Tradycyjne, ziemniaczane knedle nie są ani trudne do zrobienia, ani zbyt czasochłonne. Najważniejszy – jak przy wszystkich potrawach z ziemniaków – jest wybór odpowiedniego ich typu. Spróbujecie?
Ziemniaki są najważniejsze – jak przy kluskach śląskich. Pamiętajcie, że do ciast ziemniaczanych najlepsze będę jak najmocniej skrobiowe ziemniaki – typu C. Sypkie po ugotowaniu, wręcz piaskowe, bardzo mączne. One będą potrzebowały niewiele mąki aby stać się dobrym ciastem na knedle.
Jeśli zdobędziecie ziemniaki typu B – mniej mączne od tych z rodzaju C, będziecie potrzebowali więcej pszennej mąki niż zaznaczyłam w składnikach.
Ziemniaki obieramy, jeśli są duże (ja do wszelkich klusek biorę jak największe ziemniaki) kroimy je na ćwiartki lub w ósemki. Solimy i gotujemy do miękkości. Ziemniaki odcedzamy, pokrywkę garnka otwieramy i na małym ogniu, mieszając, ziemniaki dodatkowo odparowujemy, żeby pozbyć się z nich wody. Ubijamy lub przeciskamy przez praskę i studzimy.
Morele myjemy i wycieramy do sucha. Wyjmujemy z nich pestki, nacinając najmniej owocu jak się da, żeby nie puściły dużo soku. W miejsce po pestce włożyłam po pół krówki – można wsypać pół łyżeczki cukru, ale krówka jednak jest szybszą i pyszniejszą opcją – do moreli pasowała idealnie.
Szkół lepienia knedli tyle, co sposobów na lepienie pierogów. Mój jednak jest szybki i idiotoodporny Gdy ziemniaki już wystygną, w tym samym garnku w którym je gotowaliśmy, szykujemy ciasto. Nie dotykając go rękami, naszykujcie tylko widelec lub łyżkę. Ziemniaczane ciasta nie lubią, gdy się je za długo dotyka wyrabia i w ogóle pieści, dlatego ja swoje ciasto robię w ten a nie w inny sposób i knedle jeszcze nigdy się nie porozpadały.
Wbijamy dwa jajka do ziemniaków, dokładnie mieszamy. Dodajemy gałkę która świetnie podkreśli smak ziemniaków. Szklankę pszennej mąki mieszamy z mąką ziemniaczaną, dodajemy je do ziemniaków. Mieszamy łyżką całość bardzo dokładnie i dopiero teraz wkładamy dłoń-chwilę ciasto wyrabiajcie, a potem oderwijcie umączoną ręką kawałek ciasta i sprawdźcie, czy da się ulepić w płaski placek i nie porozpada się. Jeśli jest za wilgotne — dodajemy jeszcze mąki. Moim bardzo mączystym ziemniakom wystarczyła szklanka pszennej i ćwierć szklanki ziemniaczanej mąki. Ciasto musi być plastyczne i zwarte, zachowywać kształt i odchodzić od ręki, nie może być za suche bo się porozpada. Jeśli czujecie, że jest za bardzo wysuszone — delikatnie skropcie je wodą.
Jeszcze przed formowaniem knedli nastawcie sobie duży garnek z osoloną wodą. Doprowadźcie ją do wrzenia. Knedle nie lubią długo czekać na gotowanie – ciasto wilgotnieje od nadzienia. Naszykujcie sobie mocno posypaną mąką deskę i do dzieła!
Knedle powinno się formować w miarę szybko. Mąką osypcie dłonie, oderwijcie duży kawałek ciasta, spłaszczcie go w dłoniach i na taki placek połóżcie morelkę. Ciasto po złożeniu dłoni powinno ciasno obejmować owoc, możecie teraz ciasta dołożyć. Ciasto zamknijcie, zlepiając otwory w nim tak jak zlepiacie pieroga i utoczcie w dłoniach kulę. Moje knedle były dość spore. Jeśli wolicie mniejsze, możecie korzystać tylko z połówek owoców.
Knedle dla wygody gotowałam w bardzo dużym garnku, a garnek mam od razu z… sitkiem! Jest o tyle fajne i wygodne rozwiązanie, że rewelacyjnie gotuje się w nim makaron (i ten króciutki, jak orzo czy kolanka, jak i długie spaghetti, wstążki czy bavette). Usprawnia gotowanie i odcedzanie drobnych warzyw jak np. fasolka szparagowa czy bób. Pokrywka będąca jego uzupełnieniem pozwala szybko blanszować czy nawet gotować na parze. Garnek (nazywa się Gemini, czyli bliźniak) składa się z dwóch naczyń – jedno to garnek właściwy, a drugie to perforowana wkładka, która jako cedzak sprawdza się idealnie. Garnek firmy Ambition do kupienia w dwóch różnych wariantach wielkości – do wyboru mój gigant o pojemności 7l i odrobinę mniejszy, pięciolitrowy, w sklepie DAJAR.
Knedle wkładamy delikatnie do wrzącej wody, po 4-5 sztuk, jeśli macie duże knedle z całą morelą, po 6-7 jeśli z połówką – ważne, żeby się nie dotykały (uwzględnijcie wielkość swojego garnka). Po kilku minutach można je bardzo delikatnie zamieszać, tak żeby ich nie uszkodzić, najlepiej drewnianą łyżką. Gotujemy je na wolnym ogniu, 3 minuty od czasu aż wypłyną na powierzchnię. Odcedźcie już ugotowane i ugotujcie kolejne.
Knedle tradycyjnie podajemy z bułką tartą zrumienioną na maśle. Ta ilość to dwa bardzo syte obiady dla dwóch dorosłych osób, z małą dokładką. I o ile za knedlami ze śliwką nie przepadam, tak morelowe knedle (których największym fanem był podobno sam cesarz Franciszek Józef) wciągam bez mrugnięcia okiem.
Na drugi dzień na patelni grzeję klarowane masło, odsmażam knedle na małym ogniu do zrumienienia i delikatnie posypuję bułką. Chyba nawet smaczniejsze, niż wersja prosto z wody. Ale to już musicie ocenić sami.
SKŁADNIKI
- 1kg ziemniaków, typu C (po obraniu i ugotowaniu)
- 10-12 małych morelek
- 1 szklanka mąki pszennej + 1 szklanka na zapas i do podsypywania
- ½ szklanki mąki ziemniaczanej
- ½ łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- 6 cukierków “krówka”, przekrojonych na pół
- 2 jajka rozmiaru M
- 3 łyżki masła
- łyżka bułki tartej
Jeden komentarz na temat “Marillenknödel – knedle ziemniaczane z morelami”
to musiało być cudowne doznanie smakowe!