Moja biała kiełbasa jest bardzo aromatyczna – jak we wszystkich moich przepisach, tak i w tym przepisie na białą kiełbasę odczuwalne i zbalansowane są jednocześnie wszystkie smaki. Czosnek, majeranek, sól i pieprz. Do nich pieprz ziołowy i czosnek niedźwiedzi. Idealnie zmielone i odpowiednio wybrane mięso, prawidłowy czas i sposób parzenia zagwarantują Wam pyszną, soczystą, całkowicie domową białą kiełbasę.
To nie jest kiełbasa po której będzie Wam się dwa dni odbijało czosnkiem – ale czosnek jest tu świetnie wyczuwalny. Jest przyjemnie, odpowiednio pikantna i pieprzna – ale w żaden sposób nie za ostra. Ziołowa – bo z otartym majerankiem, aromatycznym niedźwiedzim czosnkiem i niezastąpionym ziołowym pieprzem. Odpowiednio wilgotna, krucha, leciutko tłusta i słona w punkt. Jeśli do tej pory tylko ją kupowaliście, pora zakasać rękawy i zrobić własną białą kiełbasę.
Wybór jak najlepszych kawałków mięsa to podstawa. Jeśli robimy wędliny w domu – wiemy w 100% co w nich jest i korzystamy zawsze z jak najwyższej jakości składników. I takie tez kupujemy na kiełbasę mięso – ma być odpowiednio poprzerastane tłuszczem, nie za chude. Zawsze pamiętamy o jego przeznaczeniu i odpowiednich proporcjach –nie da się zrobić dobrej, soczystej i kruchej surowej lub wędzonej kiełbasy bez tłuszczu. To tłuszcz jest głównym nośnikiem smaku, to on spaja, nawilża i sprawia że masa jest puszysta i krucha.
Nie oglądajcie się za durnymi fit-przepisami, gdzie na białą kiełbasę autor/autorka proponuje samą szynkę czy samą karkówkę – o ile elegancko wyjdzie im taka kiełbasa na zdjęciu, w smaku to już w ogóle nie będzie to. Jedno mięso jest po prostu za chude, drugie będzie za twarde po wyrobieniu. Kiełbasa to przede wszystkim proporcje i odpowiednio dobrane typy jak najlepszej jakości mięsa. Mięso na kiełbasy kupuję u rzeźnika, u którego mam pewność że wszystko jest pierwszej świeżości, czyli z nocnego rozbioru– nie ma po co do niego iść po 12, chyba że chcecie obejrzeć puste półki. Świeżość i jakość produktów to podstawa smacznej i zdrowej kuchni. Wybierajcie mądrze.
Jelita wyjmujemy z opakowania, płuczemy z konserwującej je soli pod bieżącą wodą. Zalewamy na 10 minut ciepłą, ale nie gorącą wodą. Następnie płuczemy je ponownie pod bieżącą wodą z kranu i namaczamy ponownie w ciepłej wodzie. Odstawiamy zalane wodą jelita do napęcznienia, do czasu aż nabiorą elastyczności, na około 2-3 godziny. Wodę można w międzyczasie wymienić kilka razy na świeżą i ciepłą.
Szynka jest tutaj w przepisie najchudszym rodzajem używanego mięsa, kroimy ją po prostu w kostkę – jeśli nie ma błonek, nie ma czego oczyszczać. Pozostałe mięso koniecznie i zawsze oczyszczamy – musimy wykroić z niego wszystkie twarde ścięgna i błony międzymięśniowe, zostawiamy za to miękki tłuszcz w poprzerastanym mięsie, czyli łopatce i karkówce. Z podgardla i boczku trzeba koniecznie ściąć twardą skórę.
Każde z mięs kroimy w kawałki nadające się do maszynki do mielenia i każde trzymamy w osobnym naczyniu w lodówce– inaczej będziemy każde z nich mielić. Szynkę w osobnej misce, w drugiej misce razem umieszczamy boczek i podgardle, w trzeciej – mięsa ścięgniste, czyli łopatkę i karczek.
