Wielkanocna gwiazda na stole. Żur. Czy na późne śniadanie, czy na obiad – mój żurek to zawsze bezkompromisowa wersja ‘na bogato’. Wielowymiarowy – mocno aromatyczny, perfekcyjnie kwaśny, gładki. Z unoszącym się znad talerza aromatem przypraw i ziół, który jest nie do pomylenia z niczym innym. W każdym domu żur robi się inaczej – ja robię go dokładnie tak.
Uwielbiam żurek. Na szczęście nie jestem osamotniona w tej miłości, bo tą zupę kocha również mój mężczyzna i… starszy kot. Tak tak, to on jest najlepszym domowym testerem tej zupy – szczególnie upodobał sobie ciemny, razowy chleb maczany w żurku, wcale nie boczek czy kiełbasę! Nie zjecie pełnego talerza sami, Puszkin zawsze domaga się swojej porcji. A argumenty ma ostre, więc nie opłaca się mu odmawiać 😉
Warzywa cienko obieramy i kroimy w duże kawałki – pietruszkę i marchew wystarczy przekroić na pół, selera – na ćwiartki. Cebulę kroję w ćwiartki lub ósemki. Warzywa zalewam zimną wodą, tak samo jak w przypadku rosołu – smak ma uwalniać się powoli i ma być jak najbardziej skoncentrowany. Do garnka dodaję liście laurowe, ziele angielskie i ziarnisty pieprz, w całości lub lekko stłuczony.
Boczek surowy kroję na mniejsze fragmenty – takie, by zmieściły się na łyżce i były wygodne do jedzenia– szybko podsmażam go na łyżce smalcu do lekkiego zrumienienia. Dodaję go do garnka, bez wytopionego tłuszczu. Kiełbasy wędzone przekrawam w poprzek na pół – lądują w wodzie. Żeberko wędzone oczyszczam z resztek kości (jeśli je kroiłam) i dodaję do garnka. Wrzucam suszone grzyby – nie trzeba ich wcześniej moczyć.
Całość stawiam na małym ogniu do powolnego podgrzewania. Gdy woda zacznie wrzeć, przykrywam garnek nie do końca szczelnie pokrywką i gotuję wywar około półtorej godziny, na małym ogniu, co jakiś czas mieszając. Warzywa i mięso na kości powinny być już miękkie. Po ugotowaniu z wywaru wyjmuję warzywa i grzyby –pietruszkę zjadam, grzyby, seler i marchew zostawiam – kroję marchew w grubsze plasterki, seler – w większe zapałki, grzyby w cienkie paski. Odkładam je na później do miseczki – dodam je do zupy na koniec. Po ugotowaniu wywaru mięso z wędzonego żeberka powinno bez problemu odchodzić – oddzielam fragmenty mięsa od kości, kroję je w paski i dodaję je do zupy, kości wyrzucam. Wędzoną kiełbasę wyławiam i kroję w plasterki.
Nigdy nie dodaję surowej białej kiełbasy do przygotowywania wywaru. Wywar zawsze szykuję na jarzynach, grzybach i wędzonce – boczku, żeberku i wędzonej kiełbasie. Białą kiełbasę dodaję do żuru już sparzoną. Gotowanie jej w wywarze zabiera smak, który jest na tyle delikatny że przy wędzące po prostu zginie, a poza tym – tak długie gotowanie wysusza mięso. Dodanie białej kiełbasy pod koniec gotowania nie zabierze jej smaku i aromatu, ale o smak i aromat kiełbasy uzupełni zupę i jej konsystencję.
Białą sparzoną kiełbasę wkładam do powoli gotującego się wywaru. Majeranek rozcieram w dłoniach nad garnkiem, żeby uwolnić z niego jak najwięcej aromatu, krusząc listki. Czosnek przeciskam przez praskę z odrobiną soli – puści w ten sposób więcej soku. Wlewam dokładnie rozmieszany domowy zakwas z mąki żytniej i otrąb – przez sito, żeby pozbyć się otrąb. Zakwasu lejemy ‘do smaku’ – jedni wolą żur bardziej kwaśny i mocny, drudzy – delikatniejszy. Sprawdźcie sami, jaki Wam najbardziej odpowiada. Pamiętajcie też, że im dłużej gotowany żur, tym bardziej zakwas traci na mocy i staje się mniej kwaśny. Warto mieć odrobinę zakwasu więcej żeby móc wzmocnić nim zupę.
W sporym słoiku z zakrętką, który posłuży za shaker, mieszam śmietanę, dwie łyżki żytniej mąki i ‘zakwas’ z ogórków kiszonych z tartym chrzanem i solą (na początek 0,5 łyżeczki soli – wywar na wędzonce zawsze jest już naturalnie słony od solonych do wędzenia mięs, koniecznie go spróbujcie!). Hartuję mieszankę chochlą gorącej zupy, słoik zakręcam, całość przez minutę ostro potrząsam, żeby pozbyć się jakichkolwiek grudek z mąki i stale mieszając zupę – wlewam śmietanę do wywaru.
Próbuję, czy trzeba jeszcze dosolić, dopieprzyć, a może więcej chrzanu albo majeranku? Co trzeba dodaję, a całość gotuję jeszcze 5-7 minut na małym ogniu aż zupa widocznie zrobi się zawiesista i gładka. Dodaję wcześniej ugotowane i pokrojone jarzyny.
Żurek podaję z jajkiem ugotowanym na twardo i kiełbasą – po mocnym podgrzaniu zupy wyławiam kiełbasy i kroję je na grubsze plasterki, wygodne do jedzenia i mieszczące się bez problemu na łyżce i w ustach. Czasami żurek jemy w miseczce z podpieczonego chleba, czasami podaję go po prostu z pieczywem – i pszennym, i żytnim, i ciemnym razowcem. Gdy żur to cały nasz obiad – podaję do niego tłuczone, gotowane ziemniaki, okraszone wysmażoną na oleju na złoto cebulą. Tak, kłócimy się o ostatni talerz. W całości domowy żurek nie może nie być pyszny!
SKŁADNIKI
- 200g kiełbasy wędzonej /tutaj dwie kiełbaski śląskie/
- 6-8 białych parzonych kiełbas, najlepsze domowe – w przepisie TUTAJ
- 350g wędzonych żeberek
- 200g surowego wędzonego boczku
- 1 łyżka smalcu
- 250g marchwi
- 250g pietruszki
- 200g selera
- 200g cebuli
- 3g suszonych grzybów
- 2 pełne łyżeczki majeranku
- 3 spore ząbki czosnku
- 3 duże liście laurowe
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 3 ziarna jałowca
- 1 łyżeczka ziarnistego pieprzu
- 120g śmietany 18% tłuszczu, gęstej i kwaśnej
- 500-600ml domowego zakwasu na żur
- 4 łyżki stołowe chrzanu tartego ze słoika
- 100-150ml wody z kiszenia ogórków
- 2,5 litra zimnej wody
- 2 pełne łyżki mąki (z lekkim czubem, pszenna 550-650 lub żytnia razowa 2000)
- sól
- pieprz mielony