Cudnie miękki, a jednocześnie zwarty i puszysty pszenny jasny chleb na drożdżach. Jest naprawdę prosty do zrobienia, wymaga od Was jedynie posiadania termometru do precyzyjnego określenia temperatury wody. Wybitnie chrupiąca skórka na pewno wynagrodzi Wam te kilka chwil w kuchni.
Chleb możecie wyrobić, zagnieść i wyrobić ręcznie, ale ostrzegam że będzie to brudna zabawa i zdecydowanie wygodniej mieszać ciasto w robocie. Do misy robota planetarnego wsypujemy mąkę, drożdże, cukier i sól. Mieszamy ze sobą suche składniki.
Podgrzewamy wodę i sprawdzamy termometrem czy ma wymaganą temperaturę. Optymalna to 55⁰C – powyżej 60⁰C zaczyna się punkt śmierci termicznej drożdży – zamiast rosnąć, namnażać się, napowietrzać i unosić ciasto, drożdże zginą. Temperatura jest tutaj kluczowym czynnikiem.
Uruchamiamy robot na poziomie 2-3 (średnie obroty) – i powoli wlewamy gorącą wodę. Po wlaniu całej wody prędkość nieznacznie zwiększamy. Ciasto zagniatamy hakiem do ciast drożdżowych przez około 8-10 minut – musi być idealnie wyrobione, gładkie, elastyczne i całkowicie odejść od ścianek miski. Jeśli widzicie, że ciasto jest za mokre i po 4 minutach mieszania lepi się mocno do ścianek, wróbcie w nie jeszcze odrobinę mąki.
Wysoka temperatura wody sprawia, że gluten zawarty w mące podczas zagniatania ciasta rozwija się mocniej i szybciej, tworząc jednocześnie silniejsze wiązania. Większego kopa dostają też drożdże – szybciej napuszają ciasto.
Wyrobione ciasto zostawiamy w nakrytej ściereczką misce na 15-30 minut w ciepłym miejscu, do napuszenia. Powinno o połowę zwiększyć objętość. Ja puszyłam ciasto w koszyku do wyrastania chleba, ale nie jest to obowiązkowe.
Ciasto wykładamy delikatnie na podsypany lekko mąką blat i formujemy bochenek (np. jak tutaj). Odkładamy bochenek łączeniem do dołu na blachę z papierem do pieczenia i dajemy mu jeszcze 10-15 minut odsapnąć. Po tym czasie chleb nacinamy – ja nacięłam go za płytko więc lekko na szczycie pękł. Smarujemy go pędzelkiem mieszanką miodu lub agawy, wody i oliwy i posypujemy czarnuszką.
Wstawiamy blachę do zimnego piekarnika na środkowa półkę i ustawiamy temperaturę 190⁰C, grzanie góra-dół, bez termoobiegu i bez przyspieszonego podgrzewania. Przed osiągnięciem wymaganej do pieczenia temperatury chleb jeszcze podrośnie i wyraźnie się podniesie. Po osiągnięciu 190⁰C chleb pieczemy przez 40-45minut. Po 30 minutach warto przestawić go w piekarniku o półkę niżej, żeby wierzch za bardzo się nie przypiekł.
