Ta pizza neapolitańska nie wymaga tyle zachodu i uwagi co fenomenalna pizza na zakwasie, a daje prawie taki sam efekt. Warto ją wypróbować, może okaże się, że to właśnie ona stanie się Waszą ulubioną? Przepis pochodzi z najnowszej książki Stefano Manfredi, „New Pizza”, z moim (niewielkimi) zmianami. O ile pieczenie pizzy na zakwasie wymaga wiele troski, uwagi i może być dla początkujących bardzo onieśmielające, neapolitańska pizza na drożdżach nie powinna Wam przysporzyć żadnych problemów – jedynie radość z jedzenia.
Pieczenie wciąga. Nie wciąga mnie ani nigdy mnie nie pasjonowało pieczenie ciast i składanie deserów: piekę i robię słodkości tylko wtedy, gdy mam na nie ochotę lub chcę uczcić jakąś specjalną okazję – a to nie zdarza się często. Ale kocham mąkę: makaron, pizzę, chleb. Im więcej piekę tym bardziej widzę i czuję pod dłońmi że pieczenie chleba i ciast chlebowych to czysta magia i alchemia – zmieniając proporcje składników, czas ich wyrabiania, składania, mieszania, fermentowania, temperaturę – za każdym razem, z tych samych składników, jesteśmy w stanie zrobić zupełnie inne ciasto.
Mówię do mąki, gdy odważam ją do pieczenia. Mówię do też do suszonych drożdży. Oczywiści gęba mi się nie zamyka i przy zakwasie, wtedy gdy wyjmuję go z lodówki, ogrzewam i karmię. Mąka ma własne, sekretne życie a gluten jest naprawdę piekielnie fascynujący – pod dłońmi każde z ciast na pizze które możecie znaleźć na blogu zachowuje się inaczej, każde ma inną fakturę, miękkość, sprężystość i temperaturę po wyrobieniu. Znajdźcie to, z którym łatwo Wam się dogadać!
Dzień 1 – przygotowanie, autoliza, formowanie i fermentowanie ciasta
11.00
Do miski wlewamy 500ml wody. 50ml wody zostawiamy i rozpuszczamy w niej drożdże. Do wody w misie wsypujemy obie mąki, słód i mieszamy do połączenia przez 3-4 minuty. Zostawiamy takie „ciasto” – nieuformowane, farfoclowate i niemiłosiernie wręcz suche – na 20 minut do nawodnienia, przykrywamy miskę folią spożywczą lub wilgotną lnianą ścierką.
Ten proces nazywamy autolizą spoczynkową. Autoliza to czas, w którym mąka tylko wymieszana z wodą pracuje sama – rozpadają się wielocukry, tworzą się pasma glutenu, mąka puchnie, zyskuje elastyczność i wchłania znacznie więcej wody niż przyjęłaby podczas klasycznego, jednofazowego wyrabiania.
Słód to skiełkowane, a następnie wysuszone ziarna zbóż – tak naszykowane służą do produkcji piwa lub whiskey, ale mają i spory udział w piekarnictwie jako całkowicie naturalny polepszacz pieczywa. W piwie przyśpieszają proces scukrzania zacieru oraz poprawiają jego parametry odfermentowania. W piekarnictwie natomiast przyspieszają rozbijanie skrobi na cukry, które z kolei drożdże mogą szybko i efektywnie wykorzystać w procesie fermentacji ciasta. Miąższ staje się lżejszy, a skórka podczas pieczenia – ciemniejsza i bardziej chrupka.
Słód można bez problemu kupić w wielu sklepach internetowych prowadzących sprzedaż mąki albo artykułów do produkcji domowego piwa. Pamiętajcie tylko, że musi być mielony, a nie śrutowany, a do pizzy najlepiej nadaje się słód jasny.
11.20
Po 20 minutach rozrywamy w dłoniach powstałe twarde ciasto na mniejsze kawałki, wlewamy do niego rozpuszczone w pozostałej wodzie drożdże. Całość mieszamy około 2-3 minuty do połączenia. Wsypujemy sól, mieszamy kolejne 2-3 minuty. Wlewamy oliwę i zarabiamy ciasto przez 8-10minut – ja zrobiłam to ręcznie, minutę w misce żeby połączyć je z oliwą, reszta zagniatania już na blacie – niczym nie podsypujemy!
