Te chińskie bułeczki są chrupiące i miękkie jednocześnie, a ich środek skrywa przepyszne, wilgotne i aromatyczne nadzienie. Do ich zrobienia nie potrzebujecie specjalnego bambusowego parownika ani garnka do gotowania na parze – bułeczki najpierw smaży się do uzyskania złocistej, chrupkiej skorupki a potem gotuje pod przykryciem – w dużej patelni. Bułki bao nie są ani skomplikowane, ani bardzo pracochłonne – wszystkim miłośnikom orientu zdecydowanie przypadną do gustu!
Sheng Jian Bao to małe chińskie bułeczki nadziewane wieprzowiną – jedna z ulubionych śniadaniowych potraw mieszkańców Szangaju – tu można je kupić na ulicy, smażone i gotowane na ogromnych patelniach. W warunkach domowych do ich zrobienia wystarcza duża patelnia (28-30cm) ze szczelną pokrywką i odrobina cierpliwości.
CIASTO
W dużej misce mieszamy przesianą mąkę, skrobię (która nada bułkom po ugotowaniu gładkości i sprawi, że bao będą błyszczące), suszone drożdże, proszek do pieczenia i cukier. Powoli dolewamy do nich wodę i mieszamy ciasto (po chińsku – mieszamy pałeczkami, w naszych warunkach wystarczy drewniana łyżka). Po wymieszaniu składników zagniatamy i wyrabiamy z nich elastyczne drożdżowe ciasto przez około 7-8 minut. Powinno być gładkie i sprężyste. Jeśli lepi się do rąk – dodajcie odrobinę mąki. Jeśli jest za suche – odrobinę wody.
Gotowe ciasto przykrywamy w misce wilgotną ściereczką i odkładamy w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości.
NADZIENIE
Łopatkę obieramy z twardych błonek międzymięśniowych, surowy boczek ze skóry (jeśli ją ma) i mielimy na sitku średniej wielkości. Możecie poprosić u rzeźnika o zmielenie mięsa jeśli sami nie macie maszynki, ale nie kupujcie gotowych marketowych mieszanek mielonego mięsa wieprzowego – w tych bułkach powinno być naprawdę sprawdzone mięso wysokiej jakości! Dodajemy do mięsa drobno posiekany szczypior razem z cebulką, starty na drobnej tarce imbir, przeciśnięty przez praskę czosnek, sos sojowy i olej sezamowy, sól i utłuczony w moździerzu pieprz. Mieszamy składniki dokładnie i wlewamy po łyżce wodę lub rosół – mieszamy tak długo, aż mięso całkowicie wchłonie płyn. Nadzienie powinno być lekkie i dosyć luźne.
Schładzamy nadzienie, a gdy ciasto mamy już wyrośnięte – dzielimy sobie nadzienie na 20 porcji, z każdej toczymy równej wielkości kulkę, odkładamy na talerz i nakrywamy folią albo ściereczką, żeby nadzienie nie obsychało.
SKŁADANIE BUŁEK
Wyrośnięte ciasto wykładamy na lekko podsypany mąką blat albo stolnicę. Zagniatamy ciasto aż wróci do swojej poprzedniej objętości. Dzielimy ciasto na 2 równe części (przyda się waga!), z każdej toczymy wałek i dzielimy go znowu na 2 równe części. Każdą powstałą część wałka dzielimy na 5 jednakowych kawałków. Kawałki rozpłaszczamy po kolei w dłoniach na placek i cienko wałkujemy – starajcie się, żeby środek placka był minimalnie grubszy niż jego brzegi.
U Chińczyków wygląda to na mega proste – nie będę ukrywać, że po kilku podchodach do robienia bao moje zawijanie sakiewek dalej pozostawia wiele do życzenia 😉 W lewą dłoń bierzemy placek z wywałkowanego ciasta, na środek nakładamy porcję nadzienia. Z lewej dłoni robimy koszyczek w którym trzymamy bao, a kciukiem i palcem wskazującym prawej dłoni zamykamy ciasto, zbierając je z brzegów w falbankę, ruchem odwrotnym do ruchu wskazówek zegara.
To samo można zrobić jeszcze wygodniej (i ja tak robię to najczęściej, choć Chińczykom najwygodniej w dłoniach – mają wprawę, robią setki bao dziennie): wywałkowany placek zostawiamy na stolnicy i mamy wolne obie dłonie – lewa obraca bao i przytrzymuje je, prawa robi falbanki. Poszukajcie na Youtube filmów pod hasłem ‘bao folding’ i ‘bao wrapping’ albo zerknijcie TUTAJ– to znacznie ułatwi lepienie.
