Środek zimy – zachciało mi się curry. Koloru, smaku, lekkości, pełni smaku i aromatu. O kolorowe świeże warzywa trudno, ale z mrożonymi nie ma żadnego problemu. Pasta curry czeka w spiżarce, jest i mleko kokosowe. Mrożona fasolka i krewetki są wszędzie. Niech się dzieje curry!
Krewetki szybko odmrażamy na sicie pod chłodną bieżącą wodą żeby pozbyć się z nich warstewki lodu. Pozbawiamy krewetki ogonków, kroimy każdą krewetkę ostrym nożem wzdłuż na pół, zostawiamy na sicie do odcieknięcia.
Obieramy kalarepę, marchew, czosnek i imbir. Czosnek i imbir siekamy razem bardzo drobno lub przeciskamy przez praskę, marchew kroimy w cienkie zapałki, kalarepę – w półcentymetrowe słupki. Odkładamy pokrojone warzywa do osobnych miseczek. Obieramy cebulki – malutkie zostawiamy w całości, większe kroimy na połowy. Jeśli używacie szalotek – kroimy je na ćwiartki. Odkładamy do osobnej miski.
W moździerzu tłuczemy razem kolendrę i kumin. W woku lub grubym, głębszym rondlu rozgrzewamy bardzo mocno olej kokosowy. Wrzucamy na niego kolendrę i kumin, smażymy mieszając 2 minuty, aż przyprawy zaczną podskakiwać i uwolnią aromat. Dodajemy do naczynia czosnek i imbir – smażymy mieszając kolejne dwie minuty, żeby dodatki dobrze zainfuzowały olej. Wrzucamy cebulki – znowu dwie minuty smażenia i mieszania. Dodajemy marchew – smażymy 2-3 minuty aż zacznie zmieniać kolor.
Wlewamy do woka całą puszkę mleka kokosowego i odmierzamy pół puszki wody (200ml) – dolewamy. Dodajemy pastę curry – całe opakowanie, pokrojoną kalarepę i liście limonki. Całość dokładnie mieszamy, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu około 10 minut, co jakiś czas mieszając.
Dodajemy zamrożoną fasolkę – bez odmrażania. Czekamy aż płyn znowu zacznie się gotować i od tego czasu gotujemy od przykryciem kolejne 12-15 minut, co jakiś czas mieszając. Wrzucamy do naszego warzywnego curry odsączone krewetki, mieszamy, gotujemy jeszcze 3-4 minuty – dłużej nie trzeba. Próbujemy całości i leciutko dosalamy.
Podajemy gorące curry na ryżu – białym, brązowym, czerwonym, dzikim, albo z chlebkami naan lub pitą. Porcja z podanej ilości składników spokojnie zaspokoi głód czterech dorosłych osób
Gotową pastę służącą za bazę smakową do tego curry kupicie w paczce, idealnej na jedną porcję dania. Polecam tą, z której sama korzystam — marki Kanokwan. Kupicie ją w Piotrze i Pawle, sieci Carrefour, Tesco, na stoiskach z azjatycką żywnością. Pyszna i autentyczna, do tej pory nie odkryłam lepszej! Świeżych liści limonki kaffir szukajcie w dziale mrożonek Piotra i Pawła i sieci Kaufland.
WERSJA Z KURCZAKIEM
Jeśli z jakiegoś powodu nie lubicie krewetek, możecie użyć mięsa kurczaka. 350-400g piersi trzeba oczyścić i pokroić w poprzek włókien w paski grubości palca, następnie usmażyć na 2-3 łyżkach oleju kokosowego z posiekanym ząbkiem czosnku, mielonym imbirem, mieloną kolendrą i mieszanką przypraw curry (żółtej lub czerwonej). Tak naszykowanego kurczaka dodajemy do curry w tym samym momencie co krewetki i podgrzewamy w sosie aż osiągnie odpowiednią temperaturę, około 5-6 minut.
SKŁADNIKI
- 300-400g mrożonych krewetek średniej wielkości
- 500g mrożonej, ciętej zielonej fasolki
- 350-400g kalarepy
- 1 większa marchew (150-200g)
- 200g drobnych białych cebulek albo małych szalotek
- 30g imbiru
- 400ml puszka mleka kokosowego + 200ml wody
- 2 duże ząbki czosnku
- 1 czubata łyżeczka kolendry
- 1 płaska łyżeczka kuminu
- 3 liście limonki kaffir
- 1 opakowanie pasty Red Curry Kanokwan
- 3-4 łyżki oleju kokosowego
- sól
- ryż do podania