Ciasto przed zagniataniem jest bardzo gęste, ciężkie i ekstremalnie mało elastyczne, zupełnie jak ciasto na pierogi – naprawdę trzeba się porządnie spocić żeby je wyrobić i uformować! Po 10 minutach powinno być miękkie i bardziej sprężyste.
11.40
Formujemy wyrobione ciasto w kulę, wkładamy do miski wysmarowanej lekko oliwą i odstawiamy przykryte folią lub wilgotną lnianą ścierką na godzinę – na jesieni i w zimie koniecznie w pobliżu kaloryfera – ciasto potrzebuje temperatury na poziomie 21-24⁰C. Przez ten czas stanie się lekkie, miękkie, gładkie i lśniąco wilgotne.
12.40
Wyjmujemy ciasto na nie posypany niczym blat, dzielimy z użyciem wagi na równe części. Każdą z części ciasta formujemy w ciasną, mocno napiętą kulę w taki sam sposób jak bułki czy okrągły bochenek chleba. Rozpłaszczamy ciasto na placek, a następnie zbieramy ciasto do środka, poruszając się po kole. Ściskamy naciągnięte fragmenty ciasta między palcami formując sakiewkę, mocno zamykamy łączenie. Przekładamy ciasto łączeniem do dołu i zaczynamy ciągnąć kulę ciasta po blacie ruchem okrężnym, do siebie, żeby jak najmocniej ją wysklepić i napiąć.
Gotowe kule ciasta przekładamy do wysokiej formy wysmarowanej oliwą, zachowując duże odstępy między nimi. Kule ciasta spryskujemy wodą ze spryskiwacza, przykrywamy folią spożywczą albo wilgotną lnianą ścierką i odstawiamy w temperaturze 21-24⁰C na godzinę.
13.40
Ciasto po wstępnym ciepłym wyrastaniu chowamy do lodówki na zimną fermentację. Powinno spędzić w lodówce przynajmniej 12 godzin. Jeśli nie zamierzacie piec pizzy kolejnego dnia , ciasto może fermentować przez 12, 24 lub 48 godzin.
DZIEŃ II – formowanie placków i pieczenie
Ciasto wyjmujemy z lodówki na 3-4 godziny przed pieczeniem, żeby zdążyło się ogrzać do temperatury pokojowej (w lecie ten czas się skróci do godziny- dwóch).
O otwieraniu ciasta i formowaniu pizzy pisałam już TUTAJ – to obszerny post z filmem i zdjęciami. Kule ciasta otwieramy i szykujemy na łopatach dokładnie w ten sam sposób, zostawiając nieco wyższy, wyraźny rant – uważamy też, żeby ciasta zbytnio nie odgazować, a z uwagi na to jak jest wilgotne – łopaty wysypujemy trochę większą ilością semoliny lub mąki kukurydzianej.
Pizze piekłam w piekarniku rozgrzanym do 240⁰C z rozgrzanym przez 30 minut kamieniem szamotowym, na drugim poziomie od góry. Pizzę wsuwamy do piekarnika na kamień pod grill na 3-4 minuty, aż brzeg się podniesie, ciasto zmieni kolor i lekko się zrumieni. Piekarnik przestawiamy z powrotem na funkcję pieczenia góra-dół, już bez grilla i dopiekamy pizzę kolejne 5-6 minut – obserwujcie pizzę i dodatki, wiele w czasie pieczenia zależy od nich i od wydajności Waszego piekarnika – obserwujcie co się dzieje i jak zachowuje się ciasto. Powtarzamy operację z pozostałymi kulami ciasta.
UWAGA!
Nie nakładamy sosu pomidorowego na kolejny placek, jeśli pierwsza pizza jeszcze nam się piecze. Placek zamoknie i mimo, że brzegi i nadzienie się zapieką, wszystko pod sosem pozostanie surowe – sprawdziłam to, nie popełnijcie mojego błędu.