Podgardle i boczek po pokrojeniu umieszczamy na talerzu/blaszce/w plastikowym pojemniku i zamrażamy przez minimum 1,5-2 godziny –zmarznięty tłuszcz dużo lepiej przechodzi przez sito tnące, nie maże się i nie zapycha maszynki.
Szynkę mielimy na sicie 8-9mm. To chude mięso, większe kawałki nie zaszkodzą a nadadzą całości fakturę. Łopatkę i karczek, czyli mięso bogate w ścięgna i kolagen, mielimy na sicie 5-6mm. One po wyrobieniu masy są głównym spoiwem kiełbasy. Zmrożone wcześniej mięsa tłuste – boczek i podgardle –mielimy razem na sitku 4-5mm. Tak naszykowany tłuszcz gwarantuje kruchą i soczystą kiełbasę, równomiernie da się wmieszać i wrobić w masę.
Wszystkie zmielone mięsa razem wkładamy do dużej miski. Dodajemy wszystkie odważone wcześnie przyprawy (uwierzcie, waga naprawdę się w kuchni przydaje, niczego nie robimy na oko i mamy powtarzalność procesu i przede wszystkim – smaku!). Czosnek przeciskamy przez praskę, jak najdrobniej, nawet kilka razy. Musi przypominać pastę, to nie powinny być wyczuwalne kawałki.
Do mięsa i przypraw wlewamy lodowato zimną wodę i całość wyrabiamy, ręcznie, jak ciasto na chleb. Po co woda i po co wyrabianie? Powodów jest kilka. Po pierwsze – mięso musi się ze sobą skleić. Żeby mogło się skleić potrzebuje wody, która podczas wyrabiania masy uwalnia kolagen z włókien mięśniowych. Najwięcej kolagenu mają karkówka i łopatka, dlatego były drobniej mielone – żeby uwolnić go jak najwięcej. A po co mięso musi się skleić? Po to, żeby przy krojeniu czy zdejmowaniu flaka na talerzu zostały Wam plasterki i zwarta kiełbaska, a nie mielone mięso przypominające swoją formą kotleta mielonego po spotkaniu z dynamitem.
Jak dla mnie to najbardziej żmudny i najbardziej przykry (bo zimno w łapki, oj zimno) proces przy wyrobie kiełbasy. Mieszanie i wyrabianie masy powinno trwać około 8-12 minut. Jak sprawdzić czy dobrze wyrobiliśmy? Mięso ‘wypije’ i wchłonie całą wlaną wodę, a jeśli weźmiemy kawałek masy wielkości swojej dłoni i przykleimy ją do wnętrza dłoni, po odwróceniu ręki mięso nie powinno odpaść, ale mocno i pewnie utrzymać się na miejscu.
Jeśli nie jesteście pewni smaku, weźcie na łyżeczkę kawałek masy, spłaszczcie ją na minikotlecik i usmażcie na teflonowej patelni, bez tłuszczu. Łatwo w ten sposób sprawdzić czy o czymś nie zapomnieliśmy, czy masa jest prawidłowo pieprzna, a może mięso potrzebuje odrobinę więcej majeranku bo użyty był mało aromatyczny?
Tak wyrobioną masę przykrywamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na minimum 6, maksimum 12 godzin. Ja najczęściej robię wszystko koło mięsa od rana do południa, a wieczorem nadziewam namoczone jelita i parzę albo od razu zamrażam świeżą kiełbasę.
Jelita naszykowane i namoczone wcześniej nadziewamy na natłuszczony olejem lejek do nadziewania kiełbas, wypuszczamy przez maszynkę odrobinę masy, usuwamy z końcówki flaka powietrze i zawiązujemy go na końcu. Zimną masę kiełbasianą wolno przepuszczamy przez nadziewarkę i odkręcamy pojedyncze kiełbaski – ani za ciasne, ani za luźne, bez powietrza w środku. Można odkręcanie (czyli dzielenie na pojedyncze kiełbaski) zrobić już po napełnieniu całego flaka, jak Wam wygodnie. Napełnianie wymaga jednak trochę wprawy, warto mieć też kogoś do pomocy. Wszystkie ewentualne pęcherze powietrzne które pojawią się podczas napełniania flaka przebijamy czystą szpilką.