Puknięty od spodu dłonią chleb powinien wydać głuchy dźwięk. Wyjmujemy go z piekarnika i studzimy na kratce. Kroimy – tak jak wszystkie chleby drożdżowe – dopiero po całkowitym ostygnięciu. Dzięki metodzie pieczenia z ciepłą wodą ten chleb zachowuje świeżość przez 3 dni, jeśli trzymamy go w szczelnym chlebaku. Chociaż u nas nie udało mu się poleżeć dłużej niż dobę…
SKŁADNIKI
- 430g mąki pszennej typ 650 (z mąki typ 550 też wyjdzie) +3-4 łyżki zapasowo i mąka do podsypania
- 300ml wody o temperaturze 55-59⁰C
- 1 opakowanie drożdży instant (7-8g)
- 1 łyżka cukru
- 1,5 łyżeczki soli
- 1 łyżka miodu lub syropu z agawy + 1 łyżka wody + 1 łyżka oliwy
- 1 łyżeczka czarnuszki
15 komentarzy na temat “Chleb pszenny parzony, trzy dni świeży, z super chrupiącą skórką”
smakowity kąsek 😀
Piękny i klarowny opis, a chleb – śliczny! Ciekaw jestem, czy wyjdzie on z mąki włoskiej typu 00 – jest wysokobiałkowa, bardzo drobna, więc chyba powinien. Marzy mi się znalezienie przepisu na chleb bardzo biały, lekki (w naszych warunkach trzebaby go chyba nazwać raczej bułką…), taki jak się spotyka w krajach śródziemnomorskich, a raczej na Bałkanach – pysznie smakuje z oliwą.
Pozdrawiam
Paweł S.
Pawle, myślę że spokojnie można spróbować. Zdarza mi się przy braku mąki 650 lub 750 brać 500-550 i do niej włoską 00 żeby wzbogacić je o więcej glutenu. Zrobiłabym ten przepis całkowicie z 00, wyregulowała ilość wody (trzeba sprawdzić przy zagniataniu ile jej ciasto ‘połknie’ zanim uzyska odpowiednią konsystencję) a potem z wyrośniętego ciasta uformowała dwie długie bułki – czas pieczenia z naczyniem z wodą krótszy (co da mniej chrupiącą skórkę), cały czas pieczenia krótszy (bo dwie bułki a nie jeden chleb) ale tak, to może wyjść 🙂
Witam,
Podjęłam wyzwanie i próbowałam zrobić wyrabiając ręcznie – nawet nie było tak źle 🙂 Niestety bez spektakularnego sukcesu – chlebek wyszedł mi płaski i nie aż tak chrupiący, bez tych apetycznych drobnych spękań.
Smakuje bardzo dobrze, więc spróbuję zapewne jeszcze raz upiec, dopracowując wykonanie. Fajnie by było się nauczyć taki “dobry chleb w dwie godziny” 🙂
Pewnie powinnam dłużej wyrabiać, może też woda nie do końca idealna, ech, tyle pułapek 🙂
Marysiu – ja po swoich wielu nieudanych pierwszych wypiekach przy 30-tym którymś drożdżowym chlebie zrozumiałam, jak ważne jest wyczucie pod łapą czy gluten dobrze pracuje i na koniec – samo uformowanie bochenka 😉
Zawsze staram się podlinkować przy okazji przepisu na chleby krótki filmik na YT pokazujący dokładnie jak ‘ulepić’ chleb – nie poddawaj się, to po 10 razie zapamiętuje się jak mantrę – dobrze uformowany Twój kolejny chleb na pewno wyrośnie wysoki. Zimno jest teraz w domach, raz za sucho, raz przeciąg – daj mu podrosnąć na blaszce dłużej przed włożeniem do piekarnika – możesz go postawić przy kaloryferze na 25-30 minut.
Dopiero raczkuję w wypiekach drożdżowych, wprawy faktycznie brak.
Ciasto zagniatałam, aż odeszło od rąk, ale w sumie jeszcze było troszkę lepkie.
Rosło w ocieplonym piekarniku. Formowało się przyjemnie (oglądałam filmową wskazówkę), tylko rozjechało się boki po położeniu na blaszkę i w piekarniku już tylko minimalnie się podniosło.
Przed następną próbą zaopatrzę się jeszcze w lepszy termometr.
