Slow life? Chciałabym!
Chciałabym ostatnio mieć tyle czasu na prowadzenie bloga, ile go miałam zaczynając. Chciałabym mieć – choćby w tym tygodniu – czas na ugotowanie czegoś więcej niż fasolka z jajkiem… Ale nie – czas kurczy się jak stare spodnie, Ziemia za szybko się kręci, a doba jest dla mnie zdecydowanie za krótka – jedyne “slow” to to, w którym powoli nie wyrabiam z nadmiaru obowiązków… Ale na ugotowanie rondla pysznego makaronu nawet ja znalazłam czas – makaron z pieczarkami i gorgonzolą zrobicie w niecałe pół godziny! Nie dajcie się namawiać – to naprawdę rozpustna serowa uczta!
Gorgonzola to łatwo rozpuszczalny, topliwy włoski miękki ser pleśniowy pochodzący z Lombardii. Produkuje się go z mleka krowiego, a gotowy ser szczepi zielonkawą pleśnią Penicillium glaucum i zostawia do dojrzewania na 3-4 miesiące. Ma silny grzybowy aromat i słodko-pikantny smak, w zależności od czasu dojrzewania mocniejszy lub słabszy. Idealnie łączy się z grzybami, a wykorzystany w sosie do makaronu to czysta poezja.
Pieczarki oczyszczamy z piasku/brudu używając wilgotnego, papierowego ręcznika – grzybów nie myjemy – nasiąkają wodą jak gąbka i tracą przez to smak. Odcinamy trzonki, a kapelusze kroimy w 3-4 milimetrowe plasterki. Odkładamy. Drobno siekamy szalotki i natkę pietruszki. Odkładamy do osobnych miseczek. Ser gorgonzola albo kruszymy (jeśli starszy, wtedy będziecie go potrzebować odrobinę mniej) albo kroimy w drobną kostkę – mój ser to gorgonzola dolce, miękka i delikatniejsza, produkowana z mleka i śmietanki – najwygodniej było ją pokroić. Odkładamy 2 łyżki sera do posypania gotowych porcji.
W dużym garnku nastawiamy wodę do gotowania makaronu – makaron gotujemy w mocno osolonej wodzie (1 pełna łyżka soli morskiej na 3 litry wody). Ja zazwyczaj stosuję na to stary włoski patent – woda ma mieć taki stopień słoności jak woda z Adriatyku. Pozwala to makaronowi na lepsze, równomierne rozklejanie i szybsze gotowanie. Makaron do tego dania powinien być ugotowany al dente – spokojnie dojdzie przez chwilę gotowania w sosie.
W dużym szerokim rondlu rozgrzewamy na ogniu oliwę. Wrzucamy posiekane szalotki i szklimy je. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy razem przez minutę, aż czosnek straci mocny, surowy zapach. Dodajemy do rondla łyżkę masła, podgrzewamy i wrzucamy pokrojone pieczarki. Dusimy je na małym ogniu przez 7-8 minut, aż zmiękną i puszczą trochę soku. Dodajemy sól, pieprz i płatki chili, dokładnie mieszamy.
Makaron odcedzamy zachowując 100ml wody z jego gotowania. Do rondla wlewamy śmietankę, dodajemy pokrojony lub pokruszony ser i posiekaną natkę. Mieszamy dokładnie i gotujemy całość na wysokim ogniu przez 1-2 minuty do zgęstnienia i rozpuszczenia sera. Wkładamy odcedzony, ugotowany makaron. Mieszamy – jeśli sos jest za gęsty, dodajemy odpowiednią ilość wody z gotowania. Sos powinien całkowicie oblepić makaron.
Nakładamy porcje na talerze, posypujemy pozostałym serem i jeszcze odrobiną natki. Podajemy od razu, gorący. Jeśli chcecie ten makaron „spłukać” dobry winem, pasuje tu czerwone Brunello di montalcino, ale także lekkie, białe wino nowozelandzkie Pinot Gris, z mocno wyczuwalnym aromatem gruszki, która jest idealnym dodatkiem do gorgonzoli.
SKŁADNIKI
składniki na 2 duże porcje
- 200g makaronu bavette, linguine albo inne cienkie wstążki
- 250g pieczarek (u mnie pieczarki brunatne)
- 150ml słodkiej śmietany 30%
- 120g sera gorgonzola
- 2 cebule szalotki
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka oliwy
- 1 łyżka masła
- ½ łyżeczki soli
- niecałe ½ łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
- ½ łyżeczki płatków chili (jeśli nie macie- nie używajcie mielonego chili, dodajcie więcej pieprzu)
3 komentarzy na temat “Makaron z pieczarkami i gorgonzolą – serowa uczta”
Uważałbym z solą. W gorgonzoli jest jej już sporo, chociaż ujawnia się dopiero później. Makaron w lekko osolonej wodzie wystarczy, a poza tym zawsze można sobie dosolić na talerzu. Jak wszystko z serem pleśniowym – smak niezapomniany! Pozdrawiam właścicielkę bloga.
Proszę wierzyć, że te 1/2 łyżeczki klasycznej, drobnej soli jest akurat – i przy starszym, kruszącym się serze i przy wersji dolce 🙂 Pieczarki mocno wyciągają słoność z potraw, cebulka jest słodka, tłusta śmietanka też, wręcz deserowa – to się naprawdę wszystko elegancko równoważy.
Swoją drogą – dosalanie takich potraw na talerzu uważam za faux pas- posolić samemu to sobie można frytki, ale nie skończone danie jakim jest talerz makaronu 😉 Pozdrawiam! 🙂
Ciekawe, ale jednak nie zrobię tego więcej. Gorgonzola nie jest “moim” smakiem.