Z tej porcji składników wychodzi ok. 3kg kiełbasy (u mnie wyszło dokładnie 2929g). Połowę mrożę – od razu po odkręceniu przekładam gotowe kiełbasy w worek strunowy z grubej folii, przeznaczony specjalnie do mrożonek. Resztę kiełbasy parzę.
W dużym garnku podgrzewam wodę prawie do wrzenia (ok.90⁰C- na dnie garnka widać pęcherzyki powietrza). Wrzucam ziele angielskie, gorczycę i liście laurowe. Wkładam surową kiełbasę i temperatura wody spada prawie od razu do około 73-75⁰C. Zamykam garnek pokrywką i na minimalnym ogniu, woda nie może się gotować, parzę kiełbasę do chwili osiągnięcia temperatury 68-70⁰C wewnątrz kiełbasy – trwa to około 30 minut. Po pół godzinie kiełbasę wyławiam i studzę. Parzoną kiełbasę po całkowitym wystudzeniu wkładam do lodówki.
Biała kiełbasa to kiełbasa najbardziej nietrwała – nie ma w niej żadnych składników konserwujących, np. peklosoli. Przechowujemy ją tylko i wyłącznie w lodówce i po zrobieniu zużywamy w ciągu 48 godzin.
Surową białą kiełbasę po zamrożeniu odmrażamy w lodówce a następnie parzymy, dokładnie tak jak opisane powyżej. Nie odmrażamy jej w żadnym wypadku gwałtownie, w ciepłej wodzie, bo stanie się sucha. Do parzenia kiełbasa musi być całkowicie odmrożona.
MIĘSO /3kg łącznie, waga po oczyszczeniu/
- 1kg łopatki wieprzowej
- 0,5kg karkówki wieprzowej
- 0,5kg podgardla wieprzowego
- 0,5kg surowego boczku
- 0,5kg szynki
SKŁADNIKI dodatkowe
- 300g zimnej wody /waga 10% całego farszu/
- jelita kaliber 32-36mm /potrzebne ok. 1,4metra na 1kg farszu/
- 50g soli kamiennej /ok.18g na 1kg mięsa/
- 8-9g majeranku
- 7g świeżo mielonego czarnego pieprzu
- 14g świeżego czosnku
- 2 łyżki pieprzu ziołowego /połączenie mielonej kolendry, gorczycy, ostrej papryki, kminku, kozieradki/
- 2 łyżki czosnku niedźwiedziego
- 7 ziaren ziela angielskiego, zbite dokładnie na pył w moździerzu
DO PARZENIA KIEŁBASY
- woda
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 3 liście laurowe
- 1 łyżeczka ziaren gorczycy
13 komentarzy na temat “Polska biała kiełbasa – od podstaw”
Witam 🙂 Czy czosnek niedźwiedzi ma być świeży czy suszony?
Jest na drugim zdjęciu ze wszystkimi produktami – suszony. Świeży ciężko byłoby odmierzyć łyżkami 😉
Witam. Czy ten przepis nadaje się też na kiełbasę do słoików. I czy można by tę kiełbasę spakować próżniowo. Zapasy jak w słoika i trzymać troszkę dłużej? Pozdrawiam Anna
Witaj Anno.
Nie robię jej do słoików, ale spokojnie możesz ją zapakować próżniowo i zamrozić na później. Ja mrożę surową, bez gotowania, zaraz po uformowaniu.
HELLO ,CZY PRZPRAWY JAK PIEPRZ CZOSNEK MAJRANEK TO ILOSCI PODANE NA KG CZY NA ILOSC PODANA W PRZEPISIE..
