Od razu na wstępie umówmy się, że nie otwieram domowego browaru i jako prowadzącej bloga stricte kulinarnego nie zależy mi na ‘kopie’, ale na smaku. Przepisów na probiotyczne, naturalnie fermentowane piwo imbirowe w sieci jest mnóstwo. Moje piwo powstało z użyciem łatwo dostępnych drożdży winiarskich – nie ma przez to takich właściwości jak napój imbirowy poddany fermentacji mlekowej. Ale jego smaku żadne sklepowe piwo nie pobije!
Gdzieś ostatnimi czasy w prowadzeniu tego bloga utknęłam i nie ukrywam – mocno zaczęło mi to ciążyć. Kiedy stoisz w miejscu oznacza to tylko jedno – przestałeś się rozwijać, a cała reszta idzie na przód.
Czas, kiedy mnie tu nie było poświęciłam na lekturę, kulinarne poszukiwania, projektowanie ogrodu, upraw warzywnych i… dietę. Muszę sporo zrzucić, już nawet nie tylko ze względów czysto estetycznych ale przede wszystkim dla zdrowia – stąd też kuchnia w zawieszeniu, a ja sama na diecie pudełkowej. Jeśli teraz będą się pojawiać nowe wpisy możecie się spodziewać jak zwykle szybkich, pysznych i niekoniecznie do końca zdrowych przepisów 😉 Na pewno niebawem pojawi się kilka kiszonek, zup, zdrowych deserów, past, lekkich lunchów i obiadów oraz… parę lekkich alkoholi. I’m so crafty I make beer!
Czy muszę pisać że przy szykowaniu domowych napojów fermentowanych ważna jest czystość ? Podstawy higieny to umyte ręce, czyste i osuszone narzędzia i blat, czyste butelki, garnki, termometry i miarki, nie próbowanie wszystkiego po kolei jedną łyżeczką itd. Alkoholu w wyrobach tego typu jest niewiele, nie są pasteryzowane ani w żaden inny sposób utrwalane, a przez to łatwo o zakażenie roztworu.
Do wykonania tego prostego piwa potrzebna jest waga z dokładnością do 0,1g. Nie znam innego, bardziej miarodajnego sposobu na przyszykowanie tak niewielkiej ilości drożdży i pozostałych składników – wielokrotnie w przepisach powtarzam, że odmierzanie czegoś „na oko” i „na łyżeczki” wcale nie jest dobrą metodą – nie gwarantuje Wam w żaden sposób dokładności i powtarzalności przepisu.
A piwo to aptekarski proces – pierwsze napitki tego typu były szykowane właśnie przez aptekarzy, sprzedawane w aptekach i traktowane jako napoje prozdrowotne, ponieważ ich podstawą były określone wyciągi ziół działające na konkretne schorzenia. Napój taki łączył przyjemne z pożytecznym – miał prozdrowotne właściwości, gasił pragnienie i dobrze smakował. Współczesne napoje gazowane to sam cukier lub syrop glukozowo-fruktozowy, barwniki i sztuczne aromaty. Szkoda, że tak szybko zapomnieliśmy o prostych i naturalnych metodach ale dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie żeby zdrowsze wersje musujących napoi robić w zaciszu własnej, domowej kuchni.
PRZYGOTOWANIE
Oskrobany ze skórki imbir ścieramy na drobnych oczkach tarki do małego rondelka z dopasowaną pokrywką – nie przejmujcie się włóknami imbiru, płyn będzie później odcedzany. Wsypujemy oba rodzaje cukru, dodajemy kulki jałowca, skórkę ściętą z umytej i sparzonej cytryny. Wlewamy 120ml wody i stawiamy rondel na gaz.
Zawartość podgrzewamy do zagotowania i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia cukru. Garnek nakrywamy pokrywką i syrop studzimy pod przykryciem. Zostawiamy do naciągnięcia na około 2-3 godziny, po czym przelewamy przez sito i dokładnie odciskamy z płynu pozostałe na sicie fragmenty imbiru, skórki cytrynowej i jałowca. Wyrzucamy je, a do syropu dodajemy sok wyciśnięty z cytryny.
