W Polsce króluje fasolka po bretońsku – w Stanach zjednoczonych i na Wyspach Brytyjskich – „baked beans”, czyli fasolka pieczona, wykorzystywana głownie jako dodatek do innych potraw. Moja ukochana bretońska na blogu króluje od dawna (pewnie dlatego, że nie ma po niej żadnych gastrycznych niespodzianek) a dzisiaj przepis na pieczone fasolki. Robią się prawie same!
Baked beans. Niby fasola w pomidorowym sosie, z mięsem… To gdzie różnica między tą, a fasolką po bretońsku? W doprawieniu, konsystencji i sposobie podania. Amerykanie i Anglicy często wykorzystują do tego przepisu fasolkę z puszki – ok, może to i szybciej, ale ze smakowego punktu widzenia kompletnie bez sensu – fasola jest wtedy elegancko rozgotowana i przypomina paćkę. Drobną fasolkę bez problemu kupicie w każdym sklepie spożywczym. Nie ma żadnego problemu z jej samodzielnym namoczeniem i podgotowaniem, prawda?
Fasolkę zalewamy w garnku wodą i płuczemy – jeśli są w niej jakieś paprochy – odławiamy, wyrzucamy. Zalewamy świeżą wodą 5-6cm nad poziom i zostawiamy na noc – fasolka namoknie i zmięknie. Na drugi dzień do garnka (ciągle z tą samą wodą) dodajemy podzieloną na kawałki wędzoną kość i łyżkę suszonego cząbru – to świetny sposób na uniknięcie kłopotliwych efektów specjalnych po zjedzeniu fasolki. Stawiamy garnek na gaz, zagotowujemy i gotujemy razem na małym ogniu przez półtorej godziny, pod lekko uchylonym przykryciem.
Fasolkę i kości odcedzamy – ale zostawiamy wodę z gotowania! Gdy kość lekko przestygnie ogołacamy ją widelcem z mięsa i dodajemy je do fasolki. Cebulę drobno kroimy, wędzonkę (kiełbasę, boczek) także. Na kilku łyżkach oleju najpierw rumienimy lekko cebulkę – odsączamy z tłuszczu i dodajemy do fasolki, następnie rumienimy kiełbasę lub inną wędzonkę – może to być boczek, szynka… Zrumienione mięsko dodajemy do fasolki.
Fasolkę przekładamy do dużego naczynia do zapiekania. Mieszamy przecier pomidorowy z octem, sosem Worcester, melasą, cukrem, musztardą, solą, pieprzem, papryką i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Rozcieńczamy powstały gęsty sos zużywając tyle wody pozostałej z gotowania, żeby sos prawie całkowicie zakrył fasolkę. Zalewamy sosem fasolkę z dodatkami, mieszamy i pieczemy pod przykryciem w piekarniku rozgrzanym do 170⁰C przez 3,5-4 godziny.
Fasolka jest totalnie inna od tej, którą znamy – słodka, kwaśna i lekko pikantna jednocześnie. Sos który powstaje bliski jest w smaku do sosu barbecue – wędzony, mocny i z charakterem. Jeśli po upieczeniu fasolka wypije go za dużo i macie wrażenie że jest za sucha – dolejcie wody po gotowaniu fasolki, wody świeżej lub rosołu.
Jak zjeść baked beans? Jest kilka dobrych i sprawdzonych sposobów – same, z pajdą chleba. Rozsmarowane na toście – z jajkiem sadzonym. Jako dodatek do angielskiego śniadania – kiełbasek, frytek, wafli i sadzonego jajka. Albo po prostu jako warzywny dodatek do dowolnego mięsa.
UWAGA!
Z tej ilości składników… wychodzi baaardzo dużo fasolki. Na tyle dużo, że łatwo odłożyć, wystudzić i zamrozić 4 porcje, a kolejne 4 zjeść w ciągu dwóch dni. Jeśli taka ilość nie jest Wam potrzebna, spokojnie możecie zmniejszyć ilość składników o połowę. W takim wypadku czasy gotowania i pieczenia pozostają bez zmian.
Łatwo ją i zamrozić, i odgrzać. Dolejcie po prostu wody lub rosołu przy odgrzewaniu, utworzy się bardzo przyjemny sos, a fasola nie będzie się odgrzewać na sucho i przypalać.
SKŁADNIKI
- 1kg drobnej białej fasolki
- 1 pełna łyżka stołowa suszonego cząbru
- 1-2 śląskie kiełbasy lub inna wędzonka (200g)
- 700g kości wędzonej (wędzone żeberka)
- 2 średnie cebule (300g)
- 3-4 łyżki oleju do smażenia
- 3 ząbki czosnku
- 200g dobrego koncentratu pomidorowego
- 6 łyżek sosu Worcestershire
- 2 łyżki octu z czerwonego wina
- 4 pełne łyżki musztardy Dijon
- 8 łyżek melasy
- 6 łyżek brązowego cukru
- 2,5 łyżeczki soli
- 1,5 łyżeczki mielonego pieprzu
- 2 pełne łyżeczki wędzonej słodkiej papryki
2 komentarzy na temat “Baked Beans – pieczona fasolka”
Nigdy nie wpadłabym na takie danie! Na pewno zrobię.:)
Jaglusia- po raz kolejny i po raz ostatni moderuję Twój komentarz – kolejne po prostu wrzucę do spamu.
Nieelegancko jest umieszczać u kogoś swoje linki – nie do tego służy strona. Tym bardziej,że przy 2000 wejść dziennie nie zamierzam zostać Twoim słupem ogłoszeniowym za darmo. Od tego są agregatory stron, nie cudze blogi.