Będę próbować, dam znać, z jakim skutkiem 🙂
Mam jeszcze pytanko: czy można by było spróbować miód w “pomadzie” zastąpić syropem klonowym? (muszę unikać fruktozy)
I jeszcze: dlaczego nie należy rozkrajać ciepłego chleba? Jak wytrzymać? 🙂
Ps. A mój plaskaty chlebek i tak już w połowie zjedzony 🙂
Tak jak napisałaś – pewnie było odrobinę za rzadkie skoro było jeszcze lepkie – z takim ciastem tragedii nie ma, trzeba je tylko bardzo mocno wysklepić – wtedy się nie rozpłynie i nie rozpłaszczy przy pieczeniu.
Miód możesz spokojnie zastąpić czymkolwiek innym lekko słodkim i kleistym – syrop klonowy będzie perfect 🙂
A co do jedzenia ciepłego chleba – pamiętasz jak byłaś dzieckiem, a rodzice i babcia straszyli bólem brzucha po jedzeniu gorącego pieczywa? Okazuje się że ta “urban legend” o niejedzeniu gorących drożdżowych ciast znikąd się nie wzięła – gorący i ciepły chleb mają bardzo wysoką zawartość tyraminy. Jedzony na ciepło chleb powoduje podniesienie poziomu tyraminy we krwi, gwałtowny skok ciśnienia i jego szybki spadek, tzw. przełom ciśnieniowy. Szczególnie źle znoszony przez ciśnieniowców wszelkiej maści, ludzi cierpiących na migrenowe bóle głowy i dzieci, które mają nie do końca odporne na takie mocne bodźce żołądki.
Z drugiej strony krojenie ciepłego chleba drożdżowego często kończy się też “kluchem” – po przekrojeniu rozbijasz chlebową skorupkę i uwalniasz szybo i nierównomiernie parę wodną, która chleb rozpulchnia i unosi. Chleb już nie opadnie po pieczeniu, ale pokrojony gorący może stać się kleisty i mniej smaczny.
Ach, to o to chodzi! Dziękuję za wszelkie informacje i pozdrawiam!
Jestem pod ciągłym wrażeniem opisów Karo, każdy przepis jest tak dokładnie opisany, że totalny laik może je robić. Nie zepsułem ani jednego przepisu od Ciebie, a zrobiłem już kilkanaście różnej maści! Jesteś rewelacyjna, a Twoje przepisy rządzą u nas na stole! 😀 Ten chleb wyszedł mięciutki, z pyszną chrupiącą skórką!
Miło to czytać Marcin, serdeczne dzięki! A tak między nami 😉 Zauważyłam że to faceci lepiej sobie radzą z takimi opisami. Kobiety, stety-niestety, próbują po swojemu kombinować i zmieniać na siłę. A jak się nie ma podstaw to wiadomo czym to się kończy- więc tym bardziej się cieszę, że to moje “za rękę po kuchni” ma sens! 🙂
To prawda, każdy “skok w bok” od Twoich przepisów źle się kończy 😀 Tu na przykład do posmarowania chleba (woda, oliwa, miód) dałem mniej wody, bo myślałem, że takie rozwodnione to jakoś dziwnie… efekt – klejąca się miodowa skórka (ale nadal chrupiąca) 😀
Pyszny tylko że mi nie chrupał tak jak Pani ?? jaka może być przyczyna?
Chlebek pieczony dzisiaj ,wyszedł genialny. Moja jedyna uwaga to czas puszenia wydłużyłam do godziny ,drugie rośnięcie 40 minut i piekę w nagrzanym piekarniku.
Szkoda, że nie ma możliwości załączenia zdjęcia ;D Chleb zrobiony na szybko, wieczorem, by było “coś” na rano. Pięknie wyrósł. Oprócz podmiany czarnuszki na sezam, nie zmieniałam nic. Pozdrawiam
Olu, nie ma możliwości dodawania zdjęcia bo serwer (mimo wykupienia najwyższej opcji przesyłu) już ledwo wyrabia, ale zawsze można dodać link do zewnętrznego hostingu zdjęć jak fotosik czy imageshack żeby się pochwalić ♥ Cieszę się że smakowało! 🙂