To mocno mięsna, mocno paprykowa i bardzo aromatyczna zupa. Żadnych pieczarek i kiszonych ogórków – to dwa typowo polskie dodatki, którymi prawie wszyscy z uporem maniaka psują i wypaczają smak tej zupy. Żadnego przecieru pomidorowego! To nie pomidorowa z mięsem i warzywami – pomidor używany jest tu do lekkiego zakwaszenia, a nie do budowania głównego smaku. Oryginalną gulyasleves robi się naprawdę prosto – zobaczcie jak.
W oryginale węgierskie gulyasleves, czyli gulasz (nasz ‘gulasz’ to węgierski pörkölt) powstaje zawsze z wołowiny lub wołowiny z niewielkim dodatkiem wieprzowiny. Konsystencją plasuje się między gulaszem a zupą. Nie za gęsto, nie za rzadko.
To syte i treściwe danie – na Węgrzech podawane razem z chlebem, drożdżowym strudlem czy kładzionymi kluskami twarogowymi spokojnie wystarcza za pełny obiad. Bogrács to dokładnie ta sama zupa – ale przygotowywana w kociołku nad ogniskiem – czyli tak, jak robili to węgierscy pasterze bydła (zwani gulyás – stąd nazwa potrawy).
Mięso obieramy z błon i dużych kawałków tłuszczu, kroimy w poprzek włókien na centymetrową kostkę. Papryki myjemy, kroimy w centymetrową kostkę. Czosnek obieramy, kroimy w plasterki. Cebule obieramy, kroimy w niezbyt grube półplasterki. Marchew i pietruszkę obieramy, kroimy w cienkie plastry lub półplasterki. Ziemniaki obieramy, kroimy w niezbyt grubą równą kostkę. Kolendrę i pieprz tłuczemy razem w moździerzu, grubo, nie na pył.
W garnku na małym ogniu podgrzewamy wołowy bulion z liściem laurowym, potłuczonym pieprzem i kolendrą. Wszystko, co po kolei będziemy smażyć, dodajemy do garnka z gorącym płynem. Bulion czy wołowy rosół powinien tylko lekko pyrkać, nie może gwałtownie wrzeć.
W głębokiej patelni rozpuszczamy pełną łyżkę smalcu. Na bardzo gorący tłuszcz wrzucamy pokrojone mięso i mieszając – żeby nie puściło wody i nie zaczęło się dusić we własnych sokach – smażymy, aż się zamknie i lekko przyrumieni. Dodajemy czosnek, smażymy razem, mieszając, jeszcze minutę. Wysmażone mięso razem z czosnkiem i z tłuszczem przekładamy do bulionu.
W patelni znowu rozgrzewamy łyżkę smalcu – wrzucamy pokrojoną cebulę. Smażymy, a gdy zacznie mięknąć – dodajemy do niej pokrojone papryki. Smażymy razem aż papryka lekko zmięknie i zmieni kolor, około 5-6 minut, mieszając. Zdejmujemy z ognia, wsypujemy papryki w proszku i mielony kminek. Stawiamy jeszcze na moment na ogień, mieszamy i smażymy minutę, po czym warzywa z przyprawami przekładamy do garnka z bulionem.
Nigdy przenigdy nie smażymy sproszkowanej papryki w gorącym tłuszczu! Papryka ma w sobie cukier – jeśli wrzucicie sproszkowaną paprykę na cholernie gorący tłuszcz ona się po prostu spali a nie usmaży – zmieni kolor na bardzo ciemny, prawie czarny, zrobi się gorzka – jak przepalony karmel. Zawsze przed jej dodaniem patelnię z zawartością zdejmujemy z ognia, zawartość lekko musi przestygnąć i dopiero wtedy dodajemy paprykę – mieszamy całość i ponownie podgrzewamy, już na mniejszym ogniu. W ten sposób wydobędziecie z papryki mocny, słodki i wyraźny smak, a nie gorycz z posmakiem spalenizny.