W dzbanku zaparzamy 650ml herbaty Earl Grey. Po naciągnięciu i uzyskaniu odpowiedniej mocy naparu wyrzucamy liście, uzyskaną herbatę studzimy. Jeśli po odcedzeniu liści jest mniej niż 650ml herbaty – brak uzupełniamy czystą, przegotowaną wodą.
Do 5 litrowej butelki po wodzie mineralnej wlewamy ostudzoną herbatę i syrop z cukru i przypraw. Mieszamy potrząsając zakręconą butelką. Z pozostałego 1 l wody podbieramy do kubeczka 100ml, resztę wlewamy do butli. Podgrzewamy 100ml wody do temperatury 30⁰C i na wierzch wsypujemy odmierzoną ilość drożdży. Zostawiamy drożdże do rozpuszczenia i nawodnienia na 10-15 minut, mieszamy i przelewamy do butli. Butlę ściskamy żeby pozbyć się z niej sporej ilości powietrza, zakręcamy i mieszamy całość przez potrząsanie.
Odstawiamy mieszankę w zacienione miejsce, w temperaturze ok. 20-24⁰C. Drożdże winiarskie typu bayanus w wypadku robienia tego typu domowych alkoholi są w moim mniemaniu kluczowe – pracują dobrze i wydajnie w skrajnych warunkach, czyli w zbyt wysokiej i w zbyt niskiej temperaturze, a także w przypadku użycia zbyt dużej dla innych drożdży ilości cukru czy wyższym stężeniu garbników.
PROCES
Po około 12-16 godzinach od naszykowania napoju drożdże powinny już mocno pracować – po to właśnie była potrzebna większa butla i po to jej ściśnięcie – butla powinna być po tym czasie twarda i całkowicie „napompowana” CO₂ wytworzonym przez drożdże w procesie fermentacji alkoholowej. Lekko luzujemy zakrętkę i spuszczamy przez ponowne ściśnięcie butelki powstały gaz. Butlę szczelnie zakręcamy i odstawiamy. Staramy się ją co 6-8 godzin odgazować w ten sam sposób.
Ile czasu fermentować?
Zależy co chcemy uzyskać, ale nie radzę prowadzić fermentacji krócej niż przez 3 doby.
Po 24h fermentacji to będzie mętny napój o smaku słodzonej, cytrynowej herbaty z przeważającym smakiem cukru i drożdży, minimalnie musujący na języku. Drożdże przerabiają cukier na etanol, dwutlenek węgla, kwas octowy, glicerynę i inne związki – dopiero całkowite lub prawie całkowite zakończenie fermentacji , czyli obumarcie drożdży i przerobienie przez nie cukru użytego do produkcji napoju, da nam określony smak.
Na każdym etapie warto próbować płynu żeby zobaczyć jak w naszych domowych warunkach przebiega fermentacja i mieć nad nią kontrolę.
Po 48h fermentacji wyczuwalny jest już delikatny smak alkoholu. Do głosu dochodzi imbir, herbata i cytryna przesuwają się gdzieś dalej; napój staje się bardziej wytrawny bo zmniejsza się w nim ilość cukru, a ilość dwutlenku węgla jest odczuwalnie wyższa – piwo mocniej musuje na języku.
Po 72h fermentacji piwo jest przepyszne, zrównoważone i idealnie musujące! Można je przelać do szczelnych, plastikowych butelek i schłodzić.
UWAGA
Czas podany jest orientacyjnie – w cieplejszym mieszkaniu piwo dojdzie szybciej, w chłodniejszym – drożdże będą pracować wolniej i na przerobienie cukru będą potrzebowały więcej czasu. Próbujcie piwa co 12-24h żeby sprawdzić jak przebiega proces.
Ile alkoholu będzie w tym dokładnie piwie?
W winiarstwie przyjmuje się , że żeby utworzyć 1% alkoholu w litrze płynu, potrzeba 17 gramów cukru.
17 gramów cukru = 1% alkoholu w 1 litrze.