Gotowe bułeczki odkładamy w odstępach na duży, lekko posmarowany tłuszczem talerz lub na posypaną mąką deskę i zostawiamy na 15-20 minut do napuszenia.
SMAŻENIE I GOTOWANIE
W patelni o grubym dnie rozgrzewamy na średnim 2 łyżki tłuszczu. Na gorący tłuszcz wkładamy naszykowane bułeczki i smażymy tak długo, aż ich spody zezłocą się i staną się chrupiące. Wlewamy wodę(uwaga, będzie pryskać!) i zamykamy patelnię pokrywką. Gotujemy bułeczki w parze wodnej przez 8-9 minut – aż z patelni zniknie cała woda.
Posypujemy gotowe bułeczki sezamem i dodatkowym posiekanym szczypiorem. Ja podałam nasze bao z sałatką z ogórka i z sosem zrobionym z czubatej łyżeczki pasty chili, 2 łyżek gorącej wody, 1 łyżki oleju sezamowego, 1 łyżeczki octu ryżowego i 1 łyżeczki sosu sojowego.
SKŁADNIKI
20 sztuk wielkości mandarynki – patelnia o średnicy 28cm z pokrywką
2 ogromne porcje dla żarłoków albo 4 mniejsze, po 5szt. bao
- CIASTO
250g mąki pszennej T500-550-650
1 pełna łyżka skrobi ziemniaczanej albo ryżowej
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka drożdży suszonych
1 łyżeczka proszku do pieczenia
ok. 140ml wody - NADZIENIE
250g łopatki wieprzowej lub chudego, surowego boczku albo mieszanka 1:1 obu
2-3 łodygi szczypiorku z cebulką
1 ząbek czosnku
1 pełna łyżeczka świeżo startego imbiru
2-3 łyżeczki jasnego sosu sojowego
1 łyżeczka oleju sezamowego
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki utłuczonego pieprzu syczuańskiego albo 1 łyżeczka utłuczonego kolorowego pieprzu
4-6 łyżek wody albo ramenu - DO SMAŻENIA I GOTOWANIA
2 łyżki oleju rzepakowego lub ryżowego
220ml wody - DO PODANIA
szczypior
podprażony sezam
sałatka z ogórka
olej lub pasta chili
sos sojowy
10 komentarzy na temat “Chińskie bułki z wieprzowiną bez parownika – smażone i gotowane Sheng Jian Bao”
Wyglądają fantastycznie! Muszę spróbować!
Ooooj musisz! Jarek się zajadał ostro- na obiad po 10, ja po 6 na obiad, 4 na kolację, taka odroczona gratyfikacja 😉 😀
Można je zrobić na parze? Są drożdże w cieście , po co dodatek proszku do pieczenia?
Nie, zdecydowanie nie można. W parowniku można sobie robić zwykłe bao 😉 Te baozi od zawsze są robione na patelniach i stąd się wzięła ich nazwa KLIK
Dodatek proszku do pieczenia sprawia że bułki dużo lepiej się puszą i takie zostają, miękkie i delikatne, co przy tak tłustym, ciężkim i wilgotnym nadzieniu nie zostaje bez znaczenia. Proszku absolutnie nie czuć w smaku – używam go bardzo rzadko, ale do robienia tych bułek – zawsze.
Uwielbiam ten przepis, bułeczki są świetne, takie inne i bardzo smaczne 🙂 chciałabym je zrobić jak przyjdą goście, czy możesz mi doradzić czy da radę zrobić je wcześniej i wstawić do lodówki, a smażyć dopiero późnej? nie chciałabym zostawić gości na długo samych 😉
Jeśli pytasz czy można zrobić wcześniej ciasto, zawinąć w nie nadzienie i tak przechować – nie. Drożdże przejedzą cukier, sfermentują i już nie napuszą bułek.
Jedyna opcja na później to zrobienie bułek od A do Z łącznie ze smażeniem i odgrzanie ich w parowniku tuż przed podaniem.
Ok, dziękuję za szybką odpowiedź 🙂
Czy można zamrozić i odgrzać już przygotowane bułeczki?
Nie. Nie są smaczne, tracą konsystencję.
Jutro będę próbować, choć już widzę, że będzie petarda??