Mąka, jajka i mleko to podstawa wielu ciast. I tych słodkich, i wytrawnych. Cudowne rozmnożenie niewielkiej ilości składników które zawsze mamy w kuchni – rozmnożenie tym bardziej spektakularne, że w wypadku pieczonego omletu spokojnie nakarmicie trzema jajkami dwie dorosłe osoby. Dutch baby – pieczony naleśnik – dzisiaj tak, jak ja go lubię najbardziej – z dodatkiem lemon curd i borówkami. I z małym patentem na to, żeby nie opadał.
To nie jest tak, że skoro prowadzę kulinarnego bloga to automatycznie codziennie rozpiera mnie energia i tańczę, wieszając pranie, mieszając w kociołku czy myjąc rosnące sterty naczyń jak disneyowska Królewna Śnieżka. Ok, zdarza się że naprawdę gotuję cały dzień i co dzień, czasami też szykuję posiłki raz na dwa dni, a czasami kuchenne palniki to ostatnia rzecz jaką mam ochotę (i czas!) oglądać.
Mam takie dni że bardzo, bardzo mam ochotę na coś dobrego. Ale też nie chcę albo po prostu nie mogę spędzić w kuchni połowy dnia. Wtedy mój wybór pada między innymi na dutch babies – bo są pycha na śniadanie, na lunch, na obiad, na kolację i na deser. A zrobienie ich to naprawdę kilka minut!
Dutch baby – mimo że dosłownie przetłumaczone znaczy „holenderskie dziecko” – z Holandią nie ma nic wspólnego. To amerykańska wersja Pfannkuchen, czyli niemieckich pancake’ów. Nazywany też Bismarck lub Dutch puff, ten omlet bardzo przypomina angielskie Yorkshire pudding, na które przepis już Wam na blogu pokazywałam. Dutch baby to takie samo ciasto, ale pieczone w postaci jednego, dużego naleśnika, najczęściej (i najwygodniej!) w żeliwnej patelni. A czemu Dutch? Bo powstały w Pensylwanii, amerykańskim stanie w którym znakomita część imigrantów mówiła po niemiecku – a Dutch to skrócone do wygodnej i łatwiej wymawialnej formy „Deitsch”. I tak oto niemiecki naleśnik został – chcąc nie chcąc – naleśnikiem holenderskim.
Ten przepis to jeden z głównych powodów, dla którego kilka lat temu kupiłam swoją pierwszą żeliwną patelnię – w niczym innym dutch baby nie wychodzi aż tak idealnie. Jasne, możecie go na upartego upiec w wysokiej formie na ciasto czy w wysmarowanym masłem szklanym naczyniu żaroodpornym. Ale to żeliwo najrównomierniej się rozgrzewa , najdłużej trzyma ciepło i idealnie przypieka dutch baby.
Na środkowy poziom piekarnika wkładamy dwie patelnie o średnicy 18-20m i rozgrzewamy je razem z piekarnikiem do 210⁰C + termoobieg. Najlepiej – tak jak napisałam – w pieczeniu dutch baby sprawuje się żeliwo. Ale jeśli macie na wyposażeniu kuchni patelnie z odpinanymi rączkami, które są odporne na wysokie temperatury piekarnika (np. z odlewu aluminium) będą tak samo dobre.
Jajka wbijamy do miski, wsypujemy mąkę, wlewamy mleko, dodajemy cukier, sól , wanilię w wybranej postaci i dodajemy jedną łyżkę oleju kokosowego. Wszystko razem dokładnie miksujemy – blenderem z ubijaczką balonową, mikserem ręcznym, wszystko jedno – w cieście nie może być żadnych grudek! Ciasto lekko się spieni, będzie rzadkie – i takie ma być.
Dutch baby i popoversy wyjdą z prawie każdej mąki (poza kaszkowatą mąką krupczatką i mąkami pełnoziarnistymi). Ja używam do tych naleśników zawsze lekkiej mąki tortowej – taki trik sprawia, że naleśnik szybko puchnie, mocno się napowietrza, szybko się przypieka i w takiej formie już pozostaje. Mąki typu 500-550-650 mają dużo więcej glutenu, który tutaj nie jest nam niezbędny – kiedy używałam ich wcześniej, upieczony naleśnik po wyjęciu z piekarnika bardzo szybko opadał a wilgotne, miękkie fragmenty ciasta ściągały się jak guma – właśnie z powodu glutenu.