Im więcej cukru tym więcej alkoholu? Nie do końca. Drożdże mają swoją określoną moc przerobową cukru i punkt, w którym przestają się namnażać i pracować, a po prostu pękają – kolejny cukier, który dodamy do butelki już nie będzie przez nie przerabiany na alkohol i wpłynie na to, jak bardzo napój będzie słodki. Niektóre drożdże winne fermentują do 13%, inne do 16%, jeszcze inne do 18% zawartości alkoholu w roztworze. Jeśli użyjemy drożdży gorzelniczych do bimbru to nawet do 21%.
Działanie winiarskie na obliczenie ilości cukru potrzebne do przygotowania 10 litrów wina o zawartości alkoholu na poziomie 15% na litr wygląda następująco:
17g cukru x 10l płynu x 15% alkoholu który chcemy uzyskać, co daje 2550g cukru.
Przy tym piwie imbirowym, odwracając równanie i podstawiając dane które mamy, czyli ilość płynu i ilość cukru -2 l i 200g → 17g x 2L x X = 200g
możemy przyjąć, że piwo po całkowitym pożarciu cukru przez drożdże bayanus pracujące do 13% i ustaniu fermentacji będzie miało mniej więcej 5,8823 % alk. Ale nie dopuszczamy do tego bo inaczej piwo będzie zbyt kwaśne (zacznie się fermentacja octowa) i straci swoje bardzo sympatyczne (i pożądane!) piwne bąbelki. Gotowy napój po 3 dniach będzie oscylował gdzieś w granicach 4% zawartości alkoholu na litr.
UWAGA!!!
1. Nie pakujcie fermentującego napoju do szklanych butelek!
W temperaturze pokojowej może dojść do rozszczelnienia opakowania i eksplozji. Proces fermentacji jest zatrzymywany tylko w wysokiej temperaturze – dopiero przy podgrzaniu piwa do 50⁰C drożdże zginą.
Na 3 dzień, po przeniesieniu do lodówki, napój będzie dalej fermentował ale już dużo wolniej. Trzymajcie go w plastikowej butelce, wypełnionej do 2/3.
2. Bardzo proszę, nie róbcie tego piwa na suszonych drożdżach piekarskich chyba, że lubicie smak taniego, byle jakiego podpiwku. Drożdże szlachetne dają zupełnie inny aromat, a są łatwo dostępne w marketach budowlanych i sklepach z zaopatrzeniem do wyrobu domowych alkoholi, bez problemu znajdziecie je na allegro. Do wykonania tego piwa użyłam drożdży FERMICRU LS2.
3. Żeby piwo było dobrze nagazowane trzeba je wlać do mniejszych butelek i schłodzić przez minimum 24, a najlepiej 48 godzin. Nie wlewajcie piwa w nieszczelne butelki i jeśli nie zamierzacie go doglądać – nie używajcie szklanych butelek. Dlaczego? Patrz punkt 1.
To piwo nigdy nie będzie miało piany na dwa palce – nie ma tu słodu, a to właśnie białka LTP1 ze słodu mają hydrofobowe właściwości i uciekają na górę szklanki. Imbirowe piwo musuje, ale powstawania piany nie ma co w nim pobudzić.
SKŁADNIKI
CO BĘDZIE POTRZEBNE?
- 5 litrowa butelka po wodzie mineralnej
- waga z dokładnością do 0,1g
- termometr
- mały rondelek z pokrywką
- gęste sitko
- tarka
- lejek
SYROP
- 125g cukru trzcinowego
- 75g cukru dark Muscovado
- 45g kłącza imbiru (waga po obraniu!)
