Matko Boska, co za banał… Jajka, ziemniaki i fasola. Brzmi jak klasyczny wiosenny obiad, prawda? Brzmi, tylko i tyle – bo na pewno zwyczajnie nie wygląda. Jest odrobinę bardziej skomplikowany niż ugotowanie wszystkiego osobno i położenie na talerzu. Mały twist, kilka dodatkowych smaków i zapieczenie. To, co lubię, czyli cały obiad z jednej blachy – voila!
Młode ziemniaki dokładnie myjemy pod bieżącą wodą i gotujemy je w skórkach, w osolonej wodzie – wybierzcie jak najmniejsze, jednakowej wielkości drobne ziemniaki, mniejsze od jajka – szybko i równo się ugotują. Gotowe odcedzamy, studzimy i kroimy na ćwiartki.
To jeszcze nie pora na fasolkę szparagową ani tym bardziej na szparagi, posiłkujemy się dzisiaj mrożonką. Uwierzcie, ani smaku ani wartości taka zamrożona fasola nie traci – pod warunkiem, że się jej nie ugotuje na wyspiarską modłę, czyli na paćkę 😉 Fasolkę odmrażamy – ja wrzucam ją na sito i przelewam najpierw gorącą bieżącą wodą, potem świeżo zagotowanym wrzątkiem. Dokładnie fasolkę odsączamy z wody.
Piekarnik rozgrzewamy do 200⁰C. Czosnek obieramy, pietruszkę drobniutko siekamy. Boczek kroimy w poprzek plastrów na cieniutkie centymetrowe kawałki. Ziemniaki, fasolkę i boczek wrzucamy do formy do zapiekania (ta ze zdjęć ma wymiary 28/22/5cm). Na małej patelni lub w rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy do niego łyżkę oliwy z oliwek. Do masła wciskamy przez praskę ząbki czosnku, dodajemy płatki chili i sól. Smażymy razem minutę na małym ogniu, wyłączamy gaz, do masła dorzucamy pietruszkę.
Masło z dodatkami wlewamy do formy, mieszamy dokładnie z ziemniakami, fasolką i boczkiem – wszystko powinno być równomiernie rozłożone i pokryte przyprawami. Wstawiamy blachę do już rozgrzanego piekarnika i pieczemy 15 minut.
Wyjmujemy blachę, zawartość mieszamy, wkładamy znowu na 15 minut do piekarnika. Po tym czasie wyjmujemy blachę po raz kolejny i wbijamy całe jajka. Blacha ląduje na 5 minut w piekarniku. Białka będą już prawie do końca ścięte – posypujemy serem i pieczemy jeszcze 4-5 minut – żółtka powinny pozostać płynne.
Podajemy od razu gorące. Dla mnie całość to już jedno pełne danie, z tej porcji – dla dwóch osób. Możecie wykorzystać je tez jako dodatek, np. do karkówki z grilla, wołowego steku czy smażonego rybnego fileta.
SKŁADNIKI
- 350g młodych ziemniaków, mniejszych od jajka, drobnych
- 450g mrożonej ciętej zielonej fasolki szparagowej
- 80-100g bekonu w cienkich plastrach
- 4 jajka L
- 50g miękkiego krowiego żółtego sera
- 50g masła
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 2 duże ząbki czosnku
- ½ pęczka natki pietruszki
- ½ łyżeczki soli
- ½ łyżeczki płatków chili
- mielony pieprz
3 komentarzy na temat “Młode ziemniaki, jajka i szparagowa fasolka”
Wiem, ze jestem nudna 😉 , ale po raz kolejny dziekuje Ci za ten przepis. W sumie prosty i niby nic nowego, bo fasolke szparagowa kazdy lubi i je. W Polsce, przynajmniej w moim regionie jadlo sie ja ze smazona bulka tarta na masle i tylko tak. Mnie ten zestaw od lat przyprawial o mdlosci i zawsze kombinowalam inaczej. Tak jak napisalas na blogu: diabel tkwi w szczegolach i w smaku (dodam) , i dla mnie tym diabelkiem jest ta “omasta” maselkowo-pietruszkowo – czosnkowa z dodatkiem chili , u mnie pieprzu kajenskego. Pycha!!! Mozna dorzucic pieczarki, oliwki, ale smaku to nie zmieni. Super Karo!!!
Gosiu, dziękuję że chciałaś się podzielić spostrzeżeniami 🙂 U mnie w rodzinnym domu (i w wielu innych) fasolka również była podawana z nieśmiertelnym “sosem polskim” czyli bułką rumienioną na maśle (niejednokrotnie źle rumienioną, bo zamiast lekką i chrupiącą przypominała ciapę). Ale ile można? 😀
A kombinacja czosnek-masło-pietruszka sprawdza się chyba przy każdym możliwym warzywie – nawet dynię makaronową wczoraj tak jadłam 😉
Witaj Karo.
Kolejny świetny przepis z Twojego bloga. Dzięki, że uwolniłaś w świat…?
Konkretna instrukcję jak wydobyć smak i zrobić coś pysznego z tak prostych składników.
Cenię Twoje przepisy. Konkretnie opisane i zawsze dobry efekt – zawsze moje pewniaki.
Czy można się spodziewać jakichś nowych przepisów z pod Twojej cudownie uzdolnionej, kulinarnej ręki (i kulinarnego mózgu, to się rozumie samo przez siebie?) czy raczej nastawiać się że pozostanie dobytkiem tego bloga, to co zostało stworzone dotychczas?