Na patelni rozgrzewamy kolejną łyżkę smalcu, tym razem z dodatkiem łyżki oleju. Wrzucamy pokrojoną marchew, pietruszkę i ziemniaki. Smażymy, aż marchew zmięknie i zmieni kolor, a ziemniaki i pietruszka zrobią się lekko szkliste. Posypujemy zieloną czubrycą, mieszamy, przekładamy do garnka z bulionem.
Całość gotujemy na małym ogniu, powoli, pod uchylonym przykryciem, do czasu gdy ziemniaki będą miękkie. W międzyczasie parzymy pomidora, ściągamy mu skórkę a miąższ kroimy w drobną kostkę. Wrzucamy pomidora na patelnię z resztkami po smażeniu, lekko solimy i pieprzymy, smażymy, aż pomidor się rozpadnie i ¼ wody z niego odparuje.
Zostawiamy pomidorową pulpę na patelni i dodajemy ją do zupy dopiero wtedy, gdy ziemniaki będą prawie miękkie. Po dodaniu pomidora całość gotujemy razem jeszcze 5-6 minut. Próbujemy – ponownie doprawiamy. Jeszcze odrobiną słodkiej lub ostrej papryki, solą, pieprzem. Zupę podajemy gorącą– jeszcze lepsza i bardziej wyrazista jest na drugi dzień. Z tej ilości składników wyjdzie objętościowo 2,5 litra gęstej, treściwej zupy czyli 6-8 solidnych porcji.
SKŁADNIKI
- 350-400g łaty wołowej (bavette), rostbefu lub antrykotu
- 1,2l bulionu wołowego (1,5l jeśli macie 400g mięsa)
- 3-4 średnie ząbki czosnku
- 350-450g papryki, u mnie to okrągła czerwona i papryczki pimientos de Padrón, małe ale mocne w smaku
- 250g cebuli, najlepiej różne
- 150g marchwi
- 150g pietruszki
- 350g ziemniaków
- 1 duży mięsisty pomidor – malinowy lub bawole serce
- ½ łyżeczki mielonego kminku
- ½ łyżeczki kolendry w ziarnach
- ½ łyżeczki czarnego lub kolorowego pieprzu w ziarnach
- 1 pełna łyżeczka papryki ostrej sproszkowanej
- 1 płaska łyżeczka papryki wędzonej ostrej
- 4-5 pełnych łyżek papryki słodkiej sproszkowanej, z lekkim czubem
- 2 płaskie łyżeczki zielonej czubrycy
- 2 małe listki laurowe
- sól
- pieprz
29 komentarzy na temat “Gulyasleves – węgierska zupa gulaszowa”
O Boziu, toż to niebo w gębie! Już przez monitor czuję cudowny aromat tej zupy 🙂
Zrobiłam wg tego przepisu. To jest najlepszy gulyas leves na świecie. Sekretem jest przede wszystkim bulion z tłuczoną kolendrą i pieprzem oraz smażenie na smalcu!!!! I do tego morze czerwonej słodkiej papryki. I kumin, który użyłam zamiast tradycyjnego kminku – i to był strzał w 10-tkę! :))
Moja rada: trzymajcie się tego przepisu, tylko dodawajcie podwójną albo nawet potrójną ilość wspomnianych przypraw. Efekt wymiecie!!!! :))
Cieszę się że i Tobie taka wersja posmakowała 🙂 Bulion z pieprzem i tłuczoną kolendrą robi 1/3 smaku – to pewne!
Co do przypraw – ja używam zawsze bardzo, bardzo świeżych i mocnych przypraw, przechowuję je w hermetycznych słoikach, nie tracą aromatu – w wypadku przypraw z otwartych wcześniej papierowych torebek warto sypnąć więcej. I za każdym razem próbować – bo składniki najlepszej jakości i przyprawienie tej zupy to klucz do sukcesu 😉
Bardzo przepraszam a ile mam dać papryki świeżej i czy ma być różnokolorowa bo tego dopatrzyłam się na zdjęciach, a w składnikach nie jest to napisane.
