Ziemniaki. Ziemniaczane. O ziemniakach. Z ziemniakami. Pyra, grula, psianka, kartofel. Nie jestem z Poznania, ale zdecydowanie mogę się podpisać pod hasłem “kocham pyry”. W każdej możliwej postaci.
Nie podam Wam tutaj przepisu z wagami i aptekarskimi proporcjami. Tylko ze sprawdzonymi wskazówkami. Tak zrobione kluski śląskie zawsze się udają. I zawsze biorę dokładkę.
Ziemniaki nie mają wbrew obiegowej opinii zbyt wielu kalorii — średnia wartość energetyczna to około 65-80kcal w 100g ugotowanego produktu, w zależności od odmiany. To sposób obróbki zmniejsza lub zwiększa ich kaloryczność. Gotowane kluski i pyzy mają zdecydowanie mniej kalorii niż purée z dodatkiem świeżego masła czy smażone w oleju placki ziemniaczane.
Ziemniaki obfitują w potas oraz magnez. Mają też nieco żelaza, wapnia, i fosforu. Dostarczają także niemal wszystkich witamin — najwięcej jest w nich witaminy C (ale tylko w gorących- witamina C się utlenia). Ugotowane w mundurkach zawierają również błonnik, który ułatwia trawienie, pomaga w walce z nadwagą i obniża poziom cholesterolu. Ziemniaki mają niewiele białka (tylko 2 %), ale są dobrym źródłem łatwo przyswajalnej energii, której dostarcza skrobia. Stare ziemniaki są bardziej kaloryczne niż młode przez większą zawartość skrobi, ale mają jednocześnie zdecydowanie mniej witaminy C. Za to zawierają więcej potasu i fosforu, witamin B1 i B6. Jedne i drugie mają właściwości zasadotwórcze- odkwaszają organizm, który w procesach trawienia mięsa wytwarza większą ilość kwasów. Są lekkostrawne.
Ze względu na wartość użytkową możemy wyróżnić trzy podstawowe typy ziemniaków.
Typ A to odmiany sałatkowe, twarde. Nie rozpadają się podczas gotowania, mają w sobie mało skrobi a dużo wody. Najlepiej nadadzą się na sałatki, do dań z ziemniakami smażonymi bądź pieczonymi w plastrach i do gotowania w mundurkach (Lord, Denar, Hubal, Dali).
Typ B to tak zwane odmiany ogólnoużytkowe- uniwersalne. Ziemniaki o średniej twardości, nierozsypujące się, w końcowej fazie gotowania stają się kruche, zaś przy smażeniu pozostają miękkie wewnątrz, a z wierzchu chrupiące. Dobry materiał na frytki, chipsy, placki. Idealne będą do duszenia i gotowania np. w zupie (Irys, Irga, Ditta, Orlik, Flaming, Gala, Bila, Justa).
Typ C to ziemniaki najbardziej mączyste, zawierające najwięcej skrobi- one łatwo się rozpadają, mają najczęściej jasny i sypki miąższ. Doskonałe na pieczone babki, farsze, np. do pierogów, na kluski, do purée, jako smażone placki, pyzy czy kopytka (Bryza, Tajfun, Ibis, Gracja, Bursztyn, Etiuda, Legenda).
W Polsce oficjalnie jest zarejestrowanych około 100 odmian ziemniaków. Mimo wszystko ciężko się czasami zorientować, co kupujemy. Dawno nie spotkałam w warzywniaku podpisanych kartofli – trzeba dopytać sprzedawcy jakiego typu warzywo ma w swojej ofercie i do czego je poleca. Jeśli sam nie wie- poproście o przekrojenie ziemniaka i potrzyjcie o siebie obie połowy. Jeśli szybko wytworzy się biała, lśniąca i lepka piana- ziemniaki będą idealne na kluski, mają dużo skrobi. Jeśli zamiast piany zostanie sam płyn, a bulwy po przekrojeniu mają żółty lub ciemno beżowy miąższ z zarysowanym środkiem- nadadzą się raczej na sałatkę- dadzą się łatwo pokroić i nie będą się rozsypywać.