Jakakolwiek zmiana w proporcjach i składników wiąże się ze zmianą konsystencji i właściwości ciasta – zrobicie już coś całkiem innego. Bez podstawowej piekarskiej wiedzy eksperymentów przy tym cieście nie polecam 😉
Wszystkie zdjęcia w poście powiększają się po kliknięciu – zobaczcie je koniecznie, bo pokazują doskonale jaką strukturę i poziom nawodnienia i spulchnienia powinno mieć ciasto przy autolizie, zaraz pierwszej fermentacji ciepłej, po uformowaniu i po fermentacji w lodówce.
Ciasto przygotowałam z połowy składników – w obliczaniu tak małych ilości drożdży przydaje się waga jubilerska z dokładnością do 0,1g.
SKŁADNIKI CIASTA
6 sztuk po 250g
- 700g włoskiej mąki typ 00
- 300g mąki manitoba* 100%
- 550ml wody w temperaturze pokojowej 55%
- 2g drożdży suszonych 0,2%
- 20 g soli drobnej 2%
- 30g oliwy 3%
opcjonalnie: - 15g słodu diastatycznego mielonego (pszennego lub jęczmiennego, jasnego) 1,5%* Manitoby użyjcie wtedy, gdy chcecie pizzę fermentować w lodówce dłużej niż 24h, przy krótszym czasie wystarczy sama mąka 00, choć można też manitobę zamienić na 300g mąki pszennej lub żytniej chlebowej, typ 720-750-850, dla wzbogacenia smaku, koloru i konsystencji ciasta.
SOS NA PIZZĘ WŁOSKI
- 1 puszka pomidorów lima lub San Marzano w passacie pomidorowej, w całości
- sól i cukier do smaku – od ½ do 1 łyżeczki
- 1/2 łyżeczki grubo zmielonego pieprzu
- 1 łyżka granulowanego czosnku albo 4 ząbki czosnku przeciśniętego przez praskę
- 1-2 łyżki octu z czerwonego wina wymieszanego z octem balsamicznym
MOJE DODATKI (NA 3 PIZZE)
- 1 opakowanie prosciutto
- 2 kule sera mozzarella
- 3 dojrzałe figi
- 5 papryk peperoni z zalewy
- świeża bazylia
- oliwa z przeciśniętym przez praskę wędzonym czosnkiem
28 komentarzy na temat “Pizza neapolitańska na suszonych drożdżach”
Mam pytanie: jeśli do pizzy używamy drożdży piwnych czy można pominąć słód diastyczny? I czy temperatura wody dodawanej do ciasta powinna mieć jakąś określoną wartość? Pozdrawiam:)
Witaj Gosiu, nie używam drożdży piwowarskich, z reguły są silniejsze od piekarskich i wymagają zupełnie innej techniki wyrastania niż opisałam tutaj. Słód diastatyczny w tej pizzy nadaje kolor – możesz go pominąć jeśli nie masz, pizza będzie po prostu odrobinę bledsza. Wodę opisałam w liście składników – 550ml wody w temperaturze pokojowej 🙂
Witam. Mam do Pani pytanie. Skąd posiada Pani tak dużą wiedze na temat mąki, prowadzenia fermentacji itp. ?
W przepisach konkrernie określa Pani typ mąki( cieszy mnie to ogromnie). Większość ludzi niestesty nie ma pojęcia czym jest typ mąki i jaką mąke do czego stosować ( również Ci ktorzy prowadzą blogi poświęcone kulinariom) ☺☺
Czytam, czytam, kupuję co trzeba – robię jak kazali – porównuję kilka efektów, i dalej czytam.. Po włosku i po angielsku, jeśli chodzi o pizzę 😉
Sama zauważyłaś że “większość nie ma pojęcia” – ja bardzo lubię mieć pojęcie, bazę wiedzy, bo to baza do wszystkich działań – zarówno kuchennych, jak i każdych innych 🙂
Dziekuje serdecznie za odpowiedź?. Ja również korzystam nie tylko ze stron polskich. Jeżeli chce zrobić np. brioszke to wchodze na francuskie strony( jakim blogosławieństwem jest automatyczny tłumacz). Świetny blog. Profesjonalny i rzetelny.