- 5 jagód jałowca
- 120ml wody niechlorowanej
- 2-3 kawałki skórki ściętej z cytryny
POZOSTAŁE SKŁADNIKI
- 75ml soku świeżo wyciśniętego z cytryny
- 1l wody mineralnej bez gazu
- 650ml wody + 8g herbaty Earl Grey w liściach
- 1,5g drożdży winiarskich Saccharomyces cerevisiae var. bayanus
29 komentarzy na temat “Piwo imbirowe na herbacie Earl Grey. Z procentami”
Ach, jaki super wpis! I tak dokładnie opisany, po prostu nie można tego NIE ZROBIĆ! Pozdrawiam cię serdecznie, życzę sukcesów w odchudzaniu (chociaż akurat ten czas nie jest najlepszy, jednak jedzenie to prawie najlepsza pocieszajka 🙂
Cześć Marzyniu! ❤️
Fajnie że zaglądasz! W odchudzaniu na pewno pomaga mi to, że sezon ogrodowy zaczął się na całego i nie dosyć, że w domu mam zainstalowany pokaźnej wielkości rozsadnik jako ochronę przed kotami, to dosłownie każdą wolną chwilę spędzam na kopaniu, jeździe na taczce i dźwiganiu 😀 Kilogramy powoli lecą, działka coraz bardziej się zieleni i nabiera kształtów, a ja szczęśliwa jestem że mogę głowę wywietrzyć z dala od tego całego bajzlu i #zostanwdomu 😉
Hejka!
Nie widziałem, abyś napisała o tym w opisie, więc mogłabyś dać znać, gdzie takowe drożdże są możliwe do kupna? 🙂
Hej!
Jak byk stoi o tym w drugim punkcie nad składnikami tegoż trunku 🙂
Faktycznie! dzięki wielkie! Praca i nauka zdalna tak bije w głowę, że aż to przeoczyłem 😀
Coś o tym wiem, obok siebie mam wykładowcę który zdalnie robi korekty 😉 Wszyscy sobie życzymy żeby ten cyrk się szybko skończył!
Witam. Proszę Pani… chcialam podziekowac za Pani pracę i wpisy blogowe. Nie ukrywam ze czekalam z utesknieniem. Blogi kulinarne przegladam od bardzo wielu lat… Pani wpisy sa dla mnie przeswietne-konkretne, jasne. Zdjecia super. Zycze zdrowia. Jezeli chodzi o Pani rozwoj to mysle, ze nie ma sie co martwic… on caly czas trwa?Asia
Asiu – ściskam Cię serdecznie i baaardzo mocno, dziękuję za tyle ciepłych słów ❤️
Uwielbiam ten blog! Ostatnio często tu zaglądałam w poszukiwaniu nowych wpisów, trochę się martwiłam. Twoje przepisy na alkohole skradły moje serce i podniebienia moich gości. Ten tez chce wypróbować. Powodzenia w walce z kilogramami, wysyłam energię, bo sama też jestem na tej wojnie 🙂
Ja zajęta i upaprana w ziemi po pachy – mam siłownię i crossfit bez karnetu, kilogramy lecą ale bardzo powoli 😉 Ściskam ciepło i liczę że także ten przepis przypadnie Ci do gustu! 🙂
Mi chyba nie ruszyło 🙁
Po 13h zero nadmuchania butli.
Wszystko było ostudzone. Drożdże po wsypaniu do wody najpierw opadły na dno, a potem zaczęły wypływać.
Temp mam w domu ok 24C.
Co mogło pójść nie tak?
Zobaczymy czy rano coś będzie lepiej, ale raczej nie sądzę. Bałam się ze mi butla wybuchnie, a tu klapa w druga stronę.
No dobra. Cofam alarm.
Około 3 obudził mnie trzask rozszerzającej się pod wpływem co2 butelki. Potem kolejny.
Piwo ruszyło 😉
Uff! 😉 No to teraz lekkie luzowanie nakrętki co jakiś czas i ściskanie butli żeby pozbawić ją powietrza, piwo ją napompuje z powrotem i znowu – luzowanie nakręrki. Przy wysokiej temperaturze w domu to bardzo ważne.
No dobra. A jak ma się lekkie luzowanie nakrętki do próbowania na każdym etapie?
Żeby odlać trzeba odkręcić całkiem. Nie popsuje się? 😉
Nie popsuje się 🙂
Mam kolejny problem 🙂
Okazuje się, ze muszę wyjechać.
Do niedzieli.
Piwo ma teraz jakieś 53h.
Co mam zrobić?
Przelac do większej butelki żeby było więcej miejsca na co2? I rozlać piwo Do lodówki po ~84h?