Gdy piekarnik i patelnie w nim już rozgrzane, bez wyjmowania ich do każdej wlewamy po łyżce oleju kokosowego i poruszając patelniami (pamiętając o grubych ochronnych rękawicach!) rozprowadzamy go szybko po dnie. Wlewamy do każdej patelni po połowie ciasta i zamykamy piekarnik. Od tego momentu piekarnika nie wolno otwierać – pieczemy dutch baby przez 18-20 minut w 200-210⁰C z termoobiegiem. Urosną wysoko i dosłownie wyskoczą nad patelnię. Patrzcie tylko, czy po 16 minutach za bardzo się nie przypiekają od górnej grzałki – jeśli tak się dzieje wyłączcie termoobieg. Po 18-20 minutach zmniejszamy temperaturę do 180⁰C, termoobieg wyłączamy. Pieczemy dutch baby jeszcze przez 8-10 minut.
Wyjmujemy dutch baby z piekarnika i podajemy od razu – im cieplejsze, tym bardziej chrupiące – ciasto w smaku bardzo przypomina ciasto ptysiowe i podobnie się zachowuje – momentami pysznie zbrązowione i chrupkie, a jednocześnie grubsze fragmenty są lekko wilgotne i mięsiste. Rozkładamy podzielony na porcje lemon curd i borówki, osypujemy delikatnie całość cukrem pudrem i wyciągamy sztućce. Zróbcie sami a zobaczycie, że żeliwna patelnia i 3 jajka to właśnie to, czego człowiekowi potrzeba do szczęścia!
W oryginale zaraz po upieczeniu dutch baby polewa się roztopionym masłem, osypuje cukrem pudrem i skrapia sokiem z cytryny. Obie wersje pyszne – pierwsza to wręcz wersja ‘budżetowa’, moja propozycja podania jest już odrobinę bardziej rozbudowana.
SKLADNIKI na 2 patelnie średnicy 18-20cm
- 3 jajka rozmiaru L
- 70g mąki tortowej, typ 400-405-450 (nie krupczatki!)
- 150ml mleka
- 1 łyżka drobnego cukru
- ½ łyżeczki pasty waniliowej, nasiona z ½ laski wanilii albo kilka kropli aromatu waniliowego
- ½ łyżeczki soli
- 3 łyżki oleju kokosowego, płynnego (może być klarowane masło albo olej ryżowy)
SKŁADNIKI DO PODANIA
- cukier puder
- 6-8 łyżek lemon curd
- 200g borówek
- listki mięty
- opcjonalnie – mango albo brzoskwinie
8 komentarzy na temat “Dutch baby – przepis na pieczony naleśnik”
Hm… Moja patelnia żeliwna nie nadaje się do piekarnika. Mam jednak żeliwny owalny garnek 🙂 Czy jest szansa, że wyjdzie w takim garze? 🙂
Wyjdzie na bank, tylko powiedz jak duży to gar? Z tej porcji wychodzą dwa w patelniach o wielkości 18-20cm, jeśli Twój garnek ma jakieś 30-35cm to wyjdzie jeden duży naleśnik z całej porcji 🙂
Garnek ma ok. 40cm długości i 25cm szerokości. Uznałam więc, że z całej porcji będzie dobrze. Było baaardzo dobrze 🙂 Dodałam co miałam po ręką: pomarańczę – fileciki, karmelizowanego banana, masło (konieczny dodatek 🙂 ) i puder. Idealne śniadanie. W wersji bez sycących dodatków, z samym masłem i cukrem, to i w pojedynkę dałabym mu radę 🙂
Dziękuję i życzę miłego dnia!
Super, bardzo się cieszę i dodatki też brzmią wyśmienicie! Aż mi ślinka pociekła, chyba zrobię je dzisiaj na kolację 🙂 Uściski, spokojnego dnia!
Kolejny raz robię na weekendowe śniadanko, genialna rzecz 🙂
Chciałabym się pochwalić zdjęciem swojego Dutch baby na facebooku i zachęcic znajomych do pieczenia. Czy mogę to zrobić, podając autora i zamieszczając odwołanie do Pani przepisu i bloga?
Pozdrawiam!
Maryś, pewnie! Dawaj, sama bardzo chętnie zobaczę 😀
cześć, a czy w kamionkach do zapiekania by się udały? też mocno się nagrzewają i są długo ciepłe.
Nigdy ich w kamionce nie robiłam, ale jesli masz szkliwione od wewnątrz naczynia to możesz spróbować.