Pozdrawiam☺
witam, mam pytanie o drożdże.
czy te suszone drożdże to są “drożdże instant” czy też ” drożdże suszone” ?
bo mają różny przelicznik na świeże, taki znalazłam:
7g instant=25g świeżych =10g suszone
a do tej pory istniały dla mnie po prostu drożdże suszone i świeże!
Takie rozgraniczenie i nazewnictwo funkcjonuje głownie w USA, bo używa się tam takich typów drożdży i dodatkowo drożdży typu ‘rapid’, u nas producenci sobie piszą jak im wygodnie i co lepiej zabrzmi marketingowo- np. taka Delecta leci sobie w kulki i na opakowaniu masz napis “drożdże instant” a już w opisie “Drożdże instant Delecty, inaczej zwane suszone(…)” Także tego 😉 Ja sama od kilki lat korzystam z TAKICH – 8g zastępuje 25g świeżych i tego się trzymam.
Witam, jeśli mogę coś dopisać do wątku, to … różnica w przeliczniku może wynikać właśnie iż w USA stosują 3 rodzaje drożdży:
świeże (Fresh YEAST), instant (IDY – Instant Dry Yeast) oraz drożdże suche/suszone aktywne (ADY – Active Dry Yeast), dlatego w zależność od przepisu oraz zastosowanych drożdży mogą być różne przeliczniki 🙂
Na tej stronie można zobaczyć tabelę z przelicznikiem drożdży (świeżych, instant (IDY) oraz aktywnych suchych (ADY)) http://www.theartisan.net/convert_yeast_two.htm
I teraz (wg tabeli), jeśli mamy 25,5g drożdży świeżych to = 10,6g aktywnych lub = 8g instant 🙂
Pozdrawiam
Rafał, dzięki za merytoryczny komentarz ! 🙂
ok. dzięki. czyli 7-8g. suszonych to 25g. świeżych. i tak sobie będę przeliczać.
zrobiłam Twoje szwedzkie różowe śledziki – bardzo smaczne ale muszę dac mniej cukru.
no i po raz pierwszy odsalałam filety w mleku. to działa.
masz strasznie inspirujący ten swój blog!
Doroto, najlepiej będzie po prostu doczytać co piszą na drożdżach i tego się trzymać. Moje szwedzkie śledziki już są okrojone z cukru – Szwedzi jedzą je jeszcze słodsze 😉
witam, szwedzkie śledziki po ponad tygodniu przestały być bardzo słodkie stały się korzenne. i nadal były smaczne.
ale chciałam napisac o tym cieście z autolizą – okazało się, że idealnie pasuje do tych rodzajów mąki, którymi dysponuję(basia 00+divella). ciasto wychodzi takie jak trzeba delikatne i chrupiące. no i ma jeszcze jeden plus: placek pięknie się rozciąga przed pieczeniem, korzystałam z filmiku.
robię je na świeżych drożdżach i wyrastam przez noc. no i jest wygodne bo na drugi dzień obiad jest prawie gotowy.
raz jeszcze wielkie dzięki za nauki.
Super że się udało, miło to czytać! 🙂
witam ponownie, ten wariant pizzy nadal się udaje- ale korzystam z drożdży świeżych. a ostatnio dodałam nieco miodu do wyrabianego już ciasta, po autolizie.
wychodzi jeszcze lepsze.
witam, mam pytanie ( byc może nie znalazłam na blogu) o owoce morza na pizzy. czy jakoś specjalnie je Pani preparuje, marynuje?
mam do dyspozycji jedynie mrożone.
krewetki już robiłam z czosnkiem, oliwą i cytryną. a czy np. kalmary czy ośmiorniczki nie będą za twarde?
Nie używam mrożonych owoców morza poza krewetkami (ale i to rzadko, wolę świeże).
Na pizzę kładzie się je już naszykowane – smażone, gotowane, grillowane… Zawsze na sam placek i sos – bez sera! Jeśli kalmary to bezwzględnie świeże, szybko smażone. Pizzy z ośmiornicą przyznaję – nie jadłam, choć ośmiornicę uwielbiam 🙂
witam,
użyłam mrożonej mieszanki owoców morza( były w niej ośmiorniczki baby i kalmary jak również małże). zamarynowałam w cytrynie, oliwie i pietruszce.
i po odcedzeniu z marynaty dałam na pizzę i efekt był nadspodziewanie smaczny – nic nie było twarde a smak idealny i nie za intensywny jak np. z anchovis.
witam, muszę raz jeszcze podziękować Pani za te wszystkie opisy robienia pizzy – wychodzi doskonała !!!!
sos pieprzowy do steków jest równie pyszny. a kurczak w maśle był robiony juz kilka razy.
stokrotne dzięki.
