseczki i schładzamy. Pasta – jeśli chcecie jej używać do ozdobnego nadziewania jaj – powinna być lekko schłodzona. Lepiej utrzyma wtedy wzór wyciskany z ozdobnej końcówki.
DRUGIE ŻYCIE PASTY ZE SZPROTEK
Dla tej pasty – poza kanapkami i jajkami – mam jeszcze jedno zastosowanie. W sezonie pomidorowym jest szybkim sposobem na obiad we włoskim stylu! Ugotowany makaron (najlepiej domowe, szerokie wstążki) przekładamy do głębokiej patelni z niewielkim dodatkiem wody po gotowaniu makaronu, dodajemy do smaku odpowiednią ilość pasty ze szprotek i mieszamy, aż sos całkowicie oblepi makaron. Podajemy ze świeżymi pomidorami – sparzonymi, obranymi ze skórki i pokrojonymi na ósemki – mocno posypane grubo zmielonym kolorowym pieprzem i świeżą bazylią.
SKŁADNIKI
- 200g szprotek wędzonych (po oczyszczeniu – waga po usunięciu łbów i ogonków)
- 50g suszonych pomidorów z oleju (6-7 połówek)
- 40g szalotek ( 2 małe)
- 100g smarownego serka twarogowego ( u mnie Mój Ulubiony)
- 1 łyżeczka skórki otartej z cytryny
- 1 łyżeczka Sriracha Mayo albo ½ łyżeczki ostrego sosu typu Sriracha, Tabasco – do smaku
9 komentarzy na temat “Pasta z wędzonych szprotek”
Uwielbiam szprotki, muszę zrobić ta pastę, choć nie kupuję za często, bo masa roboty z obieraniem 😛
A tu obierania nie ma – głowy i ogony won, a reszta się pięknie blenduje na gładko! 🙂
zrobię na pewno !
Dziś zrobiłam tą pastę. Pyszna wyszła 🙂 Zamiast tabasco dałam sos chili własnej produkcji z papryczek własnoręcznie wyhodowanych 🙂
Jak już papryczki były własne to musiało być mistrzostwo! 🙂
Zrobiona ze szprotów w oleju (taki stan, taka potrzeba chwili ;)). Bardzo, bardzo dobra
Z potrzebami nie ma dyskusji ! 😉
Mega pyszna pasta, nawet ze zwykłą cebulą 😀
Odnośnik do pasty z wędzonej makreli jest niepoprawny 😉