Czy rozlać już teraz i wsadzić do lodówki i mieć napój imbirowy. A piwo nastawić w poniedziałek drugie 😉
Każda z tych opcji jest dobra, możesz podzielić je na pół, zostawić połowę w większej butelce, a pozostałe schłodzić.
Świetny blog! Odkryłam go dopiero niedawno dzięki przepisowi na pizze na zakwasie, a po przejrzeniu reszty treści, wiem że zostanę na dłużej. Bardzo mi się podoba to, że wszystko jest dokładnie wytłumaczone krok po kroku, to zbawienie dla takiego laika kulinarnego jak ja. Widać, że robisz to z pasją i ogromną wiedzą, szacun! Odnośnie piwa – na pewno będę próbować odtworzyć ten przepis, jeśli dostanę jakieś drożdże winiarskie w UK. Puki co, chciałabym zrobić naturalnie fermentowane piwo imbirowe z dobrego, sprawdzonego przepisu. Jakieś propozycje? 🙂
Godna polecenia jest jedna pozycja książkowa i to już jest piękne wyjście do wszystkiego w tematyce naturalnej fermentacji i wszelkiego smacznego domowego napitku – The Wildcrafting Brewer , autor Pascal Baudare. Bez problemu kupisz na Amazonie 🙂
Bardzo dziękuję za odpowiedź! 🙂
Jaka jest szansa , że piwo wybuchnie w wielkiej butli ? ? I jak długo można przechowywać zlane piwo w lodówce ? I czy jeśli podgrzeje piwo, aby zatrzymać całkiem proces fermentacji to straci na smaku?
Powiem tak – to jest żywy organizm. Tego nie ma sensu robić jak się nie ma czasu próbować, odkręcać, próbować, itd. – jeśli liczysz na łut szczęścia to wstaw sobie piwo w zgniecionej butelce do wanny czy pod prysznic i daj znać czy po weekendzie wybuchło czy nie 😉 Bo ja nie wiem, nie testowałam zostawiania. W takim dojrzewaniu bez nadzoru mogłaby pomóc rurka fermentacyjna, ale wtedy fermentować trzeba w szklanej butli.
Takich napoi się w żaden sposób nie pasteryzuje, a moim zdaniem przez podgrzanie dla zastopowania fermentacji to akurat piwo dużo straci na smaku i aromacie.
To jest typ świeżego napoju, nie leży jak wino i nie czeka na “później”, najlepsze jest w swoim szczycie.
taa i Pani wie o co chodzi 😉
czy dobrze zrozumiałam,ze to przepis na 1600 ml piwa?
Dokładnie tak.
Trochę mi zajęło skompletowanie wszystkich składników i przyborów, ale nareszcie przystąpiłam do realizacji – piwo fermentuje już 60 godzinę, próbuję go co kilkanaście godzin i wydaje mi się, że już jest idealnie wyważone w smaku, przez pierwszą dobę było bardzo gorąco w mieszkaniu i fermentacja przebiegała dużo szybciej, także chyba będę niedługo przelewać do butelek i odstawiać do schłodzenia. Powiem tak – parę tygodni temu robiłam naturalnie fermentowane piwo imbirowe, wyszedł fajny, orzeźwiający napój, ale to z przepisu Karo pod względem walorów smakowych bije tamto na głowę! Jest szlachetne i głębokie w smaku. Przepyszne! Zaraz się biorę za wstawianie kolejnej porcji. Dziękuję za ten świetny przepis.
PS. Kiedy coś nowego na blogu się pojawi? 🙂
Powinien się pojawić wpis “gdzie ja jestem i co ja robię że mnie tu chwilowo brak”. I chyba będę się musiała za niego w końcu zabrać 😉
Aktualizacja na temat piwa imbirowego: narzeczonemu tak zasmakowało, że raz w tygodniu muszę wstawiać nową partię! Często gdy wraca z pracy bardziej zmęczony to mówi, że napiłby się tego dobrego piwa. Sklepowe poszły do lamusa ?
Och wow, no to super komplement! Teraz będziesz już skończenie niezastąpiona, Ty i piwo 😉