Mimo, że lubię kalafiora – najbardziej tego pieczonego w całości lub na surowo – nie lubię tradycyjnej kalafiorowej zupy. Rozmemłany, przeźroczysty, wygotowany kalafior nie jest ani smaczny, ani elegancki. To kolejna moja zupa z kalafiora w której kalafior jest, a jakby go nie było 😉 Zagęszcza zupę, oddaje swój pieczony, orzechowy smak i dostaje serowego kopa od pikantnego cheddara.
Kalafiora myjemy, osuszamy, oczyszczamy z głąba i liści. Główkę dzielimy na różyczki. Różyczki przekładamy do dużej miski, wlewamy do nich 3-4 łyżki oleju i mieszamy zawartość miski rękoma, dokładnie otaczając kalafiora w tłuszczu.
Na blasze z wyposażenia piekarnika rozkładamy papier do pieczenia i układamy różyczki kalafiora. Posypujemy go z wierzchu solą i pieprzem. Wstawiamy blachę do piekarnika i rozgrzewamy go do 200⁰C, bez termoobiegu. Pieczemy kalafiora w tej temperaturze przez 45 minut – różyczki powinny się mocno przypiec z wierzchu.
Po 30 minutach, gdy kalafior kończy się piec, szykujemy resztę dodatków – w rondlu wysmażamy na chrupko bez tłuszczu plastry bekonu, które użyjemy do dekoracji (i dla smaku!). Odsączamy bekon z tłuszczu na papierowych ręcznikach, a do pozostałego na dnie wytopionego tłuszczu dodajemy dwie łyżki oleju.
Wrzucamy posiekaną drobno cebulę i smażymy ją na średnim ogniu, często mieszając, do zrumienienia. Do cebuli przeciskamy obrane ząbki czosnku i wsypujemy suszony tymianek – smażymy chwilę razem, do momentu aż czosnek straci ostry zapach. Wlewamy rosół i mleko. Przekładamy do rondla upieczone różyczki kalafiora (zostawcie kilka do dekoracji!).
Gotujemy zupę pod przykryciem, na małym ogniu, przez 20 minut. Po tym czasie całość miksujemy i wsypujemy starty cheddar – jeszcze raz wszystko dokładnie mieszamy i próbujemy, czy zupy nie trzeba dopieprzyć albo dodatkowo posolić. Jeśli zupa wyszła za gęsta rozcieńczamy ją dodając jeszcze odrobinę rosołu.
Porcje rozkładamy między cztery talerze, na środek każdej nakładamy różyczki pieczonego kalafiora i plasterki wysmażonego bekonu, posypujemy świeżym tymiankiem, drobno skrojoną natką i szczypiorem, skrapiamy delikatnie oliwą truflową. Jako ostrzejszy i chrupiący dodatek przydadzą się pikantne grzanki czosnkowe, ostre serowe lub paprykowe mini krakersy, prażona cebulka – ta zupa wręcz wymaga dodatków, sama może wydać się za słodka i bezbarwna.
Jeśli chcecie jeszcze bardziej podbić smak pieczonego kalafiora, po usmażeniu cebulki warto dodać do rondla pokrojony drobno korzeń dużej pietruszki. Do podania – na totalne zaostrzenie smaku i przy okazji dodanie koloru – perfekcyjnie pasuje tu też sos chimichurri.
SKŁADNIKI
4 porcje zupy
- 1 średni kalafior 850-1000g
- 3-4 łyżki oleju rzepakowego/ryżowego + jeszcze 2 łyżki oleju
- 1 duża cebula, 180-200g
- 3-4 duże ząbki czosnku
- 1 czubata łyżeczka suszonego tymianku
- 800ml mocnego, esencjonalnego rosołu, najlepiej drobiowego*
- 200ml mleka
- 130g ostrego, sezonowanego cheddara
- 80g bekonu
- sól
- pieprz
*Korzystam zamiennie z różnych kostek – Alce Nero, BIO Oaza, EkoWital, enerBio, albo na Natur Compagnie.
SKŁADNIKI DO PODANIA
- różyczki pieczonego kalafiora
- plastry bekonu wysmażone na chrupko
- groszek ptysiowy , paprykowe albo serowe mini krakersy
- posiekana natka pietruszki
- posiekany szczypior
- prażona cebulka
- opcjonalnie: oliwa truflowa
3 komentarzy na temat “Zupa krem z pieczonego kalafiora”
Ubóstwiam gęste zupy, więc ta trafiła w mój gust w stu procentach. Smak idealny.
Na zdrowie! Agnieszko, jeśli jesteś fanką zup w których łyżka stoi gorąco polecam Ci moją dyniową, TUTAJ 🙂
Zrobione! Dodaliśmy sos chimichurri i… Jest obłędne.