DZIEKYJE ZA ODPOWIEDZ I ZYCZE WESOLYCH SWIÀT
Mariuszu – to ilość przypraw podana na ilość mięsa użytą w przepisie – czyli tak jak napisane w składnikach 3kg mięsa po oczyszczeniu. Wesołych, smacznych i spokojnych świąt! 🙂
biere sie za to 😉 ,ale do słoików, na dłuższe przechowywanie, dodam peklosól, potem tyndalizacja, zdam relację co wyszło;
własnie rozsyłam do znajomych przepis na Wielkanocną białą kiełbasę zapiekaną oraz krem chrzanowy więc, jeżeli Pani pozwoli, tutaj też się podzielę swoim flagowym, świątecznym must have:
– zagotować wodę z piwem w proporcji 1:1, ilość odpowiednia do garnka i ilości kiełbasy, dodając ze 2-3 liście laurowe, 4-5 kulek ziela angielskiego, 8-10 ziaren pieprzu, 2 kulki jałowca, chwilę pogotować żeby przyprawy oddały aromat,
– wyłączyć ogień, włożyć białą surową własną lub kupną najwyższej jakości kiełbasę do wywaru, przykryć, pozostawić na 20 minut,
– 2-3 cebule pokroić na ćwiartki, ćwiartki w piórka, zeszklić na małej ilości najlepiej smalcu,
– piekarnik nagrzać 180 stopni,
– odpowiedniej wielkości naczynie żaroodporne wysmarować cienką warstwą smalcu, wyłożyć kiełbasę,
– teraz wyłożyć cebule pomiędzy kiełbasę, całość oprószyć roztartym w dłoniach majerankiem,
– zapiekać około 20 minut do pożądanego zrumienienia całości, pilnując żeby nie przypalić zbytnio cebuli;
i krem chrzanowy:
– ugotować 3-4 jaja na twardo,
– obrać ze skorup, podzielić na części, włożyć do pojemnika niewielkiego blendera z płaski dnem, taki z zestawu od blendera ręcznego,
– dodać 1,5 łyżki majonezu i 1,5 łyżki kwaśnej śmietany 18%, delikatnie, nie przegrzewając zmiksować na jednolity krem,
– dobrej jakości chrzan 2-3 słoiczki, w sklepach dostępny jest chrzan z zawartością chrzanu od 40 do 60%, warto spojrzeć na etykietę, dokładnie odsączyć na drobnym sicie,
– zmiksowany krem przełożyć do miski, dodać odsączony chrzan w ilości takiej aby uzyskać pożądaną ostrość kremu, wymieszać, sprawdzić ostrość, ewentualnie dodać więcej chrzanu,
– w razie potrzeby, jeżeli krem jest za gęsty dodać jeszcze śmietanę i majonez do pożądanej gęstości,
– doprawić solą i pieprzem,
– krem warto zrobić w sobotę rano żeby się “przegryzł” i przechowywać w słoiku, oczywiście w lodówce;
errata do kiełbasy 😉 punkt – teraz wyłożyć cebule pomiędzy kiełbasę, całość oprószyć roztartym w dłoniach majerankiem, powinien wyglądać tak – teraz wyłożyć cebule pomiędzy kiełbasę, na każdy kawałek kiełbasy wyłożyć po kilka cieniusieńskich wiórków smalcu, całość oprószyć roztartym w dłoniach majerankiem,
mam pytanie odnośnie maszyny do mięsa, czy poleci pani jakąś
Od 9 lat mam mikser Artisan5 i przystawkę do mielenia mięsa Kitchen Aid, metalową JFGA5 z dodatkowym kompletem sitek, ostrzy i nadziewarką do kiełbas – to co było na jej podstawowym wyposażeniu, dla mnie było zbyt podstawowe. Ogladałam ostatnio w sklepie maszynkę BOSCH Compact Power, pewnie gdyby jakimś cudem coś nie tak było z moją zdecydowałabym się na tą. Ma moc 2000W, dużą komora mielenia, dwustronny nóż i bieg wsteczny.
Na pierwszym zdjęciu zdaje się być też wołowina a pominąłaś ją w przepisie.
“Zdaje się ” to kluczowe tu słowo 😉 To na bank wieprzowina – białą kiełbasę robi się wyłącznie z wieprzowego mięsa. Łopatka, karkówka , szynka, boczek, podgardle – wszystkie mięsa zresztą są opisane na zdjęciach i liście składników, niczego innego nie używam. A że ciemne jak wołowina? Świeże. Naprawdę ultraświeże.