Okrutnie się cieszę jak to czytam bo wiem, że nie pisałam “po próżnicy” i na coś to się przydało ❤️ Niech te pyszne pizze tylko w biodra nie idą! (a kurczaka w maśle to i ja sama uwielbiam)
Witam
Jaki ser mozzarella używacie do pizzy. Ja kupuję z Galbani ale zawsze jakoś za mokro się robi ma pizzy taka zupa:-)
Kiedyś kupowałem Tesco fines di bufalla DOP. ale było podobnie. Ogólnie mam problem z kupnem dobrych składników np. jaka szynka prosciutto, Parma polecacie (producent, nazwa)
Piotrze, ja nie szukałabym winnego w serze a w Twoim cieście/sosie/sposobie pieczenia. Też najczęściej korzystam z Galbani albo z DOP ale nie z Tesco, nie pamiętam marki, w życiu nie miałam zupy na pizzy. Podejrzewam, że masz po prostu wodnisty, za słabo odparowany sos. Albo próbujesz wrzucać na pizzę składniki, które puszczają wodę i stąd taki efekt (np. grube plastry surowych pieczarek, paprykę, itp.)
witam, Pani Karo,
chciałam się zapytac co Pani myśli o perliczce zrobionej w wariancie kurczaka z masłem?
Bez Pani będzie ok 😉
Perliczka w takim wydaniu jak najbardziej – masło tylko dobrze jej zrobi, to chude mięso i drobny ptaszek. Zamiast natki pietruszki – świeży imbir i będzie przepyszne 🙂
I jeśli mogę prosiłabym w przypadku innych przepisów o komentarz pod nimi, a nie pod pizzą , żeby tego tematu niepotrzebnie nie zaśmiecać.
ok. spróbuję bez “pani” chociaz to jest takie bezpieczne. no i następny komentarz dam we właściwym miejscu.
wielkie dzięki za poradę. a ptaszek malutki ma 1kg.
robię pizzę za każdym razem z autolizą. ale ostatnio niechcący dodałam trochę za dużo wody w tym pierwszym momencie. potem robiłam resztę wg. przepisu z odpoczywaniem w lodówce a ciasto wyszło cudownie ciągniste i elastyczne. w składzie było po odrobinie słodu jęczmiennego i miodu.
przepis powtórzyłam kontrolując dodanie większej ilości wody i wyszło równie znakomite po upieczeniu jak za pierwszym razem. mocno wyrosło i było miękkie.
Autoliza i takie nocne wyrastanie sprawiają ze ciasto jeszcze bardziej się uwadnia – sama zobaczyłaś efekt tej pomyłki 🙂
Hej, już bardzo długo zbieram się napisania tego komentarza i w końcu przy okazji czytania innego przepisu postanowiłam nadrobić zaległości. Chcę Ci powiedzieć, że ten przepis zrewolucjonizował pizzę w moim domu. Jadłam pizzę już z niejednego pieca (polskiego, chorwackiego, ale i włoskiego) i nieskromnie przyznam, że zdarzało nam się pizzę jedzoną “na mieście” skwitować stwierdzeniem – “Nasza lepsza! 😉 Wszystko dzięki Twojemu przepisowi. Idąc za ciosem, dostałam w prezencie od męża piecyk do wypieku pizzy i to był kolejny strzał w 10. Polecam serdecznie, a teraz idę nastawić nowe ciasto. Pozdrawiam, Aga
P.S. Bułki do hamburgerów to kolejne drożdżowe cudo!
To ja się Aga bardzo cieszę że dwa moje osobiście ulubione przepisy “drożdżowe” robią u Was w domu taką furorę ?
I jestem pewna że jak mówicie “nasza lepsza” to dokładnie tak jest! 🙂