Ile razy złapaliście się na tym, że we własnej kuchni odtwarzacie niektóre smaki i zapachy? Dlaczego tak chętnie i najprawdopodobniej nieświadomie do nich wracacie? Co daje pamięć smakowa?
Istnieje coś, czego nie zatrzymamy na najlepszym zdjęciu — smak i zapach. Uczucia, sytuacje i obrazy jakie towarzyszyły jedzeniu. Nieuchwytne wspomnienia, echa przeszłości wzbudzające tęsknotę za tym, co było dobre. Nostalgia stała się w pewnym momencie jednym z elementarnych składników w mojej kuchni.
Nie zawsze nostalgia jest słodka i dobra. Zdarza się, że zwyczajnie mnie prześladuje. Kiedy próbuję odtworzyć smak calamari ripieni al forno z ulubionej chorwackiej knajpki w Medulinie i po raz kolejny czegoś mi w potrawie brak — brakuje “och!” na języku, brakuje ciepłego ukłucia w sercu, kieliszka zmrożonej rakii obok, a może zapachu morza i rozgrzanego piasku?
Czy mam się poddać i przestać próbować, czy szukać tego smaku dalej? Czy zostawić go w przykurzonych pokładach pamięci jako jeden z najprzyjemniejszych talerzy, jakie kiedykolwiek ktoś postawił przede mną w knajpie? Nie wiem. Mimo, że nie potrafię do tego bezpośrednio wrócić, ciągle walczę. Ten rodzaj pamięci zmusza do działania — wypróbowuję nowe przepisy, udoskonalam te już kiedyś wykorzystane. Próbuję ciągle czegoś nowego w nadziei na pełne odzyskanie wspomnień. I tylko te kalmary tak bardzo przypominają mi Chorwację…
Pamiętacie potrawy, które sprawiały Wam najwięcej radości w czasach, gdy byliście dziećmi? Możecie nie pamiętać dokładnie, czy robiła je mama, babcia czy ciocia, ale pamiętacie np. słodki zapach wanilii, mocno przypieczone placki ziemniaczane czy rozpuszczone masło. To, że w szarlotce poza cynamonem były tłuczone goździki. Że do ubitych ziemniaków poza masłem ktoś dodawał stary żółty ser. Nasze zmysły nie potrafią nas oszukiwać, a tęsknota za beztroską i dobrymi czasami każe nam — nie zawsze świadomie — wracać do tego, co było.
Pamięć smaków i zapachów sprawia, że czujecie się z nimi dobrze — dają Wam uczucie spokoju, pewności i bezpieczeństwa, odprężenia. Będziecie dobrze gotować, jeśli tylko dacie wspomnieniom dojść do głosu, nie trzymając się co do joty podanych jak na tacy przepisów.
Przepis jest dobry jako główny kierunek, baza do której dodajecie coś od siebie — nierzadko zamiast produktów spożywczych jest to właśnie kawałek własnych wspomnień czy przeżyć, nie tylko kulinarnych. Pamięć o tym, jak coś powinno smakować pomoże Wam w komponowaniu całego talerza — doborze przypraw, dodatków czy choćby napojów. Jest tu miejsce i na kreatywność — przecież coś mogło się Wam nie podobać czy nie być smakiem przez Was lubianym. Co stoi na przeszkodzie, by teraz to zmienić?
Takie gotowanie to najlepszy hołd dla wspomnień i pamięci. Nigdy nie ma drugiej szansy na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia, ale zawsze można próbować wrócić do chwili, gdy coś smakuje tak samo dobrze, jak jedzone pierwszy raz…
2 komentarzy na temat “Nostalgia to też składnik”
Udało mi się odtworzyć niektóre smaki i zapachy gotując w upały na ‘letniej kuchni’. Taka kuchnia ulepiona z cegieł, stojąca w ogrodzie, opalana drewnem , z jedzeniem gotującym się na fajerkach albo bez fajerek na żywym ogniu – to inny wymiar smakowitości. Właśnie -nie śmierdzący chemiczną rozpałką gril – a kuchnia, z metalową płytą, fajerkami… Siedzisz sobie na leżaczku a żarełko samosię pyrcy bez strachu przypalenia..
Pracuję nad tym! Kupiliśmy działkę i póki co tylko grill, gotuję na węglach, ale chcę zrobić taką właśnie letnią kuchnię do gotowania na ogniu i w żeliwie, plus małą wędzarkę – niech tylko mi się uda w przyszłym roku 🙂 Zupełnie inne smaki, masz rację. Dla mnie samej bardzo pierwotne i wymagające zupełnie innego podejścia do gotowania (jeśli nie znasz, polecam do poczytania i pooglądania Francis Mallmann “Mallmann on fire”).