Markety ułatwiły nam trochę tą kwestię, sprzedając umyte już ziemniaki zapakowane w plastikowych workach po 2 do 5kg i podpisując je oznaczeniami typu ziemniaki na frytki, ziemniaki sałatkowe, ziemniaki do pieczenia. Szukajcie na opakowaniu oznaczenia według grupy użytkowej A, B lub C, jeśli nie pamiętacie nazwy gatunku.
I pamiętajcie, żeby ziemniaki do gotowania obierać cienko- najwięcej dobrego kryją, tak jak wszystkie warzywa i owoce- zaraz pod skórką. Zielone i kiełkujące ziemniaki — jeśli nie macie warzywnego ogródka, od razu wyrzucajcie. Nie nadają się do spożycia przez podwyższoną zawartość solaniny- jest ona toksyczna i groźna dla zdrowia, nie rozkłada się podczas gotowania.
Po tak długim wstępie przygotowanie klusek to już czysta przyjemność . Cienko obieramy i gotujemy w osolonej wodzie nasze jak najbardziej skrobiowe ziemniaki- typu C. Wszystko jedno, czy ugotujecie ich kilogram, dwa czy trzy. Odcedzone, chwilę odparowane i koniecznie jeszcze ciepłe ziemniaki przeciskamy przez praskę, tłuczemy albo dokładnie rozdrabniamy widelcem.
W garnku w którym się gotowały albo w osobnym naczyniu wszystkie utłuczone kartofle dłonią spłaszczamy i wygładzamy. Kiedy trochę ostygną, dzielimy masę na 4 równe części, jedną część wyjmujemy z naczynia i w to miejsce dodajemy dokładnie taką samą część mąki ziemniaczanej. Dodajemy wyjętą wcześniej część ziemniaków, jedno jajko i szybko mieszamy (widelcem, łyżką, ubijaczką do ziemniaków).
Ciasto ziemniaczane, czy na nasze śląskie gumiklyjzy, czy na klasyczne kopytka, czy na włoskie gnocchi nie lubi jak się je długo gniecie, masuje i dotyka. Moje pierwsze kopytka przez takie pieszczoty zaraz po tym jak wylądowały w garnku z wrzątkiem, porozpadały się i zostały totalną papką. Zróbcie to w miarę szybko. Wyciągamy po porcji ziemniaczano-skrobiowo-jajecznej mieszanki i na podsypanej mąką ziemniaczaną stolnicy toczymy obiema dłońmi dość grube wałki, wałki tniemy na kawałki wielkości orzecha włoskiego, turlamy w dłoniach zgrabne kulki, układamy na desce podsypanej mąką i palcem zanurzonym w mące robimy wgłębienia.
Wrzucamy partiami po 15 klusek na wrzącą osoloną wodę i gotujemy 2 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Odławiamy łyżką cedzakową. Żeby się nie sklejały po ugotowaniu wykładam je do plastikowego pojemnika z 2-3 łyżkami oleju, kilka razy poruszając obtaczam każdą kluskę w tłuszczu.
Nie trzeba mówić, że takie kluski są idealnym dodatkiem do gulaszu lub grzybowego sosu. Jeśli chcecie je odgrzać na drugi dzień, zróbcie to w mikrofali, w garnku na parze albo na patelni do której wlejecie trochę wody zamiast oleju. Świeżo ugotowane, podane tylko ze skwarkami z boczku i smażoną cebulką, smakują obłędnie.
SKŁADNIKI
- ziemniaki typu C- mączyste, rozpadające się, wysokoskrobiowe
- skrobia (mąka ziemniaczana)
- na 1- 1,5kg ziemniaków- 1 jajko rozmiar M
powyżej 1,5 do 2,5kg ziemniaków koniecznie będą 2 jajka rozmiaru M - sól
- olej rzepakowy lub słonecznikowy
Jeden komentarz na temat “Kluski śląskie idealne”
Jaja nie trzeba. O dziwo daje się zagnieść w tej proporcji ćwiartkowej mąki bez jaja .Najlepiej mieć gotowy sos ( a zwłaszcza mięsko z sosem, grzybowy prawdziwy albo cebulowy nieprzecierany) i ugotowane kluchy siup – do gorącego sosu. Ciut nasiąkną i wcinamy -niebo w gąbie. Dziękuję za edukację ziemniaczaną – wreszcie wiem co zrobić ze swoimi ziemniakami, które gotują się za szybko.