Dziękuję za czujność Moniko! Zniknęła gdzieś ta papryka w przepisie – potrzeba 350-450g, najlepiej różnych, już uzupełniam listę składników 🙂
Do oryginalności zdecydowanie brakuje jej kluseczków Tarhonya
Węgierska zacierka podawana jest głównie do gulaszu – bo świetnie go zagęszcza swoją skrobią i niepotrzebne są już wtedy dodatkowe zasmażki. Z dodawaniem jej do zupy gulaszowej jeszcze się nie spotkałam.
Czy aby na pewno powinno się dodać aż 4-5 kopiastych łyżek słodkiej papryki, a nie łyżeczek? Dodałam i tak o jedną łyżkę mniej, niż zaleca Pani w przepisie, a papryka zdominowała całą zupę, zabijając inne smaki, w tym najbardziej przeze mnie oczekiwany smak mięsa. Lubię oryginalne przepisy i starałam się trzymać zaleceń, zupa wyszłaby pyszna, gdyby nie ten – jak myślę, “mały” błąd pisarski. Ogromna szkoda i nauka na przyszłość…
Na pewno chodzi o łyżki, nie o łyżeczki – z tym że pełne, czyli z lekkim czubem, nie kopiaste – bo tu już będzie całkiem spora różnica 🙂 Olga, zerknij kilka komentarzy wyżej – Alex nasypała jeszcze więcej – wszystko zależy od mocy przypraw jakimi dysponujesz. Przy 4-5 pełnych łyżkach zupa jest mocno paprykowa, czyli taka jaka ma być, ale smak mięsa jest odczuwalny. Jedyna nauka z tego jaką widzę to próbować – zawsze jeśli sama nie jestem czegoś pewna daję tego mniej, później dodaję więcej do osiągnięcia odpowiedniego smaku. Spróbuj jeszcze raz, naprawdę warto i przykro mi, że za pierwszym podejściem udało się przedobrzyć 😉 Pozdrawiam!
Na drugi dzień zupa jest przepyszna, czuć wszystkie smaki, które komponują się idealnie, także “zwracam honor” ? dziękuję za przepis, na pewno powtórzę poraz kolejny i pozdrawiam serdecznie!
Olga, cieszę się że składniki nie poszły na zmarnowanie! Smacznego, ściskam! 🙂
Jak długo należy smażyć mięso?
“W głębokiej patelni rozpuszczamy pełną łyżkę smalcu. Na bardzo gorący tłuszcz wrzucamy pokrojone mięso i mieszając – żeby nie puściło wody i nie zaczęło się dusić we własnych sokach – smażymy, aż się zamknie i lekko przyrumieni. Dodajemy czosnek, smażymy razem, mieszając, jeszcze minutę. Wysmażone mięso razem z czosnkiem i z tłuszczem przekładamy do bulionu.”
Chodziło mi bardziej o jaki czas mniej więcej chodzi 🙂 jestem amatorem w tym temacie.
Jeszcze bardziej łopatologicznie? 😉
Już się chyba nie da – nie stoję nad Tobą i nie widzę na jakie kawałki kroisz mięso, jak dużą masz patelnię, jak wysoki ogień… Jak bez tego mogę to sprawdzić, jak wyliczyć? Mięso ma się zamknąć z każdej strony- czyli zmienić kolor z czerwonego na brązowy i lekko się przyrumienić. Już nie da się prościej. Nawet jeśli go nie dosmażysz, absolutnie nic się nie stanie – całość się jeszcze później gotuje 🙂
Najlepsza zupka ever!- zjedliśmy w 5 osób cały gar na raz!!! Każdy dokładał. Lekko zmodyfikowałam przepis na fit sposób, użyłam tylko łyżki smalcu i przysięgam, że wyszło niebiańsko, dałam też 4 łyżki papryki słodkiej ale za to dodałam łyżkę pasty paprykowej zakupionej na Węgrzech. Reszta jak w przepisie. NIEBO W GĘBIE to od teraz nasza ulubiona zupka. W niedziele rosół wołowy aby zostało bulionu na poniedziałek, zgadnijcie co będzie? 😉
Gabrielo, niezmiernie się cieszę! Na zdrowie, jestem pewna że Twojej odchudzonej wersji niczego nie brakuje 🙂
Czy mogę zastąpić czymś innym czubryce ?? Niestety nigdzie u siebie nie mogę jej dostać
?
