Makaron z sardynkami to wariacja na temat kuchni Sycylijskiej. Nie znając przepisu, zaczęłam wyjmować rzeczy z lodówki i spiżarni, dobierając jednocześnie na sos coś z warzyw i coś z ryb. Obiad z resztek i zapasów, gotowany w 34-stopniowym upale. W całe 20 minut. Przepyszny i do powtórzenia, następnym razem ze szklanką białego wina zamiast lemoniady.
Nie raz i nie dwa zdarzyła mi się sytuacja następująca — lodówka z przewagą światła, ewentualnie warzyw i dodatków. Brak mięsa — wędlin kupujemy tylko tyle, żeby zjeść je w dwa dni. Żar się leje z nieba i nie chce się nikomu z nas iść do sklepu. Ale zawsze w spiżarce jest żelazny zapas — ryby w puszkach, dodatki, słoiki z przetworami przeróżnymi, pomidorowa passata. Okazało się, że puszkowane pomidory i passata dziwnym zbiegiem okoliczności dostały nóg i wyszły. Ale kilka dni temu kupiłam pomidory malinowe. Jeden ogromny został. Makaron? Makaron jest w naszym domu zawsze. Bo gotowanie po włosku to gotowanie najprzyjemniejsze i najprostsze pod słońcem.
Nastawiłam w dużym garnku wodę na makaron, z solą i łyżką oleju. Bakłażana pokroiłam w nie za drobną kostkę, wrzuciłam do dużego rondla i podsmażyłam na 2-3 łyżkach oleju rzepakowego. Był mięciutki i rumiany z każdej strony. Wyjęłam go z rondla do osobnej miski.
Suchą bułkę zmieliłam nie bardzo drobno, na duże okruszki, ręcznym blenderem. Do bułki wcisnęłam cztery ząbki czosnku i dobrze wymieszałam, tak żeby przeciśnięty czosnek się porozdzielał na mniejsze drobiny. Sardynki odsączyłam z oliwy, pozbawiłam je kręgosłupów. Cała oliwa z puszki wylądowała w rondlu — zrumieniłam na niej zmieloną bułkę razem z czosnkiem. Zdjęłam z rondelka do osobnej miseczki — zostaje jako chrupiąca posypka, nie mieszamy jej z sosem.
Woda na makaron zaczęła wrzeć, szybko sparzyłam we wrzątku pomidora i obrałam go ze skóry. W garnku z wodą wylądował makaron w porcji dla dwóch osób, a pomidor został pokrojony w drobną kostkę i razem z całym sokiem i pestkami wylądował w rondlu. Posolony, lekko popieprzony i posypany oregano, do towarzystwa dostał pokrojone drobniej liście bazylii i łyżkę kaparów. Po jakiś 3 minutach wylądował obok niego usmażony wcześniej bakłażan i odsączone z oliwy, drobniej podziabane sardynki. Całość poddusiłam razem jakieś 4-5 minut na małym ogniu, dodając łyżkę wody z gotującego się makaronu i jeszcze odrobinkę soli.
Ugotowany makaron odcedziłam, wrzuciłam do pyrkającego wolno na ogniu sosu, wymieszałam. Po rozłożeniu porcji na talerze makaron posypałam dość szczodrze czosnkowo-pikantną bułką i delikatnie startym serem Grana Padano. Wszystko pysznie, tylko bardzo brakowało mi do tego kieliszka białego, lodowato zimnego wina. Następnym razem. Bo wiem, że na pewno będzie następny raz z talerzem tego makaronu.
SKŁADNIKI
- 1 puszka dobrych sardynek w oliwie, u mnie Calvo pikantne
- 1 duży malinowy pomidor, 350g
- pół dużego bakłażana, 200g
- 4 ząbki czosnku
- 10cm kawałek czerstwej, podsuszonej bagietki lub mocno czerstwa pszenna bułka
- 10 listków świeżej bazylii
- łyżka kaparów z zalewy
- 2 łyżki startego sera Grana Padano
- olej roślinny
- suszone oregano
- sól