Co słychać u papryczek chili w mojej mini szklarni? No niestety, nie jest kolorowo — przynajmniej jeszcze nie teraz.
Uprawa własnych roślin od nasiona (pierwszy post o szklarni TUTAJ) okazała się zadaniem karkołomnym – powiedziałabym wręcz, że nosi znamiona loterii? Po 19 dniach z 6 wysadzonych doniczek dwa pędy prężnie pchają się na ten świat, dwa nasiona dopiero lekko wykiełkowały, dwa pozostałe nie wykazują znaku życia. Podlewam dalej, chucham i dmucham, nie tracąc nadziei.
Za późno doczytałam, że nasionka dobrze jest przed sadzeniem namoczyć przez 24 godziny. Albo nawet skiełkować na wacie — tak jak kiełkujemy rzeżuchę na Wielkanoc. No cóż, na następny raz już będę wiedziała co i jak zrobić, pewnie pójdzie w ten sposób znacznie szybciej.
Papryczki postawiłam blisko kaloryfera — w początkowej fazie ważne jest, żeby miały wilgotno i ciepło, powyżej 22°C, nie potrzebują dużo światła. Plastikowa szklarnia dobrze utrzymuje stałą wilgotność — nie bez znaczenia jest też to, że moje nasionka posadziłam w ceramicznych doniczkach, które dodatkowo zatrzymują wilgoć. Substrat kokosowy nie pachnie, nie pleśnieje. Papryczki podlewam codziennie rano i wieczorem, dosłownie po pięć psiknięć ze spryskiwacza. Nie przelewam ich ale dbam o to, żeby podłoże było cały czas wilgotne.
Dwa pędy, które są najbardziej żywe mają już wykształcone liścienie (liście zarodkowe) i po około 3-4cm wysokości. Będę je mogła przesadzić do większej doniczki dopiero wtedy, kiedy będą miały po 2 pary liści właściwych i kilkanaście centymetrów. Szczerze to już się tego bardzo nie mogę doczekać… Tak bardzo, że w najbliższym czasie skoczę poszukać jakiś prostych, 5 litrowych ceramicznych doniczek.
Mam nadzieję że wytrwam w systematycznym dbaniu o te maleństwa i doczekam się owoców — nie ukrywajmy, ale taka samodzielna uprawa czegokolwiek to jest kupa pracy. Trzeba pamiętać o podlewaniu, sprawdzać czy wszystko w doniczkach ok, nie przechładzać, nie stawiać w przeciągu, utrzymywać w miarę możliwości stałą temperaturę.
Zanim będą wyglądały tak, jak te na poniższym zdjęciu, coś czuję że jeszcze wiele wody w Odrze upłynie?
2 komentarzy na temat “Wieści z krasnoludzkiej szklarni- chili”
I tak jeesteś dobra- ja nie mam ręki do roślin. Udało mi się w biurze zabić nawet pospolite trawki ozdobne, które nawet żąrłocznym kotom stawiają opór 😉 powodzenia!
UPDATE do update’u 😉
Namoczyłam na wacie jeszcze 4 nasionka ze świeżej papryczki, odstawiłam na kaloryfer, puściły mocne kiełki. Po dwóch dniach kiełki miały już po centymetrze. Wsadziłam do pustych doniczek w tej szklarence, podlewam, rosną 🙂
Wczoraj zaczęłam dodatkowo zabawę w microgreens – posadziłam rukolę, brokuły, buraka liściowego i czerwoną cykorię 🙂 Będzie osobny post, ale dopiero jak doświadczenie się uda 😉