Czubryca to cząber górski. Trochę (naprawdę tylko trochę) podobny do niego w smaku jest cząber ogrodowy – zielona czubryca to najczęściej mieszanka suszonych ziół: cząbru górskiego, natki pietruszki, koperku, kozieradki, tymianku, czosnku i sproszkowanej zielonej papryki.
Zupa z tego przepisu to faktycznie przysłowiowe ” Niebo w gębie “, tylko troszkę zmodyfikowałam i dodałam pół szklaneczki czerwonego, wytrawnego wina , a gotowałam w 5 litrowym garnku, dla 4 osób następnego dnia zostało po b. małej kokilce.
Chciałabym przygotować tę zupę na imprezę, jako późną ciepłą kolację. Ludzie nie będą bardzo głodni, ale nie chciałabym, żeby jej zabrakło. Jaki przelicznik powinnam zastosować, żeby wystarczyło dla 13 osób? Z góry dziękuję za pomoc 🙂
“Z tej ilości składników wyjdzie objętościowo 2,5 litra gęstej, treściwej zupy czyli 6-8 solidnych porcji”.
Przy 13 osobach osobiście stosowałabym przelicznik pt.” nie każdy zje, ale ktoś na bank weźmie sobie dokładkę” – dla bezpieczeństwa zrobiłabym 3 porcje. Ta zupa elegancko się mrozi. Zawsze lepiej żeby było za dużo niż za mało.
swietny przepis! cudowny smak!!!
Zupa fenomenalna!! Fakt, nakroić się trzeba, potem nasmażyć.. ale efekt końcowy wynagradza wszystkie trudy.. ;)) Nie mogę się doczekać jutra, skoro ma być jeszcze lepsza! :)) Dziękuję.
Doroto, smacznego i na zdrowie, cieszę się że jesteś zadowolona! 🙂
Przepis wydaje mi się najbardziej zbliżony do oryginalnego, ppowiedz mi jak uzyskać bulion wołowy naturalnie?
Podział kulinarny jest taki: rosół – wywar z przyprawami, mięsem, kośćmi i warzywami. Wywar – najczęściej z kości i warzyw, bez przypraw, czasami z dodatkiem mięsa. A bulion? Kondensat rosołu lub wywaru, doprawiony mocniej do smaku i stosowany jako półprodukt.
Dla mnie bulion to mocno skondensowany w smaku rosół, wygotowany i odparowany, przez co ma naturalnie zwiększoną zawartość soli i wzmocniony aromat.
Czyli gotujesz rosół wołowy, przecedzasz, odparowujesz i używasz ?
Z bulionem jest taki problem, że on już w sobie ma wszystkie potrzebne smaki. Zrobiłem tą zupę (już nie wiem który raz) zgodnie z Twoim przepisem – użyłem 2l bulionu (na prośbę żony, bo chciała trochę więcej płynu) i okazało się, że przedobrzyłem z warzywami. Przysmażona marchew i pietruszka są słodkie. Papryka też.
Papryka słodka (jeśli nie przepieczona) też dodaje słodkości. A przecież w bulionie były wszystkie warzywa, a gotował się ponad 12 godzin (taka chińska “zupa mocy”).
I teraz – żona zachwycona, a dla mnie za słodkie:). Ale będziemy jeść ze smakiem przez cały tydzień.
Pozdrawiam.
U mnie bulion najczęściej powstaje na pieczonym mięsie (np. tak jak pokazywałam TUTAJ
Zawsze staram się najwięcej użyć mięsa i smaku z jego pieczenia, a wszystkich warzyw użyć do wywaru mniej więcej tyle samo objętościowo. Znam ludzi, którzy gotują rosół i bulion na samej wołowej prędze dodając kilogram marchewki i pół kilograma cebuli, a do tego ze trzy pory. Dla mnie to jest niejadalne – niezależnie od tego ile posolisz i tak będzie za słodkie. Mój złoty środek to równe proporcje warzyw – i koniecznie używanie poza pietruszką dwóch rodzajów selera, który dodaje całości fantastycznego, mineralnego posmaku 🙂