Czy są tu jacyś fani orzechów? Karmelizowane orzechy to kiedyś był dla mnie jedyny powód do wizyty na miejskich jarmarkach – podawane w papierowych rożkach ogrzewały zmarznięte dłonie i koiły jesienno-zimowe smutki. Takie orzechy łatwo zrobić samemu – to 5 składników i 5 minut przygotowania – tylko patelnia, żadnego pieczenia. Karmelizowane orzechy są kruche i delikatne – mimo że chrupiące, nie połamiecie sobie na nich zębów. Słodkie, ale nie do zemdlenia, bo wykończone odrobiną soli – pachną i smakują obłędnie!
W tym roku pełen luksus – orzechy mam swoje własne, działkowe, ogromne i zdrowe – ponad 4kg już przytachaliśmy do domu, kolejne 4kg powoli zaczyna spadać. Będzie ich bardzo dużo – część rozdałam, część na pewno wysuszę i będę ich używać w różnych formach – jako sos do makaronu (przepis dla Was niebawem!), dodatek do ciast, sałatek, panierki, porannej owsianki, ale i w takiej, zgubnie słodkiej wersji – do pochrupania z książką przed kominkiem.
Do zrobienia karmelizowanych orzechów potrzebujecie nieprzywierającej patelni z grubym dnem – takiej, która mocno się nagrzewa i dobrze przewodzi ciepło. Do mieszania przyda się drewniana lub odporna na bardzo wysokie temperatury łyżka z tworzywa. Nie oblizujemy łyżki, nie próbujemy karmelu ani orzechów w żadnym momencie ich przygotowywania – poparzenie gwarantowane! Orzechy do jedzenia mogą być ciepłe, ale nie powinny być gorące.
Przepis jest naprawdę bardzo prosty ale wymaga skupienia nad patelnią – przeczytajcie najpierw wszystkie uwagi i koniecznie obejrzyjcie zdjęcia w powiększeniu – nie będzie niespodzianek i będziecie dokładnie wiedzieli kiedy należy orzechy ściągnąć z patelni żeby karmel się nie spalił i nie zrobił gorzki.
Szykujemy i odważamy wszystkie potrzebne składniki.
Wszystko razem wkładamy na patelnię (1)– masło warto pokroić na kilka mniejszych kawałków, szybciej się dzięki temu rozpuści. Włączamy pod patelnią duży ogień i mieszamy zawartość patelni (2)– wszystko szybko i równomiernie się podgrzeje (3) i zacznie się tworzyć syrop.
Cały czas na dużym ogniu mieszamy orzechy – kiedy woda zacznie odparowywać z patelni, cukier zacznie się karmelizować (4)– na całej powierzchni zaczną pojawiać się drobne bąbelki świadczące o tym, że zaczął się proces karmelizacji.
Zmniejszamy płomień do średniego – patelnia już trzyma ciepło.
Cały czas mieszamy i co jakiś czas odsuwamy orzechy ze środka patelni (5), sprawdzając kolor karmelu i to, ile go zostało. Kiedy karmel zacznie być mocno złoty i zostanie go na patelni niewiele (6), a orzechy będą miały zapach pop cornu – solimy zawartość patelni i zmniejszamy ogień do minimum (jeśli patelnia jest bardzo nagrzana można zdjąć ją z ognia żeby nie spalić karmelu).
Mieszamy orzechy jeszcze przez minutę, dwie, do momentu aż karmel zrobi się ciemnozłoty(7) i równomiernie oklei orzechy, a na patelni zostanie go nie więcej niż 2 łyżeczki.
Ściągamy patelnię z ognia i od razu wykładamy orzechy (8) w jednej warstwie na pergamin do pieczenia, nie przylepią się. Studzimy. Jeśli nie zjecie wszystkich od razu (już to widzę 😉 ) łatwo je przechować – jedynym warunkiem jest bardzo szczelne opakowanie nie dopuszczające wilgoci.
Najdłużej udało mi się je zachomikować przez miesiąc – później zaczynały się ze sobą zlepiać i nie były tak kruche i pachnące jak świeże. Już po pierwszym ich zrobieniu będziecie chcieli do nich wracać! W ten sam sposób można przygotować orzechy laskowe lub świeżo wyłuskane orzeszki ziemne.
UWAGA!
Jeśli jesteście początkujący i nigdy nie robiliście karmelu, do zrobienia orzechów wybierzcie biały cukier – łatwiej Wam będzie kontrolować jego zmieniający się kolor i odpowiednio regulować wtedy wysokość płomienia pod patelnią, tak żeby karmelu nie przypalić.
Prawidłowo zabezpieczone, trzymane w pojemniku bez dostępu wilgoci, te orzechy będą dobrym słodkim dodatkiem do świątecznego prezentu dla bliskich 🙂
SKŁADNIKI
- 150g orzechów włoskich w ćwiartkach lub połówkach
- 65g cukru trzcinowego lub białego (muscovado się nie nadaje!)
- 20g masła 82% tłuszczu
- 60ml wody
- sól
7 komentarzy na temat “Karmelizowane orzechy w 5 minut – kruche i pachnące”
o mamo…muszę zrobić 😛
Jesienna pozycja OBOWIĄZKOWA! 🙂
robie troszke inaczej, orzechy prażę w piekarniku na blaszce. Gorące otrząsam w ściereczce , żeby odpadło jak najwięcej skórek. Uprażone daję na patelnię, na której uprzednio rozpuszczam miód. Mieszam, wykładam na pergamin, studzę, wcinam. Ważne – prażąc orzechy musimy być czujni, żeby ich nie przypalić, brązowe są juz gorzkie . Często poprzestaję na tym etapie, bez miodu też są pyszne
Ja sobie nie wyobrażam do słodzonych orzechów ściągania skórek – byłyby zdecydowanie za mdłe. Przez te 5-6 minut na patelni uprażą się akurat i są kruchutkie, mnie wystarczy 🙂
BTW jeszcze mi się nie udało zrobić żadnych orzechów w miodzie, które by się ze sobą nie sklejały. Te z przepisu się nie lepią.
Rewelacja!!!
Testowalam dzisiaj orzechy laskowe i mam wrazenie, ze do takich proporcji trzeba zwiekszyc ilosc orzechow, jak sadzisz, Karo?
Tak, laskowych, migdałów czy orzechów ziemnych trzeba wziąć więcej, myślę że więcej nawet o 1/3-1/2 porcji – orzechy włoskie mają sporo zakamarków, karmelu jet sporo 😉