To nie jest lekka pozycja domowego menu ale nie można non stop jeść tylko i wyłącznie ultrazdrowo, prawda? Danie zawiera dużo tłuszczu i jest dosyć ciężkie. Przez tą ilość tłuszczu jest też bardzo, bardzo sycące – ta porcja wystarczy dla 3-4 osób. Od razu uprzedzam – zanim zabierzecie się za to spaghetti, wstawcie do lodówki dobre, białe półwytrawne wino. Pomoże na trawienie.
Natkę pietruszki bardzo drobno siekamy. Czosnek obieramy i przeciskamy przez praskę. Sery brie i camembert mają charakterystyczną, grubszą skórkę. Ścinamy ją ostrym nożem – ten fragment sera na pewno się nie rozpuści, a nie wniesie zbyt wiele dobrego ani do smaku, ani do samej konsystencji sosu. Sery kroimy w drobną kostkę.
Wstawiamy wodę na makaron i gotujemy makaron do stanu al dente. 4-5 minut przed końcem gotowania zabieramy się za sos. W rondelku rozpuszczamy masło, wrzucamy do niego przeciśnięty czosnek i pokrojone sery. Rozpuszczamy sery, mieszając, a gdy zaczną się gotować- dodajemy posiekaną pietruszkę.
Makaron odcedzamy, zostawiając sobie wazową łyżkę wody z gotowania, odcedzony wkładamy z powrotem do garnka, wlewamy wodę. Wlewamy serowy sos z rondelka i całość szybko, dynamicznie mieszamy, żeby sos obkleił dokładnie makaron.
Rozdzielamy porcje między talerze, dekorujemy kleksem pesto rozrzedzonego wodą lub winem, , pomidorkami i odrobiną pietruszki. I to już pora otworzyć wino – teraz docenicie je jak rzadko kiedy. To dobra potrawa jeśli tego dnia planujecie większe spożycie alkoholu, np. przed imprezą – przy takiej ilości tłuszczu alkohol ma mniejsze szanse się wchłonąć.
SKŁADNIKI
- 130g sera camembert
- 100g sera brie
- 100g sera z niebieska pleśnią
- 80g masła 82% tłuszczu
- 2 duże ząbki czosnku
- ½ sporego pęczka natki pietruszki
- ½ opakowania makaronu spaghetti lub bavette
- 2 łyżki zielonego pesto wymieszane z łyżką wody (lub białego wina)
- pomidorki koktajlowe do podania
- sól
- pieprz